Latem Bayern będzie myślał nad prawą obroną
Wiadomo, że podstawowym celem transferowym Bayernu na lato jest jakiś fajny skrzydłowy. Ale nie taki fajny, tylko taki fajny-fajny. Naprawdę fajny. Oczywiście pozostaje też kwestia trenera i Roberta Lewandowskiego, to już inne bajki, a do tego dochodzi jeszcze trzeciorzędny problem na prawej obronie. Joshua Kimmich wkrótce dostanie nowy kontrakt, kurs 1.00, ale kto oprócz niego? Kicker twierdzi, że ktoś z młodej dwójki Bustos lub Dalot, zaś SportBild uważa, że wciąż Rafinha.
Co do tego, że Kimmich jest wyborem numer 1 na pozycji prawego obrońcy Bayernu Monachium, chyba nie mamy żadnych wątpliwości. A jeśli ktoś ma, to niech wstanie, weźmie rozbieg i uderzy głową w ścianę, może mu pomoże. 23-letni Niemiec z buta zastąpił Philippa Lahma i choć narodowe onanizowanie jego grą powoli ucichło, to wciąż jest on pewniakiem w składzie Bawarczyków. Tyle o nim.
Do tej pory jego zastępcą był, a właściwie nadal jest, Rafinha. 32-latek nie jest żadnym wirtuozem piłki nożnej, ale jako takie zastępstwo Kimmicha, które może wejść i pokopać coś z Kolonią albo Freiburgiem, ewentualnie zmienić kogoś w drugiej połowie, nadaje się idealnie. Świadomy swojej pozycji, niezarabiający dużo, doświadczony, można go wcisnąć prawie wszędzie. Co prawda jego wiek nie oznacza, że jest jakimś wyjadaczem, bo błędy w obronie robi momentami masakryczne, ale w spotkaniu z ogórkami ujdzie to w praniu, bo Bayern z reguły i tak strzeli cztery czy pięć goli więcej od przeciwników. Oczywiście Rafinha irytuje wielu kibiców Bawarczyków. Jego głupie błędy to jedna sprawa, ale oprócz tego Brazylijczyk jest po prostu wredny, chamski i jak na niego patrzę, to na usta cisną mi się słowa, że wyżej sra, niż dupę ma. Czasem sprawia wrażenie, jakby zapomniał, że jest głębokim rezerwowym i nikim więcej w Monachium nigdy nie będzie. No ale dobra, jest na tej ławce, aż tak bardzo nie marudzi (ale marudził), sęk w tym, że jego kontrakt wygasa z końcem sezonu. Co teraz?
Zacznę od podania informacji późniejszej, żeby zamknąć temat typa. SportBild podał, że Bayern chciałby zatrzymać Rafinhę i zaoferuje mu roczny kontrakt, z opcją przedłużenia o kolejny rok. Tym samym zachowaliby sobie żelaznego rezerwowego, który byłby w pełni świadomy tego, że Kimmichowi może co najwyżej buty czyścić - oczywiście po wejściu na boisku jego postawa sugerowałaby, że to on wymaga tego od Kimmicha. Natomiast zanim taka plota wypłynęła na wierzch, kicker zarzucił tematem, że monachijczycy obserwują dwóch młodych prawych obrońców, których nazwiska wymieniłem w lidzie.
Fabricio Bustos to 21-letni Argentyńczyk, reprezentujący barwy Independiente. Jest niski, mierzący ledwo 167 cm wzrostu, ale będący w orbicie zainteresowań selekcjonera Sampaolego. Jak nie trudno się domyślić jest to gościu dysponujący całkiem niezłym ciągiem na bramkę rywala. Drugi z nich, czyli Diogo Dalot, to Portugalczyk, wychowanek Porto, mający prawie 19-lat. Piłkarz zdążył zaimponować w seniorskiej drużynie Smoków tym, że zagrał dla niej dopiero pięć razy, ale zanotował już aż trzy asysty. Dodatkowo Dalot przechodził po kolei przez szczeble młodzieżowych reprezentacji swojego kraju i obecnie ma na koncie dwa występy w kadrze U21. Nieźle.
Powiem wam szczerze, że zainwestowanie w jednego z tych dwóch młodzików byłoby bardzo ciekawym ruchem ze strony Bayernu i nawet bym go popierał... ALE. Wiadomo, że zarówno Bustos, jak i Dalot byliby wielkimi zagadkami i pod tym względem pewności w grze nawet Rafinha bije ich na głowę, tyle tylko, że jeśli ich rozgłos idzie w parze z talentem, to Bawarczycy mogliby zyskać za stosunkowo nieduże pieniądze bardzo ciekawych zawodników. A Brazylijczyk w górę już nie pójdzie i nawet jako zmiennik może z czasem irytować coraz bardziej. Trzeba jednak zadać sobie pytanie, czy młodzi obrońcy mieliby szansę na odpowiedni rozwój w szeregach giganta i co by im z tego wszystkiego było, skoro pewne jak słońce jest to, że Bayern będzie stawiał na Kimmicha? W końcu jest starszy i przede wszystkim jest Niemcem, poza tym mówimy o młodziku z Argentyny i młodziku z Portugalii - czy odnaleźliby się w Monachium? O Rafinhi można mówić wiele złych rzeczy, ale fakty są takie, że jak na klub pokroju Bayernu to taki zmiennik jest mimo wszystko... złotem. Byleby tylko nie zaczął marudzić, a parę miesięcy temu taki epizod już był.