I tak to leci powoli w tej Bundeslidze...
I tak to leci powoli w tej Bundeslidze... Ciekawie było jak zawsze, to normalne, ale wielu sensacyjnych rozstrzygnięć nie było. Bayern i BVB wygrały, ale za to Keita zabawił się w Mane, Gentner poszedł na randkę z kolanem bramkarza, Leverkusen strzelało jak w '42, a Lipsk z Gladbach zrobiły show lepszy niż zwycięzcy Mam Talent! Zapraszam na podsumowanie 4. kolejki, krótką analizę gry Polaków (na końcu) i tabelkę. W ten weekend z niektórymi meczami pomógł mi Mateusz Fabrowski.
Hannover 2:0 HSV ('50 Harnik, '82 Bebou)
Hamburg powraca! Stare, dobre, daremne HSV znów tutaj jest! Przy pierwszym golu przepięknie zawalił Jung, przy drugim fantastycznie interweniował Mathenia! Za tym wszyscy tęsknili! No i całkowita impotencja w ofensywie, za którą mieli odpowiadać m.in. żądło ostre jak pościel Schipplock oraz uchodźca, który potrafi szybko biegać, Jatta (czasem też stoi, więc wachlarz zagrań szeroki). Taki Hamburg lubimy! A wygrana Hannoveru całkowicie zasłużona. Nie, żeby coś, ale na cztery mecze, w trzech zachowywali czyste konto. Bayern płakał, jak oglądał.
VfB Stuttgart 1:0 Wolfsburg ('42 Akolo) - Mateusz
Mecz (jak to na Wolfsburg przystało) flaki z olejem. Dwa równe sobie kluby zmierzyły się w 4. kolejce Bundesligi - takich słów nikt mądry jeszcze parę lat temu by nie wypowiedział, ale teraz Wolfsburg gra piach i rzadko punktuje. Jedyna bramka w meczu padła po tym, co „kochamy” najbardziej – po dobitce (były to jedyne celne strzały VfB w meczu). Posiadanie było remisowe, spotkanie było remisowe i wynik też powinien taki być, ale Stuttgart przyfarcił.
Przy okazji zobaczcie zderzenie Casteelsa z Gentnerem, po którym pomocnik Stuttgartu doznał wstrząsu mózgu, złamania kości oczodołu, górnej szczęki i kości nosowej.
Łapcie raz jeszcze klip z Niemiec, bo na tamtej stronie usunęlihttps://t.co/haV6uKyfJ8
— Arbiter Café (@h_demboveac) 16 września 2017
Stuttgarter Nachrichten o Kamińskim: uważny w obronie, solidny w wyprowadzeniu. Grał swoje.
— Lukas (@loocasso) 16 września 2017
Nota 3, najlepszy ich zdaniem mecz Kamyka w BL.
Kamiński z 4 od kickera. Najsłabsza nota w zespole. Jak przed tygodniem.
— Tomasz Urban (@tom_ur) 18 września 2017
Bayern 4:0 Mainz ('11 Müller, '23 Robben, '50, '77 Lewandowski)
Zgadzam się z wieloma opiniami, że był to najlepszy mecz Bayernu w sezonie. Bez dwóch zdań. Mogli wygrać dużo wyżej, ale dwa razy na drodze stawała poprzeczka (kiks sezonu Comana TUTAJ), raz słupek, a kilka razy fantastyczny Rene Adler - przy golach nie miał za wiele do gadania. Mainz stworzyło sobie jakieś akcje, które można zliczyć na palcach jednej ręki, ale czujny pozostawał Neuer. Szczególnie w jednej sytuacji sprawił, że komentujący ten mecz Tomasz Zieliński zachwycał się jego interwencją przez dobrą minutę - gdy Frei przypieprzył wolejem, jak panzerfaustem, a zasłonięty Niemiec jakimś cudem to wyciągnął. W moim odczuciu pierwszy gol powinien zostać zaliczony Robbenowi, nie Müllerowi, bo jednak dziabnięcie Holendra było bardzo istotne w tamtej sytuacji, utrudniło obronę Adlerowi, ale skoro wszędzie tylko Müller, Müller, Müller to okej - Müller. A to wiąże się z tym, że Kimmich zanotował trzy asysty. Lahm, who?
Autoreklama:
Ostatniego gola prawą nogą w Bundeslidze strzelił Robben całkiem niedawno.#BundesTAK https://t.co/NfzO2iYjtM
— Piotrek Tubacki (@P_Tub) 16 września 2017
Werder Brema 1:2 Schalke ('20 Sane - '22 Veljković samobój, '83 Goretzka) - Mateusz
Można powiedzieć, że Schalke wraca na dobre tory, ale to z moich ust nie powinno wyjść. Nie spodziewałem się, że są w stanie wygrać w Bremie z ich stylem gry, no ale niestety, udało im się. Był to mecz dwóch drużyn pretendujących do walki o europejskie puchary, spotkanie mogło podobać się zarówno kibicom gości, jak i gospodarzy. Obie bramki dla niebieskich padły po dośrodkowaniach: pierwsza była samobójem, druga zaś ładnym strzałem Leona Goretzki. Znów był to mecz na remis, jednak to S04 cieszy się z 3 punktów.
