Oficjalnie: Sahin opuszcza Dortmund, chociaż Borussia o nim nie zapomni...
Kolejna kula u nogi opuściła Dortmund. Znaczy... yyy... zasłużony zawodnik, ważne ogniwo historycznej drużyny Jürgena Kloppa, były piłkarz Realu Madryt, echte Liebe... Nie no, powaga. Nuri Sahin pożegnał Borussię Dortmund i w końcu poszedł w cholerę - do Werderu Brema. Przy czym umowa została skonstruowana bardzo zabawnie...
Blisko 30-letni Turek (w środę będzie miał urodziny) poszedł na północ Niemiec w ramach transferu definitywnego i podpisał kontrakt do 2020 roku. Werder jest mądry, Werder wie, żeby nie wiązać się z nim na przesadnie długo. Tym bardziej że ubili z Borussią złoty interes i ściągnęli go za... milion euro. Mało? Słuchajcie tego. Sahin zarabiał w BVB 5 mln euro, czyli jak na kopacza, z którego nie było prawie żadnego pożytku bardzo dużo. Werder jest jednak mądry, Werder wie, żeby nie płacić takiemu zawodnikowi takiej kasy, bo nie wiadomo czy nie wpieprzy się na jakąś minę, która będzie ciągnąć z ich konta, nie dając nic w zamian. Dlatego bremeńczycy będą płacić tylko 2 mln z tych 5, a pozostałą część (w sensie 3 mln) wciąż będzie finansować Borussia. Złoty interes, czyż nie? W tłumaczeniu na Polski: dortmundczycy dołożą do transferu 5 mln (bo dwa sezony), czyli tyle samo ile Werder. Kto zyskuje? Oczywiście piłkarz.
Ktoś może się teraz dziwić, że co ta Borussia odpierdziela, skoro sprzedaje zawodnika, ale tak naprawdę płaci. Tylko popatrzcie na to z drugiej strony - ile by to ich kosztowało, gdyby taki Sahin na Signal Iduna Park został. Dosłownie, bo najpewniej większą część spotkań rozpoczynałby i kończył na trybunach. BVB tak czy siak będzie do przodu z hajsem, a oprócz tego pozbędzie się z zespołu gościa, który mógłby siedzieć, mącić, marudzić i fochać się, że na boisku grają piłkarze klasę lepsi i bardziej chętni do biegania, a nie jaśnie pan Nuri. Teoretycznie. Na pewno Borussia nic na tym ruchu nie traci. Wartości piłkarskiej Sahin przez te pięć i pół roku po powrocie z Madrytu wniósł tyle, co kot napłakał, a spójrzcie, kogo oni tam w środku pola mają: Witsel, Delaney, Dahoud, Weigl, Burnić, Götze, Kagawa, Gomez i w ostateczności ten paralityk Rode. Mało?
Pozbycie się Sahina to świetny deal dla każdego. Dla klubu, dla piłkarze i dla ekipy pozyskującej. Hejtuję Turka za to, co pokazuje od pięciu i pół roku w Dortmundzie, oczywiście, że tak, ale jestem też świadomy tego, że kiedyś potrafił pokazywać klasę. Już pewnie mało kto pamięta o tym, że jak wychowanek BVB podchodził do rzutu wolnego, to pająk, który uwił pajęczynkę w okienku bramki, rzucał tylko krótkim "o k*rwa". Werder to nie jest klub z ambicjami Borussii. Ich zadowoli środek tabeli, obiorą kierunek na Ligę Europy, nie Champions League. Nie mają tyle jakości co ekipa Marco Reusa i spółki, więc Sahin będzie tam też odgrywał inną rolę. Nie będzie jednym z wielu, kulą u nogi, a będzie tym doświadczonym, tym ogranym, tym z przeszłością. Oczywiście na początku, bo jak nie będzie mu się chciało grać, to cały czar pryśnie w cholerę. Najwięcej zależy właśnie od niego.
Ja uważam, że w Bremie może się odnaleźć. Przyda im się taki gość do środka pola, który rozegra, pomyśli, rozrzuci, uruchomi. Tak na spokojnie. Jednak najistotniejsze jest w przypadku Sahina to, żeby nie spowalniał gry, bo oprócz świetnej lewej nogi słynie on także z tego, że jest wolny i nie lubi biegać. Przy rozgrywaniu ataku pozycyjnego jeszcze to ujdzie, ale gdy trzeba będzie ruszyć z kontrą? Oby wtedy biegali inni. W zeszłym sezonie byli to Thomas Delaney (teraz BVB) i Maximilian Eggestein, którzy byli w top 3 Bundesligi, jeśli chodzi o przebiegane kilometry. Werder gra fajną, ofensywną piłkę, gra do przodu, przyjemnie dla oka i jeśli trener Florian Kohfeldt trafi do nowego piłkarza, będzie miał na niego pomysł, to Turek może jeszcze pokazać w Bundeslidze przebłysk dawnej jakości. Będzie musiał jednak ciężko pracować.