Boateng zdecydował
Nie od dziś wiadomo, że w Bayernie Monachium są równi i równiejsi. Po minionym sezonie pojawiło się bowiem kilku zawodników, którzy uznali, że Bawaria im się znudziła, a ciągłe zwyciężanie stało zbyt monotonne. Z tego założenie wyszło co najmniej trzech zawodników. Jak wiadomo, jednym z nich był Robert Lewandowski, ale Polak z jakichś powodów jako jedyny nie dostał pozwolenia na opuszczenie klubu, przez co zrobiono z niego kozła ofiarnego i pośmiewisko. Inni, którzy o taką możliwość poprosili, uzyskali zgodę na transfer. Co prawda żaden z nich jeszcze jej nie wykorzystał. Zarówno Thiago Alcantara, jak i Jerome Boateng wciąż są w kadrze Bayernu, ale już niedługo może się to diametralnie zmienić. W szczególności w przypadku tego drugiego.
Boateng był w ostatnich kilkudziesięciu godzinach bardzo silnie łączony z Manchesterm United. Czerwone Diabły desperacko potrzebują klasowego stopera jeszcze przed końcem zamykającego się dla nich dziś okienka transferowego. Próbowały one dołożyć wszelkich starań, by przekonać Boatenga do swojego projektu, ale wszystko wskazuje na to, że ktoś zrobił to lepiej od nich. Co ciekawe, nie była to Barcelona, która wyjątkowo tego transferu nie zamierza przechwytywać.
Le Parisien podaje bowiem, że Niemiec został namówiony przez Mistrza Francji i to właśnie w tym klubie chciałby grać od przyszłego sezonu. Teraz PSG musi jeszcze przekonać Bayern, a to będzie trudniejsze. Bawarczycy oczekują bowiem 50 milionów euro za swojego obrońcę, a to zbyt dużo dla Francuzów, biorąc pod uwagę ich perturbacje z finansowym fair play. Cenę tę trzeba będzie jakoś zbić lub obejść ją popularnym ostatnio wypożyczeniem z obligatoryjnym wykupieniem po sezonie. Nie ma się co dziwić, że Boateng wybrał ten klub. Paryżanie na pewno oferują bardzo lukratywny kontrakt, gwarantują grę w Lidze Mistrzów i w miarę pewny tryumf końcowy w lidze. Czegóż chcieć więcej? Może emocji, biorąc pod uwagę, że jest się zawodnikiem, którego rzekomo zmęczyło już ciągłe, monotonne wygrywanie.