Pamiątka Harita po meczu z Werderem. Atak na wysokości kolana - bez kartki. Całe szczęście, że "lepiej" go nie trafił. pic.twitter.com/kclZsagsGg
— Krystian Kaszubowski (@k_kaszubowski) 16 września 2017
Eintracht Frankfurt 1:2 Augsburg ('79 Jović - '20 Max, '76 Caiuby)
Ja pierniczę, idzie, idzie Augsburg... Tego to ja się nie spodziewałem. Dwóch zwycięstw z rzędu to nawet obecnie Bayern nie ma skompletowanych, a tutaj proszę, FCA pokazuje, kto jest prawdziwym bawarskim klubem. No, w końcu Okroberfest, więc trzeba wygrać meczycho, żeby potem kulturalnie wypić piwko lub osiem. Gole, jakie zdobywali goście, były po prostu 10/10. Najpierw Max strzelił z wolnego, z ostrego kąta, a potem Caiuby przymierzył z dystansu, od poprzeczki. Coś wspaniałego! Eintracht może i miał optyczną przewagę, oddał 23 strzały, ale nic z tego nie wynikało, podczas gdy kontrujący Augsburg okazał się skuteczniejszy. Ale i tak uważam, że prędzej czy później zaczną lecieć w dół, sorry.
RB Lipsk 2:2 Borussia Mönchengladbach ('17 Werner, '31 Augustin - '25 Hazard, '61 Stindl)
Dla takich meczów ogląda się piłkę nożną. Kapitale spotkanie, pełne emocji, świetnych okazji, zwrotów akcji, no co chcecie, to macie! Jestem daleki od stwierdzenia, że Lipsk zbiera żniwa grania na kilku frontach co trzy dni, bo, cholera jasna, zagrał w Lidze Mistrzów dopiero raz. W środku tygodnia to i w poprzednim sezonie zdarzyło im się grać. Ale faktem jest, że grali przez godzinę, a potem padli. Zgodzę się z komentatorami, że negatywny wpływ na postawę drużyny miało wprowadzenie Diego Demme, który notabene przyczynił się do straty piłki przy akcji, gdy pięknym uderzeniu z dystansu popisał się Stindl. No i ta kartka Naby'ego Keity, którą możecie zobaczyć na Footrollu TUTAJ... Miał Gwinejczyk asystę, ale jego nonszalancja w tym meczu była nie do zniesienia. No i na koniec odwalił coś takiego. Lipsk traci punkty na własne życzenie.
Hoffenheim 1:1 Hertha Berlin ('6 Wagner - '55 Esswein)
Niezły mecz, fajnie się oglądało, obie drużyny grały całkiem dobrą piłkę. Tak, tak, obie, nawet Hertha, która przede wszystkim początek drugiej połowy miała bardzo dobry. Oczywiście Hoffenheim miało przewagę w posiadaniu, grało swoją małą grę, ale nisko ustawiona defensywa berlińczyków nie pozwalała im na zbyt wiele, na drugiego gola również, wiele uderzeń zostało zblokowanych. Remis był w pełni zasłużony, a goście mile mnie zaskoczyli. Całe spotkanie rozegrał Ondrej Duda, dla którego był to dopiero szósty mecz w barwach Herthy, drugi (przy okazji z rzędu) od początku - oddał dwa groźne strzały. #WagnerFussballGott
Bayer Leverkusen 4:0 ('21, '34 Volland, '29 Aranguiz, '86 Brandt)
Freiburg grał w tym meczu kryminał. Fatalnie zachowywali się przy bramkach Leverkusen, głównie przy trzeciej i czwartej. Z drugiej strony wszystkie trafienia Bayeru były naprawdę przedniej urody, głównie gole numer jeden i dwa. Tydzień temu Freiburg zagrał świetnie w obronie, wyciągnął w osłabieniu remis z Dortmundem - dzisiaj zagrali totalne przeciwieństwo siebie z ostatniej kolejki. A Leverkusen wreszcie odpaliło! Poświęćcie chwilkę i zobaczcie sobie gole, bo warto!
Borussia Dortmund 5:0 FC Köln ('2, '69 Philipp, '45+1 Sokratis, '59, '60 Aubameyang)
No i co ja mam napisać po takim meczu? Zniszczyli Kolonię, która nic nie grała. Totalnie nic i w pełni zasłużenie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Co do meczu to trzeba jeszcze powiedzieć o tym, że Aubameyang po raz pierwszy strzelił gola FC Köln, więc w Bundeslidze do kolekcji pozostała mu tylko... Borussia Dortmund. Gole numer dwa i trzy dla gospodarzy padły dzięki użyciu VAR-u, przy czym gol Sokratisa i tak był kontrowersyjny. Oczywiście sam w sobie był poprawny, tu nie ma wątpliwości, sęk w tym, że padł już po gwizdku sędziego. Arbiter odgwizdał faul, którego nie było i sekundę lub dwie po tym Grek zdobył gola, więc... teoretycznie bramka padła po zatrzymaniu gry. Ale to i tak nie ma większego znaczenia, bo Borussia lideruje w tabeli z bilansem 10-0.
Jak grali Polacy?
- Robert Lewandowski uświetnił swój setny występ w Bundeslidze, w barwach Bayernu, całkiem niezłym meczem i dwoma bramkami;
- Łukasz Piszczek przyczynił się w zgwałceniu FC Köln, notując asystę przy czwartym golu;
- Bartosz Kapustka zadebiutował w meczu z Freiburgiem, ale wszedł na boisko, jak było już zaorane, więc i tak nic nie pokazał;
- Marcin Kamiński zagrał całość w meczu z Wolfsburgiem i jak możecie przeczytać w tweetach na górze, trudno jednoznacznie stwierdzić, jak zagrał;
- Eugen Polanski i Rafał Gikiewicz całe mecze spędzili na dupach;
- Paweł Olkowski i Jakub Błaszczykowski nie załapali się do kadr swoich zespołów.