Dortmund zwiększył przewagę nad rudym Bayernem!
7. kolejka Bundesligi była jedną z najlepszych w tym sezonie. Takie mam odczucie. Piątek i sobota to było takie skakanie z 1:1 do 2:1 wyciąganego w ostatnich minutach, ale wtedy przyszła niedziela i konkretne pieprznięcie! Najistotniejsze jest to, że Borussia Dortmund umocniła się na pozycji lidera tabeli, ma już pięć punktów przewagi nad drugim Bayernem, który zyskał miano rudego tej kolejki. Czemu? Przeczytajcie podsumowanie weekendu w Niemczech, w którym pomógł mi Mateusz Fabrowski! Na końcu Polacy i tabelka.
Schalke 1:1 Bayer Leverkusen ('34 Goretzka - '61 Bailey)
Oglądając w tym sezonie Schalke, mam wrażenie, jakby to była Hertha Berlin. Tedesco stwierdził najwyraźniej, że nieważne z kim gra i tak styl ultradefensywny jest świetnym pomysłem. Chyba że dostaną bramkę, to wtedy grają tylko superdefensywnie. Na nieszczęście w piątek gospodarze jako pierwsi strzelili, co dało im pretekst do jeszcze głębszego zamurowania się, więc intensywność tego spotkania przypominała trochę starcie Sandecji z Termalicą. I na tym zakończmy to podsumowanie.
— Tomasz Urban (@tom_ur) 29 września 2017
Augsburg 1:2 Borussia Dortmund ('11 Caiuby - '4 Yarmolenko, '23 Kagawa) - Mateusz
No i co tu napisać… Komentatorzy z Eleven mówili po bramce Kagawy (swoją drogą, prawdziwa truskawka na torcie), że może się zakończyć nawet na 1:5, ale walec z Dortmundu się zatrzymał. Aubameyang to już w ogóle śmiech na sali, mógł na spokojnie zdobyć 3 bramki, ale nawet w sytuacji sam na sam Hitz go powstrzymał, do tego dostał karnego, którego gorzej zmarnować się nie dało. Porażka. Augsburg, jak to on, ciężko się gra na jego stadionie i gdyby nie Bürki, BVB mogłoby stracić punkty - teraz jednak ma 5 pkt przewagi nad Bayernem. Brawo!
Borussia Mönchengladbach 2:1 Hannover ('67 Ginter, '90+4 Hazard - '71 Harnik) - Mateusz
Gladbach znalazło obronę! Są donosy, że wynajęli prywatnego detektywa, który szukał jej po całym Dortmundzie. Zaś Hannover jakimś cudem przegrał pierwszy mecz w sezonie i to z Borussią, która nie jest w formie. Chociaż bukmacherzy nie dawali 96 za dużych szans, to po cichutku, tak głęboko w sercu myślałem, że zremisują na Borussia Park. No cóż, nie można mieć wszystkiego, dobrze chociaż, że jej imienniczka króluje w Bundeslidze.
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) 1 października 2017
Eintracht Frankfurt 2:1 Stuttgart ('42 Rebić, '90+4 Haller - '61 Terodde) - Mateusz
Marcin Kamiński chyba nie cieszy się ze współpracy z Badstuberem... Jak można tak przyjąć piłkę przed własnym polem karnym? Piłka mu, w sensie Badstuberowi, odskoczyła, Rebić go przegonił i proszę, 1:0. Niemiec jest tym centralnym obrońcą w formacji z trzema środkowymi obrońcami i trzeba przyznać, że chyba pora na zmiany. Frankfurt miał jednak sporo szczęścia, że wygrali, bo statystyki były zdecydowanie na korzyść VfB. Eintracht przyfarcił jednak w 94 minucie, a Haller strzelił z przewrotki. Chapeaus bas! Zobaczcie sobie skrót i tego fantastycznego gola!
Wolfsburg 1:1 Mainz ('55 Guilavogui - '74 Muto) - Mateusz
Wolfsburg remisami stoi. O ile mecz z Bayernem, trzeba uznać za sukces, tak podział punktów na swoim stadionie z Mainz to jednak trochę porażka. Schmidt zmierzył się ze swoim poprzednim klubem i jego VfL nie prezentowało się najlepiej na tle FSV. Cieszyć może jedynie 90 minut Błaszczykowskiego, ale i tak w tym sezonie oglądanie Wolfsburga bez kawy to samobójstwo.
