To będzie po prostu bardzo ładny mecz - zapowiedź kolejki Bundesligi
Niemcy chcą być trochę jak Anglicy... Tak naprawdę to nie, ale przyjęli coś, co ma w sobie pewien wyspiarski element. Mianowicie angielski tydzień, który charakteryzuje się czymś, z czego doskonale zdajecie sobie sprawę: meczami w środku tygodnia. A to powoduje, że Niemcy grają co trzy dni, czy to w pucharach, czy to w lidze. Teraz przyszedł czas na te drugie rozgrywki, czyli 5. kolejkę Bundesligi, która zostanie rozegrana dzisiaj i jutro.
Na tę chwilę w lidze niemieckiej niepokonane pozostają Bayern Monachium i Borussia Dortmund, czyli nic wyjątkowego, nic zaskakującego, zero szoku, zawału serca, rumieńców i chorego podniecenia. Można się było tego spodziewać, chociaż BVB prosiła się już o wpi*rdol i tylko frajerstwu Hoffenheim może zawdzięczać, że jeszcze go nie zgarnęła. No, ale oni to nic specjalnego, bo większą uwagę należy poświęcić pozostałej dwójce, która jeszcze pozostaje w tym sezonie niepokonana: Hercie Berlin i Werderowi Brema. Bardzo prawdopodobne, że któraś z tych drużyn w piątek kolejce przerwie swoją passę, bo właśnie na jej inaugurację, dzisiaj o 18:30, w Bremie, dojdzie do pojedynku między tymi ekipami.
Szczególna uwaga należy się Hercie, bo to właśnie ona jest najprzyjemniejszą niespodzianką początku Bundesligi. Nie największą, bo do tej należy zapewne falstart Schalke i Bayeru Leverkusen, ale najsympatyczniejszą, która przyprawia nas o banana na twarzy. Nie chodzi tu tylko o to, że samodzielnie zasiada na fotelu wicelidera, mając na koncie 10 punktów po czterech spotkaniach, tracąc je jedynie w samej końcówce pojedynku z Wolfsburgiem (2:2), ale o styl w jakim to osiąga. Bo berlińczycy grają po prostu fajnie dla oka, co jest chyba największą sensacją w tym wszystkim. W poprzednich latach był to bowiem futbol nie do zdzierżenia, futbol brzydki, toporny, ultradefensywny, zanudzający widza i przeciwnika. Hertha należała do ligowego dołu w aspekcie liczby stworzonych sytuacji podbramkowych, ale za to przewodziła w innej statystyce: skuteczności ich wykorzystania, gdzie rzadko kiedy miewała jakichś konkurentów. To najlepiej świadczy o tym, jaki irytujący potrafił być to rywal. Potrafił, bo już nie jest.
Nie jest oczywiście dla nas, kibiców, bo inne drużyny nie są zapewne zadowolone z tego, że Hertha jest w kapitalnej formie. Ich ofiarami padły już takie zespoły jak: Norymberga, Schalke i Borussia Mönchengladbach i choć spotkania z tymi dwiema pierwszymi ekipami nie były jeszcze jakimś wielkim prognostykiem zmiany w stylu gry BSC, o tyle ten ostatni mecz był już klasą samą w sobie. Takie starcia po prostu chce się oglądać! Klub ze stolicy wygrał 4:2, grał bardzo przyjemny i ładny futbol, a sam pojedynek był bardzo widowiskowy, w czym oczywiście duża zasługa ekipy Gladbach, która też nie miała zamiaru się poddawać. Najśmieszniejsze jest z kolei to, że jedną z gwiazd, jeśli nie największą, jest w Berlinie na tę chwilę gość, który przybył z Ekstraklasy i który dopiero po dwóch latach w Niemczech odpalił - Ondrej Duda.
Słowak po czterech kolejkach ma na koncie cztery gole, czym już zapisał się na kartach historii swojego klubu, ponieważ do tej pory w stolicy Niemiec nikt nigdy nie osiągnął tak szybko takiej liczby - mowa oczywiście o Bundeslidze. Na tę chwilę Duda jest też samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców ligi, co jest już w ogóle hitem i zaskoczeniem! Wiele osób podkreśla, że 23-latek jest takim zawodnikiem, jakiego Hercie w ostatnich sezonach brakowało. Kreatywnym, technicznym, stworzonym do gry kombinacyjnej. Zresztą Marko Grujić i Arne Maier wtórują mu w tym i nie bez powodu wszyscy są nazywani "magiczną trójką" czy "magicznym trójkątem". Do tej pory berliński środek pola bywał raczej toporny, z pomocnikami nastawionymi na walkę, obronę, przecinanie, czyszczenie, pojedynki i bieganie. Teraz są tam goście nastawieni na granie w piłkę i nawet Maier, będący tam najbardziej defensywnym graczem, nie jest w tym wszystkim toporny jak świeżo zerżnięty dąb.
A warto do tego wszystkiego dołożyć fajnie prezentującego się na boku obrony/ wahadle Valentino Lazaro, który godnie zastępuje Mitchella Weisera, no i 20-letniego nowego skrzydłowego, prosto z rezerw Manchesteru City, Javairo Dilrosuna, mającego na tę chwilę gola i trzy asysty w Bundeslidze. Wygląda to u nich naprawdę dobrze i nie chodzi mi tylko o wyniki, ale także o styl. Jeśli Hertha z czasem nieco zwolni tempo, ale zostanie przy przyjemnej dla kibica piłce, nie będę miał nic przeciwko. Oby tylko trener Pal Dardai nie wrócił do swojej niedawnej asekuracji i zapobiegawczości, a Ondrej Duda nie doznał jakiejś kontuzji. Wszystkim nam wyjdzie to na dobre, a dzisiaj o 18:30 powinniśmy zobaczyć po prostu bardzo ładny mecz!
Dobra, włączyli mi prąd, mogę pisać dalej, laptop się nie wyłączy, a internet śmiga, więc teraz przyjrzyjmy się pozostałym meczom 5. kolejki Bundesligi.
Werder Brema vs Hertha Berlin, wtorek, 18:30
Przypuszczalne składy (wg kickera):
- Werder: Pavlenka - Gebre Selassie, Veljković, Moisander, Augustinsson - Sahin - Eggestein, Klaassen - Harnik, Kruse, Kainz
- Hertha: Jarstein - Lazaro, Stark, Lustenberger, Plattenhardt - Skjelbred, Maier - Kalou, Duda, Dilrosun - Ibisević
Hannover vs Hoffenheim, wtorek, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Hannover: Esser - Sorg, Anton, Wimmer, Ostrzolek - Schwegler, Walace - Bebou, Haraguchi - Wood, Füllkrug
- Hoffenheim: Baumann - Bicakcić, Vogt, Akpoguma - Nordtveit - Kaderabek, Bittencourt, Grifo, Zuber - Joelinton, Szalai
Obie drużyny mają za sobą niezadowalający start sezonu, choć gra obydwu zespołów wygląda lepiej niż ich bilans punktowy. Tak więc nieważne jakim wynikiem zakończy się to spotkanie, ktoś będzie bardzo niezadowolony. Szkoda Hannoveru, bo na pewno nie zasługuje na to, żeby w razie porażki mieć możliwość zakończenia piątej kolejki na ostatnim miejscu w tabeli, ale z drugiej strony szkoda też, żeby w dół pikowało Hoffenheim - które jest w tym sezonie bardzo niekonsekwentne. Faworytem są oczywiście goście, lecz obie drużyny są zapewne świadome tego, że stać je na więcej i nie będzie trzeba ich dodatkowo motywować.
Freiburg vs Schalke, wtorek, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Freiburg: Schwolow - Stenzel, Gulde, Heintz, Günter - Frantz, Koch, Höfler, Sallai - Terrazzino, Petersen
- Schalke: Fährmann - Sane, Naldo, Nastasić - Rudy - Caligiuri, Harit, Serdar, Schöpf - Uth, Burgstaller
Jeśli Domenico Tedesco faktycznie zdecyduje się desygnować do gry taki skład Schalke, to będę taki wybór szanował. No, jedynie oprócz tego Alessandro Schöpf, bo nie mam pojęcia czemu nie może grać chociażby Abdul Rahman Baba. W każdym razie w końcu pojawią się jacyś bardziej kreatywni zawodnicy, w końcu pojawi się mogący szarpnąć Amine Harit... oczywiście jeśli kicker się nie pomyli, na co bardzo liczę. Jednak nie będzie to dla nich łatwy mecz, bo choć Freiburg to ekipa należąca do bundesligowego dołu, to ich stadion nie jest łatwym terenem. Powiedziałbym, że taką specyfikę w Niemczech mają tylko monachijska Allianz Arena, z wiadomych przyczyn i właśnie Schwarzwald Stadion, na którym pewne zwycięstwa przyjezdnych należą do rzadkości. W dodatku Schalke nie potrafi przecież kreować sytuacji, grają chaotycznie, w oparciu o długie podania, które nie przynoszą oczekiwanych efektów - i trudno, aby przynosiły, tym bardziej że zmierzą się z przeciwnikiem, który kocha biegać. Dlatego nie będzie to dla nich spacerek, ale nie twierdzę też, że Freiburgowi uda się ich pokonać. Jeśli mam być szczery, u buka postawiłbym tu na remis.
Bayern Monachium vs Augsburg, wtorek, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Bayern: Neuer - Kimmich, Süle, Boateng, Alaba - Thiago - Robben, Rodriguez, Müller, Gnabry - Lewandowski
- Augsburg: Luthe - Gouweleeuw, Khedira, Hinteregger - Schmid, Baier, Moravek, Max - Hahn, Gregoritsch, Caiuby
Derby Bawarii, ale co o nich można napisać? Inny wynik niż wygrana Bayernu byłby tutaj sensacją, bo historia tych starć jasno pokazuje, że Augsburg nie ma w tych pojedynkach czego szukać. Z lokalnym gigantem FCA wygrał tylko trzy razy - pierwszy raz to było jeszcze przed powstaniem Bundesligi, a kolejne dwa razy to były końcówki sezonów za czasów Pepa Guardioli, gdy monachijczycy nie grali zupełnie o nic i pozwolili augsburczykom na skromne zwycięstwa 1:0. Wszystkie pozostałe mecze to raczej pewne wygrane Bayernu. Coś trzeba dodawać? Na korzyść gospodarzy działa właściwie wszystko włącznie z tym, że goście nie mają w kadrze bramkarza z prawdziwego zdarzenia. Fabian Giefer nie dawał pewności na linii, a po kiksie z poprzedniej kolejki, gdy przepuścił piłkę między nogami, nie dziwi to, że kicker nie awizuje go do pierwszego składu. Ale za to twierdzi, że będzie Caiuby, co razem z Andre Hahnem i Michalem Gregoritschem daje fajny potencjał na kontrę. Tyle z optymistycznych akcentów Augsburga.
Fortuna Düsseldorf vs Bayer Leverkusen, środa, 18:30
Przypuszczalne składy:
- Fortuna: Rensing - Ayhan, Bodzek, Kamiński - Zimmer, Sobottka, Zimmermann, Morales, Giesselmann - Ducksch, Hennings
- Leverkusen: Hradecky - Weiser, Tah, S. Bender, Wendell - Kohr, L. Bender - Bailey, Havertz, Brandt - Volland
Derby! Będzie ciekawie, bo historycznych smaczków w tym starciu jest co nie miara. Trzeba zacząć od tego, że choć Fortuna jest uznaną marką na niemieckiej ziemi, to XXI. wiek nie jest jej najlepszym okresem. Na samym jego początku aktualny beniaminek tułał się po niższych dywizjach, 3-4 ligach, a w najwyższej klasie rozgrywkowej występował tylko raz - w sezonie 2012/13. Od razu z Bundesligi spadł, a kibice na pewno bardzo boleśnie odczuli derbową porażkę na własnym stadionie z Leverkusen, gdy w 27. serii gier dostali buły aż 1:4. Okej, ktoś może powiedzieć, że poważniejszymi kibicowsko ekipami są np. FC Köln czy Borussia Mönchengladbach, które z Fortuną mogą mieć większą spinę. Ale to nie znaczy, że mecze z Bayerem są nieistotne, bo tak nie jest. Pięć lat temu w obu drużynach było kilku piłkarzy, którzy są obecni też teraz. Grał co prawda tylko jeden, Lars Bender, będący wówczas kapitanem "Aptekarzy". Na ławce Düsseldorfu był natomiast obecny kapitan drużyny Oliver Fink, który w aktualnym sezonie jeszcze nie zagrał. Mecz ten pamięta też Polak Adam Bodzek, zastępujący Finka w roli kapitana, tyle że przed tamtymi derbami nabawił się kontuzji, a w pierwszym składzie grał Andreas Lambertz, będący obecnie w rezerwach F95. Poza kadrą Bayeru na tamten mecz znaleźli się z kolei Dominik Kohr i Karim Bellarabi. A co do jutra... to może być ciekawie!
Mainz vs Wolfsburg, środa, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Mainz: Müller - Brosinski, Bell, Niakhate, Caricol - Kunde - Onisiwo, Gbamin, Baku, Quaison - Ujah
- Wolfsburg: Casteels - William, Knoche, Brooks, Roussillon - Arnold, Camacho, Gerhardt - Mehmedi, Weghorst, Brekalo
To może być starcie z potencjałem. Obie drużyny poniosły w ostatniej kolejce pierwszą porażkę, ale pokazały, że grać w piłkę potrafią. Mainz co prawda zostało zdominowane w pierwszej połowie meczu z Leverkusen, ale w drugiej części spotkania wyglądało już zdecydowanie inaczej, co tylko pokazuje, że Wolfsburg jest w ich zasięgu. Wolfsburg, który dostał buły od Freiburga 1:3 i zaskoczył ekspertów. Mimo tego pokazał ząbki, do czego nas już przyzwyczaił, pocisnął fryburczyków i udowodnił, że nie jest to ta gnuśna ekipa z ostatnich sezonów. Ciekawostka: 6 z 7 ostatnich pojedynków między tymi ekipami kończyło się remisem.
Borussia Mönchengladbach vs Eintracht Frankfurt, środa, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Gladbach: Sommer - Lang, Ginter, Elvedi, Wendt - Strobl - Johnson, Hofmann, Neuhaus, Hazard - Plea
- Eintracht: Trapp - da Costa, Abraham, Willems - Torro - Müller, Hasebe, de Guzman, Kostić - Haller
Czyżby kolejny raz trener Adi Hütter zdecydował się na inne ustawienie swojej drużyny? Widać, że szuka jeszcze optymalnego zestawienia dla Eintrachtu, co z jednej strony jest godne pochwały, bo pokazuje, że coś robi, kombinuje, działa, szuka planu B (pozdro Tedesco), a z drugiej strony warte krytyki, bo trzeba zastanowić się, co "Orły" robiły w okresie przygotowawczym? No chyba że są tak elastyczni taktycznie i to wszystko było wyćwiczone. Wtedy szacunek na dzielni na 100%. Mecz z Borussią może potoczyć się w każdą stronę, nie wiadomo, czego można się spodziewać, bo jest wiele elementów, które mogą tutaj zadecydować o końcowym wyniku. Z jednej strony fajnie funkcjonująca druga linia Gladbach, gwiazda Hazard, groźny w polu karnym Alassane Plea, mogący też rozgrywać, a z drugiej strony wciąż mimo wszystko nie najmocniejsze zestawienie personalne obrony. Z drugiej strony budzący się Eintracht, zawsze groźny Sebastien Haller, nieprzewidywalny w każdym tego słowa znaczeniu Jetro Willems, bardzo pewna lub bardzo niepewna defensywa frankfurtczyków... Nie wiem, no, nie wiem.
RB Lipsk vs Stuttgart, środa, 20:30
Przypuszczalne składy:
- RB Lipsk: Gulacsi - Laimer, Orban, Upamecano, Saracchi - Cunha, Ilsanker, Kampl, Forsberg - Poulsen, Werner
- Stuttgart: Zieler - Beck, Baumgartl, Pavard, Insua - Ascacibar - Thommy, Gentner, Castro, Donis - Gomez
Pojedynek potępionych. Jedni i drudzy grają fatalnie. W Stuttgarcie jedyną opcją na poprawę wyników drużyny jest oczywiście zwolnienie Tayfuna Korkuta, ale co zrobić w Lipsku? Przecież trenerem tymczasowym i zarazem dyrektorem sportowym jest tam Ralf Rangnick, który nie wyrzuci sam siebie. Zresztą kto by tam miał przyjść, skoro po sezonie przyklepane jest już przyjście Juliana Nagelsmanna? Źle się dzieje w RasenBallsporcie. Defensywa jest fatalna i nie ma w niej, poza bramkarzem, kogoś, kogo można by uznać jednoznacznie za plus - chociaż Marcelo Saracchi jest fajny. Środek pola opiera się głównie na Kevinie Kamplu, ale on na razie ma problemy z udźwignięciem presji, którą miał na swoich barkach Naby Keita. No Stefana Ilsankera to ja nawet nie skomentuję. Dodatkowo w drużynie są jakieś spiny, atmosfera nie wygląda zbyt dobrze, co widać nawet na boisku, gdy piłkarze machają do siebie łapami. Kryzys jak się patrzy. W Stuttgarcie jest nawet jeszcze gorzej, chociaż zawodników w kadrze mają naprawdę fajnych. No ale to już nie ich wina, że trener nie potrafi wymyślić jakiejś sensownej taktyki pod tych gości, których ma w kadrze... #TylkoLagaNaMarioGomeza
Borussia Dortmund vs Norymberga, środa, 20:30
Przypuszczalne składy:
- Dortmund: Bürki - Piszczek, Akanji, Zagadou, Schmelzer - Dahoud, Witsel, Delaney - Pulisic, Alcacer, Reus
- Norymberga: Bredlow - Valentini, Margreitter, Mühl, Leibold - Fuchs, Petrak, Behrens - Kubo, Ishak, Misidjan
Nie ma o tym meczu za bardzo co pisać, bo sprawa prezentuje się tutaj bardzo klarownie: Borussia po prostu musi wygrać. Wiele razy mówiłem przy tego typu meczach, że powinni odnieść pewne zwycięstwo, że wygrać z przewagą 2-3 goli, że muszą pokazać klasę... co najczęściej w ogóle się nie sprawdzało, bo okazywało się, że i ogórek zmotywowany, i gigant wcale nie taki gigantyczny. Tutaj nie popełnię tego błędu i po prostu napiszę, że nie powinno się brać pod uwagę innego scenariusza niż wygrana Borussii. Druga najmocniejsza kadra w Bundeslidze kontra najsłabsza? No proszę Was, wynik musi być tutaj jasny. Wiem, że Dortmund na razie zawodzi i gra raczej nijako, ale tego chyba nie uda im się spieprzyć, nie?