Co TRZEBA wiedzieć po sobocie w BUNDESLIDZE?

Dzisiaj oczy nie były zwrócone na Roberta Lewandowskiego, bo ten... gra dopiero jutro. Tak wyszło, co rzecz jasna nie znaczy, że nie działo się w Niemczech nic. Oj - bo się działo i w skrócie Wam to teraz przybliżymy. Tym bardziej że strzelił Krzysztof Piątek!

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ! 

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

1. Zaczyna się kryzys

Co będzie z tego van Bommela? Zastanawiano się w Dolnej Saksonii, gdy poczciwy Mark obejmował ekipę Wolfsburga. Zadanie miał niełatwe, bo jego poprzednik wykonywał w klubie świetną pracę, ale pomijając walkowera w Pucharze Niemiec (nielegalna szósta zmiana) wszystko układało się, jak należy. "Wilki" jako jedyne wygrały cztery pierwsze mecze i... kropka. Potem zremisowały, a następnie przegrały dwa spotkania - w tym to dzisiejsze.

Że nie będzie łatwo, wiedzieliśmy już po paru minutach gry, bo w 7. minucie zbierająca się po kryzysie Borussia Möchengladbach prowadziła na wyjeździe 2:0. Skończyło się na wyniku 3:1 dla gości, którzy może mogliby i wygrać większym rezultatem. Był to zresztą mecz symboliczny. Świetny Wolfsburg zaczyna popadać w kryzys, a Borussia wychodzi z dołka, by stać się świetną. Po 16 meczach u siebie bez porażki z Gladbach "Wilki" w końcu ją poniosły i zaczął się teraz poważny test dla trenera van Bommela. Czy odwróci złą kartę i przypomni piłkarzom, jak się wygrywa?

VfL Wolfsburg w swojej Bundesligowej historii nie wygrywał z żadną inną drużyną tyle razy, co z Borussią Mönchengladbach (22), z nimi także zdobyli najwięcej punktów (74). W dodatku od 16 ligowych meczów u siebie Wilki nie przegrały ze Źrebakami (12 zwycięstw i 4 remisy).

— Fussballgott (@Fussballgott_PL) October 1, 2021

2. Piątek najlepszym jokerem

Choć może wydawać się inaczej, gole zdobywane w roli zmiennika nie są takie oczywiste. Rekordzista w historii Bundesligi, grający we Freiburgu Nils Petersen, ma ich na koncie "tylko" 30, a rekord śrubuje już od ładnych paru trafień. Tak właściwie to... dzisiaj znów to zrobił, dając swojemu zespołowi 3 punkty w meczu z Herthą. Fryburczycy notują najlepszy start w historii, Petersen wali jako zmiennik - super. A robi to także Krzysztof Piątek.

Polski napastnik zagrał już w drugim meczu po ciężkiej kontuzji i znów wszedł z ławki - tym razem na dłużej. "Piona" wziął przykład ze swojego niemieckiego kolegi i także zdobył gola jako zmiennik, co było 7. takim przypadkiem, gdy gra dla Herthy. Efekt? Jest najlepszym jokerem w historii klubu! Jak to nie wiele do szczęścia potrzeba, prawda? Chociaż znowu "Stara Dama" przegrała...

Pistolety wróciły! Krzysztof Piątek strzela w drugim meczu po powrocie z długiej rehabilitacji. Gol który dał Hercie wyrównanie z Freiburgiem, ale ostatecznie rywale wygrali 2:1. #domBundesligi pic.twitter.com/zbibLTYIsq

— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) October 2, 2021

3. Haaland kto?

Obawiano się nieco w Dortmundzie tego, jak zespół poradzi sobie w lidze bez Erlinga Haalanda. Na barkach Norwega trzyma się praktycznie cała gra BVB, co było widać w obu przegranych spotkaniach zespołu z Zagłębia Ruhry w tym sezonie Bundesligi. W meczu z Freiburgiem Haaland został wyłączony przez Nico Schlotterbecka, natomiast z Borussią Mönchengladbach w ogóle nie zagrał. Bez niego koledzy poradzili sobie co prawda w meczu Ligi Mistrzów, ale przed pojedynkiem z Augsburgiem znowu pojawiły się obawy. Napastnik poinformował bowiem dzień przed pojedynkiem, że niestety nie będzie mógł jeszcze zagrać.

No i nie wyglądała gra Borussii zbyt dobrze. Okej, wygrali 2:1, mieli przewagę, ale trudno, aby tak nie było, skoro rywal jest absolutnie beznadziejny. Robert Gumny co prawda zaprezentował się całkiem nieźle na tle mocniejszego rywala, no ale jakby sobie poradził, gdyby zagrał Haaland? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że po raz kolejny dortmundczycy grali, jakby mieli temperaturę 37,4, czyli ten irytujący stan, kiedy jeszcze nie jesteś chory, ale już cię zbiera i nie za bardzo ogarniasz. Jesteś otępiały, powolny, szybko się męczysz... Nic fajnego.

Liebe BVB fans
Morgen kann ich nicht spielen. Ich bin verletzt
Ich komme gleich wieder zurück
Heja BVB 🖤💛

— Erling Haaland (@ErlingHaaland) October 1, 2021

4. Lipsk się stresuje

RasenBallsport zaczął zbliżać się do miejsc dających jakiekolwiek europejskie puchary, bo ogólnie to w sezon wszedł jak nóż w cegłę. Czyli nie najlepiej. Terminarz zaczął mu nieco sprzyjać, bo ostatnio mierzył się ze słabą Herthą (wygrał 6:0), a dzisiaj podjął równie słabe Bochum. Wygrał 3:0 i może się cieszyć, ale prawda jest taka, że przez większość czasu trener Jesse Marsch nie mógł czuć się, jakby jego posada była pewna i stabilna. Bo nadal nie jest.

Lipsk miał oczywiście przewagę w starciu z beniaminkiem, ale... co z tego? Do 69. minuty Bochum broniło jak szalone i neutralizowało wszelakie atuty RB. Chociaż trzeba przyznać, że te w obecnym sezonie są eksponowane wyjątkowo rzadko... Na szczęście "Byki" mają Christophera Nkunku. W ostatnich tygodniach Francuz wyrasta na lidera drużyny i dzisiaj ponownie to udowodnił, zdobywając dwa gole. Trzeciego (a w praktyce to pierwszego) dorzucił w końcu Andre Silva i jakoś ukulało się pewne na papierze zwycięstwo. No właśnie - na papierze, bo gra zespołu nadal pozostawia wiele do życzenia. Marsch powinien się cieszyć, że nie ma na rynku wielu ciekawych nazwisk do jego zastąpienia...

Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Bochum nie wytrzyma tego kondycyjnie. Przez 70 minut grali wysokim pressingiem, biegali po całym boisku, to musiało dać im w kość.

— Robert (@can_gretzky) October 2, 2021

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub