Wielki test we Frankfurcie, czyli lecimy z Superpucharem Niemiec
Niemiecki futbol wraca na salony! Do startu Bundesligi zostało jeszcze co prawda trochę czasu, ale już dzisiaj o 20:30 zostanie rozegrany mecz o Superpuchar Niemiec. Do Frankfurtu, domu zwycięzcy Pucharu Niemiec Eintrachtu, przybędzie mistrz z Monachium, Bayern, prowadzony przez tego, który ten Puchar dla Eintrachtu zdobył - Niko Kovaca. Czy Bawarczycy wykorzystają "frankfurckiego" trenera przeciwko nim? A może Orły sięgną po drugie trofeum z rzędu, pokonując giganta z południa i udowodnią, że istnieje życie bez Kovaca?
Niko Kovac zdecydowanie będzie postacią pierwszoplanową dzisiejszego starcia. Jest on bowiem szkoleniowcem, który przez ostatnie dwa i pół roku wykonywał we Frankfurcie kapitalną robotę. Najpierw utrzymał Eintracht w Bundeslidze, sezon później niemal załapał się na puchary, aż w końcu po kolejnej kampanii zdobył Puchar Niemiec i te puchary im zapewnił. Za każdym razem robił właściwie coś z niczego. Patrząc na piłkarzy, których sprowadzał, trudno było myśleć o tym wszystkim z optymizmem. Nie dość, że byli to goście którzy nic jeszcze w prawdziwej piłce nie pokazali, to w dodatku przybyli do Frankfurtu z każdych zakątków świata. Nie było w Bundeslidze drugiej tak internacjonalnej kadry, jak ta Orłów. A mimo tego Kovac był w stanie to ułożyć, był w stanie zaszczepić drużynie bałkańską zadziorność, perfekcyjnie przygotować pod względem taktycznym i dać rozbłysnąć takim zawodnikom jak Ante Rebić, Jesus Vallejo, Omar Mascarell, Marius Wolf, Luka Jović czy Kevin-Prince Boateng. Rzadko kiedy grali porywająco, ale bardzo często efektywnie.
Kovac zgarnął z Eintrachtem Puchar Niemiec, pokonał 3:1 Bayern, po czym przeniósł się do Monachium, co było oficjalnie przyklepane już jakiś czas przed finałem DFB Pokal. Taki żarcik i sympatyczny gest w stronę władz monachijczyków. W końcu głupio tak przychodzić do Bawarii bez żadnego trofeum, nie? Bardzo dużo osób podchodziło sceptycznie do decyzji o zatrudnieniu Chorwata, czego ja osobiście jakoś specjalnie nie podzielałem. Dajmy mu po prostu pracować - mówiłem i dalej tak mówię. Faktem jednak jest, że jeśli ktoś chce kiedyś zdetronizować Bayern - a chce tego chyba 3/4 Europy - to w tym sezonie będzie do tego idealna okazja, co nie jest winą nowego szkoleniowca, ale irracjonalnego działania władz z Ulim Hoenessem na czele. Ale to nie jest tekst o polityce Bayernu, a o Superpucharze Niemiec, w którym Bawarczycy rzecz jasna będą faworytem i to dość wyraźnym. Jednak nie mówi się hop, zanim się czegoś nie przeskoczy.
Fajnie by było dla Kovaca, gdyby przywitał się Superpucharem w rękach, choć właściwie rozegra się on jeszcze w mocno sparingowej atmosferze. 46-latek nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Boatenga, Jamesa, Gnabry'ego i Sanchesa, a w trakcie powrotu z urlopu jest dopiero Corentin Tolisso. Tym samym skład monachijczyków będzie ciut ogórkowy - rzecz jasna jak na Bayern, bo ogólnie to nie ma co narzekać - tym bardziej że w wyjściowej jedenastce najprawdopodobniej nie zobaczymy Roberta Lewandowskiego. Mówiło się o tym, że polski napastnik nie jest jeszcze w pełni gotowy do sezonu i jeśli już, to zobaczymy go na ławce rezerwowych. A jako że w Monachium wciąż są w dupie ze skrzydłowymi, to Sandro Wagnera będą obsługiwać emeryci w postaci niezniszczalnych Ribery'ego i Robbena. Między nimi ma biegać... Müller (może w końcu wróci do formy?). Przypuszczalne zestawienie Bawarczyków wg znanego i lubianego kickera prezentuje się tak:
Neuer - Kimmich, Süle, Hummels, Alaba - Martinez - Thiago, Müller - Robben, Ribery - Wagner
Skoro już tak pomarudziłem sobie na ten Bayern, który dziś najprawdopodobniej wygra - chociaż życzę zwycięstwa Eintrachtowi - to właśnie sobie do tego Eintrachtu przejdźmy. Bo ktoś może pomyśleć, że skoro ten sezon jest przez wielu uznawany za sezon detronizacji monachijczyków, a frankfurtczycy już raz ich klupnęli w Pucharze... no to może mają realne szanse na skompletowanie takiego mini dubleciku? Otóż... no nie dokońca. Gdyby był Kovac, to szanse byłyby zdecydowanie większe, ale teraz są dwa istotne powody, dla których lepiej postawić u buka na Bayern (oprócz tego, że to po prostu Bayern). Pierwszy z nich to właśnie brak Kovaca i postać Adolfa H...üttera - nie zróbcie literówki w wymowie. Nie myślcie, że w jakiś sposób deprecjonuję jego wartość. Co to, to nie. Adi - bo z wiadomych przyczyn nie mówi się na niego pełnym imieniem - to 48-letni Austriak, który ma już na koncie mistrzostwa Austrii i Szwajcarii. Z dużym powodzeniem prowadził Young Boys Berno czy RB Salzburg, możecie zobaczyć na necie, że wszędzie gdzie był, wykręcał świetne średnie punktów zdobywanych na mecz. Czemu więc twierdzę, że jego postać może być problemem?
Bo nie jest Niko Kovacem... Po prostu. Jest jedną wielką niewiadomą i choć życzę mu oczywiście jak najlepiej, to nie wiemy, czy da radę dokonywać takich czarów, jakich dokonywał jego poprzednik. Czy da radę z międzynarodową kadrą? Czy zrobi coś z niczego? Liga austriacka i szwajcarska nie są tak słabe jak np. Ekstraklasa, ale gdzie im do Bundesligi? Gdzie tamtejszym drużynom do Bayernu? Hütter będzie miał wiele do udowodnienia, a najtrudniejszym zadaniem będzie zmierzenie się z legendą Niko Kovaca. Wiem, że słowo "legenda" jest trochę za mocne, ale 48-latek nie odpędzi się od porównań do okresu dwóch poprzednich sezonów.
No i drugi problem jest taki, że tego lata Eintracht opuściło kilku kluczowych piłkarzy. W bramce nie stoi już Lukas Hradecky, który poszedł do Leverkusen, żeby zastąpić nie byle kogo, bo Bernda Leno. W środku pola nie ma jednej z najciekawszych szóstek sezonu 2016/17 Omara Mascarella, który wybrał grę w Lidze Mistrzów dla Schalke. Nie ma też tego, który w ostatnim roku był mózgiem drużyny i przedłużeniem boiskowej myśli Kovaca, czyli Kevina-Prince'a Boatenga, no i nie ma też "żelaznopłucnego" Mariusa Wolfa na wahadle. W skrócie: stracił Frankfurt kilku kluczowych zawodników, a w ich miejsce przyszli goście, którzy takiej renomy jak oni zdecydowanie nie mają. Gdzieś tam pokazywali potencjał, ale takich jak oni, przychodzi do Bundesligi na pęczki, bo żadnymi gwiazdami to oni nie są. Jeszcze.
No i tutaj znów trzeba przywołać Kovaca. On potrafił z takich noł-nejmów zrobić piłkarzy, potrafił sprawić, że rozkwitli, czego przykładem jest chociażby Ante Rebić, który z piłkarza niełapiącego się na Fiorentinę, stał się gwiazdą mundialu. Czy Hütter będzie w stanie uczynić to samo? Andrzej, nie wiem. To pokaże dopiero sezon. Na razie widzę drużynę bez kilku najlepszych zawodników i z trenerem, który musi wiele udowodnić. Widzę też dwa, właściwie trzy możliwe do odegrania scenariusze. Albo Adi zrobi z Eintrachtu pakę jeszcze lepszą niż za Kovaca (mało prawdopodobne). Albo ustabilizuje drużynę na poziomie walki o Ligę Europy (w zasięgu, tym bardziej z Rebiciem). Albo spaści wszystko i Orły będą musiały walczyć o utrzymanie, choć potencjał mają ponad to. Przypuszczalny skład Eintrachtu wg kickera:
Rönnow - Abraham, Hasebe, Salcedo - Chandler, Torro, de Guzman, Willems - Gacinović, Rebić - Haller
Najlepszym słowem na określenie tego Superpucharu jest test. Obaj trenerzy staną przed pierwszym poważnym testem i przed pierwszym oficjalnym meczem w nowych drużynach. Sparingi sparingami, można wyciągać jakieś wnioski, ale nigdy daleko idące. Liczą się tylko spotkania o coś, te prawdziwe. Jasne, że dzisiejszy mecz nie jest najistotniejszym pojedynkiem sezonu, ale obaj szkoleniowcy wiedzą, że wszystkie oczy będą skierowane właśnie na nich. Wszyscy będą zastanawiać się, jak sobie poradzą, bo któryś obleje, chociaż istnieje jakaś tam szansa, że obaj zdadzą. Niemożliwe? Możliwe, jeśli Bayern wygra, ale oba zespoły zaprezentują się zadowalająco. Jest taka możliwość, bo w końcu od Eintrachtu oczekuje się mniej. Jednak nikt nie będzie myślał o takiej opcji, każdy piłkarz będzie gryzł trawę, bo jedni będą się chcieli zemścić za majowy finał, a drudzy ponownie będą chcieli utrzeć nosa niemieckiemu hegemonowi. Mimo wszystko będzie się działo!
UWAGA!!! Wyczekujcie na footroll.pl reportażu prosto... ZE STADIONU WE FRANKFURCIE, który przygotuje dla Was Karol Sitarski!