Błaszczykowski wrócił do treningów, ale czy wróci do składu?
Uraz pleców Jakuba Błaszczykowskiego przeciągał się dłużej niż początkowo spekulowano. Ba, po pewnym czasie mówiło się nawet, że być może w tym sezonie Polaka na boisku już nie zobaczymy. Jednak najświeższe zapowiedzi na szczęście okazały się trafne, ponieważ zgodnie z planem 32-latek wrócił do treningów z początkiem marca - dokładnie rzecz biorąc dzisiaj. Ale czy będzie grał?
Błaszczykowski to właściwie synonim kontuzji i wielka szkoda, bo gdyby nie nagminne odwiedziny szpitali, prawy pomocnik mógłby zajść w Bundeslidze o wiele dalej, niż zaszedł, mimo że i tak jest w niej bardzo szanowany i poważany. Taki sam stosunek mają do niego w Wolfsburgu, mimo że jego pobyt tam nie jest zbyt udany, szczególnie w obecnym sezonie. Prawie od samego początku dręczą go kontuzje i gdy wyleczył jedną, to wkrótce nabawił się kolejnej, właśnie tej związanej z plecami, która wykluczyła go z gry od początku listopada aż do teraz. Polak odbył dzisiaj pierwsze 45 minut treningu i nie było to zwykłe człapanie z truchcikiem wokół boiska - Błaszczykowski normalnie brał udział w pojedynkach i nie wyglądał na gościa, który ma zamiar się oszczędzać. Jest zdeterminowany, to jeden plus, drugi jest taki, że jeszcze się nie połamał.
Kto wie, czy Błaszczykowski nie wróci do kadry Wolfsburga już na wyjazdową potyczkę z Hoffenheim. Szanse na granie w ekipie Wilków ma na pewno, dlatego że VfL już drugi sezon z rzędu spisuje się FA-TA-LNIE i walczy o utrzymanie. Jakieś nowe tchnienie może im się w zespole przydać, tym bardziej że mówimy o doświadczonym, 32-letnim piłkarzu, który może nie jest już demonem szybkości, ale na pewno dałby drużynie boiskową mądrość. Poza tym w ekipach walczących o utrzymanie bardzo często jest tak, że wyniki trzeba po prostu wybiegać, wywalczyć i wygryźć razem z wątrobą rywala, a wychowankowi Rakowa Częstochowa zaangażowania na pewno odmówić nie można. No i warto też dodać, że ze skrzydłami w klubie Volkswagena mają w tym sezonie trochę problemów.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że jego pozycja w Wolfsburgu wcale nie jest taka mocna, jest tam teraz nowy trener, a Błaszczykowski grał w tym sezonie tyle, co nic. Na jego pozycji jest też spora konkurencja, bo podczas zimowego okienka transferowego zostały wymienione całe skrzydła i bardzo wątpliwe, żeby polski zawodnik był w hierarchii wyżej niż Mehmedi czy Brekalo. Niełatwo będzie mu także w walce ze Steffenem, o którego Wilki zabiegały już podczas letniego okienka transferowego, a na bokach mogą też występować Malli czy Didavi. Poza tym pamiętajmy, że już kilka razy przebąkiwało się o sprzedaży Jakuba Błaszczykowskiego, więc choć teraz jest on nową alternatywą w nic nie grającej drużynie, to nie można powiedzieć, żeby był jakimś wybawieniem i żeby traktowano go jak szalupę na Titanicu.