HSV 0:0 SV Werder Brema - Mateusz
HSV punktuje w derbach Północy! Alleluja! Już myślałem, że trzeba będzie czekać do rundy wiosennej, aby zobaczyć na ich koncie więcej niż 6 punktów. Najśmieszniejsze jest to, że Hamburg mógł na luzie wygrać ten mecz, no ale na co ja liczę? Ito oraz Wood fajnie ciągnęli ich grę, ale to za mało, aby zdobyć 3 punkty na własnym stadionie. Jestem zszokowany grą Werderu, myślałem, że w tym sezonie powalczą o Ligę Europy. #MateuszKrulBukmacherki
Freiburg 3:2 Hoffenheim ('15 Niederlechner, '18 Söyüncü, '87 Stenzel - '14 Hack, '90+1 Schuster samobój)
Początek bombowej niedzieli i ło panie. Sety, akcje, parady, debiutanci, cycki... nie, cycki niestety nie, aż tak dobrze nie ma. Ale zobaczcie sobie, co się działo pomiędzy 14, a 18 minutą meczu. TRZY gole! Dla Hoffe strzelił gościu z rocznika '98, który debiutował w ich drużynie, ale jeszcze w pierwszej połowie musiał zejść, bo nie do końca wiedział, co się dzieje, gdy zderzył się głowami ze swoim własnym kapitanem. Freiburg wygrał zasłużenie, był świetny, nie pozwalał gościom na wiele, a po tym jak byli agresywni, złożyłbym wniosek o zaszczepienie ich przeciwko wściekliźnie. Jaja były w 91 minucie, gdy Schuster strzelił samobója, mimo że wcześniej jeden z graczy Hoffenheim był na spalonym. Sędzia zvarował sobie tego gola, ale... i tak go uznał. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo TSG odniosło pierwszą, jak Hannover, porażkę w tym sezonie.
Hertha Berlin 2:2 Bayern Monachium ('51 Duda, '56 Kalou - '10 Hummels, '49 Lewandowski)
Mecz, który mimo że rozgrywany w Berlinie, przyciągał uwagę wszystkich. No i się Bayern przed tymi wszystkimi zbłaźnił, został mianowany przeze mnie na rudego tej kolejki, ponieważ już drugie spotkanie z rzędu zgarnia tylko punkt, mimo że prowadzi już 2:0. Zagrali naprawdę rewelacyjny pierwszy kwadrans, wszyscy myśleli, że to w końcu mityczny TEN Bayern, ale potem jakoś tak było gorzej, ponownie jakoś Ancelottim zawiało i mimo takiego ożywienia znowu zawalili. Nic dziwnego, skoro w Herthcie gole zdobywa prezydent Polski. Zresztą zobaczcie sobie tę bramkę, nie ze względu na byłego Legionistę, ale na asystenta, Haraguchiego, który objechał sobie całą defensywę monachijczyków, jakby grał z somalijskimi trampkarzami. Zanim zostawię Was sam na sam ze skrótem, dodam tylko, że mega poważnie wyglądającej kontuzji doznał Ribery, którego kolano nienaturalnie wykrzywiło się do tyłu, a potem w bok. Coś jak u Ibry. Groźnie to wyglądało, oby jeszcze wrócił w tym sezonie.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) 1 października 2017
— Hertha BSC (@HerthaBSC) 1 października 2017
FC Köln 1:2 RB Lipsk ('82 Osako - '30 Klostermann, '80 Poulsen)
Lipsk wygrał zasłużenie, napiszę to na samym początku, ale akcji i okazji było w tym meczu więcej niż psich kup na wiosnę, gdy opadną śniegi. Mnóstwo. Tyle że jedni i drudzy nie byli skuteczni i aż żal mi się robiło Cordoby, który znowu wywalczał sobie okazje, a potem je marnował. Kolonia kolejny raz zawiodła, ich gra obronna pozostawiała wiele do życzenia i momentami zastanawiałem się, czy to nie jest jakaś gierka treningowa, w której głównym założeniem jest ćwiczenie bronienia w osłabieniu. Jeśli tak, to Stöger wybrał sobie zły moment na dodatkowy trening.
Co tam u Polaków?
- Robert Lewandowski, czym zaskoczył wszystkich, zdobył kolejną bramkę. Zdziwko, no nie?
- Łukasz Piszczek spoko.
- Marcin Kamiński nie dostał jeszcze nigdy tak wysokiej noty od lokalnych mediów, jak za ostatni mecz, więc sztosik.
- Jakub Błaszczykowski zagrał cały mecz w Wolfsburgu, co należy uszanować, bo już nie pamiętam, kiedy to ostatnio miało miejsce. Dostał jedną z lepszych not na WhoScored.
- Rafał Gikiewicz wraz z Ojgenem Polanskim nie uraczyli nas swoją obecnością na boisku. Woleli ławkę.
- Bartosz Kapustka? Kto to? W żaden protokół nie był wpisany...
- Jeszcze Paweł Olkowski był! Ale na ławce.