Bayern znów gubi punkty!!!

Mało kto spodziewał się, że w spotkaniu otwierającym 6. kolejkę Bundesligi Bayern zgubi punkty z będącym bez formy Wolfsburgiem. A jednak niespodzianka stała się faktem! Wilki z Martinem Schmidtem, który trenuje ich od poniedziałku, zremisowały w Monachium 2:2, mimo że przegrywały już 0:2!

W środku tygodnia Bayern pokonał na wyjeździe Schalke 3:0, a James Rodriguez dał świetny show, więc dzisiaj Bawarczycy mieli podtrzymać dobrą passę. Rywala mieli świetnie usposobionego, w bardzo słabej formie, z nowym trenerem, u siebie, a mecz był rozgrywany dokładnie w drugą rocznicę słynnych 5 goli Lewandowskiego, które Polak strzelił przecież właśnie Wolfsburgowi. Na dodatek defensywa gości pozostawiała na papierze wiele do życzenia, ponieważ w zespole Wilków kontuzjowani są podstawowi stoperzy Brooks i Bruma, więc na Bayern wyszli sprowadzony pod koniec okienka Tisserand oraz młody Uduokhai. Jednak największym fenomenem było wystawienie na lewej obronie Gian-Luci Ittera, chłopaka z rocznika 1999, dla którego był to pierwszy mecz w dorosłej drużynie VfL. W debiucie przyszło mu zmierzyć się z... Arjenem Robbenem. Co do Bayernu to ich skład nie był jakoś specjalnie rewolucyjny, wiele można było przewidzieć, nawet biorąc pod uwagę rotację stosowaną przez Ancelottiego. Od początku wydawało się jednak, że środek pola gospodarzy jest nieco "drewniany", bo składał się z bardziej defensywnych Rudy'ego i Vidala oraz grającego przed nimi Müllera. Później okazało się, że brak Thiago, Jamesa czy nawet Tolisso był faktycznie bardzo widoczny.

Co do samego meczu to nie można powiedzieć, żeby Bayern stworzył sobie milion sytuacji podbramkowych. Tak, miał przewagę, oddal więcej strzałów, ale żeby miał setę za setą to zdecydowanie nie. A zaczęło się bardzo obiecująco, ponieważ w pierwszych minutach Bawarczycy rzucili się na rywali jak student na zniżki, co poskutkowało 2-3 bardzo dobrymi sytuacjami w pierwszych 2-3 minutach. Potem nie działo się zbyt dużo, a wydawałoby się niepewna obrona Wolfsburga grała bezbłędnie, nie dając przeciwnikowi zbyt wiele do gadania. Bayern był statyczny, Robben i Ribery nie wnosili zbyt wiele owocnych rozwiązań do akcji gospodarzy, a środek pola funkcjonował w ofensywie bardzo słabo, przez co często do rozgrywania włączali się Hummels i Boateng, co akurat wychodziło monachijczykom całkiem fajnie. Wolfsburg nie stworzył sobie żadnej wartej uwagi okazji, ale trzeba powiedzieć, że z piłką przy nodze czuł się dużo lepiej niż ostatnio zespół Schalke. Wtedy nadeszła 32. minuta...

Marcel Tisserand sfaulował w polu karnym Lewandowskiego, a sędzia podyktował rzut karny, który wzbudził wśród ludzi sporo kontrowersji. VAR nie został użyty, a Polak zgodnie z normą wykorzystał jedenastkę i wyprowadził zespół na prowadzenie. Wilki zareagowały na ten fakt dużo lepiej niż ostatnio Schalke, nie spanikowali, ale i tak dość szybko dostali drugą bramkę. Popełnili błąd w rozegraniu, piłkę dostał Robben, podciągnął środkiem pola i nieatakowany oddał strzał zza szesnastki. Casteels pewnie by go wyłapał, ale piłka odbiła się od Rafinhi i wpadła do bramki. 2:0 do przerwy.

W drugiej połowie na boisku zameldował się Jakub Błaszczykowski i dość szybko dał zespołowi impuls do ataku. Druga część była już bardziej wyrównana, Wolfsburg grał odważniej, aż w końcu zdobył gola kontaktowego. W 56. minucie z rzutu wolnego huknął Arnold, a fatalny błąd popełnił zastępujący Neuera Sven Ulreich, który właściwie wrzucił sobie piłkę za kołnierz. Bayern mógł niemalże natychmiastowo odpowiedzieć, ale w świetnej sytuacji obok bramki uderzył Robben. Po strzelonej bramce Wilki poczuły krew i rozochociły się, zaś Bawarczycy wciąż pozostawali niemrawi. Stało się jasne, że albo podwyższą prowadzenie i zamkną mecz, albo do samego końca będzie nerwowo, bo ekipa Schmidta nie miała zamiaru ustępować. Najlepiej świadczył o tym fakt, że defensywnego pomocnika Camacho zastąpił ofensywny pomocnik Didavi. Ta zmiana okazała się kluczem.

W 78. minucie Bayern miał swoją okazję, gdy Müller wycofał piętą piłkę do Ribery'ego, a ten uderzając do prawie pustej bramki, przestrzelił. Ta sytuacja zemściła się 5 minut później, gdy po precyzyjnej wrzutce Verhaegha gola głową zdobył wprowadzony wcześniej Didavi. Sensacja stawała się faktem, a Wolfsburg mógł się podobać. Wiadomo, Barcelona to oni nie byli, ale przeciw tak grającym Bawarczykom prezentowali się bardzo dobrze. Gospodarze rzucili się do strzelenia kolejnej bramki, na murawie zameldowali się James i Coman, ale było już za późno. Bayern nie stworzył sobie jakichś wybitnych szans, w 92. minucie groźnie główkował jedynie Hummels, więc ostatecznie Wilki dokonały niemożliwego i wywiozły z Allianz Areny niezwykle cenny punkt. Brawo Martin Schmidt! Zobaczymy, co na to liderująca w tabeli Borussia Dortmund...

Skrót meczu możecie zobaczyć na Footroll.pl, klikając TUTAJ.

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub