"Jeśli Götze będzie grał przeciętnie, zostanie zniszczony"
Miewał lepsze momenty w swojej karierze Mario Götze. 26-letni pomocnik w tym sezonie właściwie nie istnieje i niewiele wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Zewsząd spada na niego krytyka, nawet sam trener Lucien Favre wypowiada się o nim w mocno sugestywny sposób. Co nieco o byłym reprezentancie Niemiec powiedział także szkoleniowiec Peter Hyballa, który trenował go jeszcze w czasach Borussii U-19.
Sytuacja pomocnika nie wygląda zbyt dobrze. Do tej pory pojawił się na boisku zaledwie dwa razy - w Pucharze Niemiec, gdy zagrał 64 minuty oraz w Lidze Mistrzów, gdy zagrał 62 minuty. Za oba te występy raczej kwiatów i czekoladek nie dostanie, co idealnie wpisuje się w obraz tego, jakim Götze jest piłkarzem po powrocie do Borussii. A jest... no po prostu słaby. W dwóch ostatnich kolejkach nie załapał się nawet do kadry swojego zespołu. Zresztą spójrzcie na tego tweeta Tomasza Urbana:
Dziennikarz Sky zapytał Favre'a o •Götzego. Widać, że Lucka już męczy ten temat:
— Tomasz Urban (@tom_ur) 26 września 2018
- Czy Götze dostanie jeszcze szansę?
- (chwila zastanowienia) Mamy wielu, wielu graczy w kadrze...
Przed meczem Champions League z Club Brügge Favre wypowiadał się podobnie, mówiąc, że oczekuje od 26-latka: "Nic specjalnego. Ruchliwości, jakości w podaniach i tego, by wraz z innymi destabilizował defensywę przeciwnika". No naprawdę wielkie wymagania jak dla gościa, który miał być mózgiem ofensywnym drużyny i który cztery lata temu wpakował gola na wagę mistrzostwa świata! Dobra, przejdźmy jednak do pana Hyballi (nie, nie ma polskich korzeni), który zna Mario jeszcze z czasów jego występów w młodzieżowych zespołach BVB.
Mario zawsze musi dawać więcej niż inni. Jeśli gra dobrze, dostaje średnie recenzje. Jeśli więc będzie grał przeciętnie, zostanie zniszczony!
Wg opinii publicznej on nie robi niczego dobrze. Zawsze zapomina się o tym, że Götze jest indywidualistą, piłkarzem bazującym na instynkcie. Jest introwertykiem i myślicielem, którym był już w młodości. Nie jest kimś takim jak Thomas Müller, co jest odbierane negatywnie.
Hyballa przyznał także, że Götze najpewniej ma gdzieś z tyłu głowy możliwość zmiany klubu (choć kocha Dortmund), bo niewykluczone, że zagraniczny transfer dobrze by mu zrobił. Nie tak dawno łączyło się go z Liverpoolem, gdzie przecież szkoleniowcem jest Jürgen Klopp, pod którego skrzydłami Niemiec przeżywał najlepszy okres swojej kariery. Ale... czy w tej chwili na Anfield jest dla niego miejsce? Dla zawodnika będącego w szczycie formy dobre pięć lat temu? Miał się rozwijać, czemu tego nie zrobił? Przeczytałem na Twitterze taki wpis, którego autor głośno myślał i stwierdził, że nie zdziwi się, jeśli po zakończeniu kariery okaże się, że w przypadku Götzego zawiodła głowa.
Łatwo można sprawdzić jego statystyki, które nigdy nie były jakieś wybitne. Za czasów współpracy z Kloppem w BVB, czyli w latach 2009-2013, gdy niemiecki pomocnik przeżywał złoty okres, rozegrał 83 ligowe spotkania, zanotował w nich 22 gole i 34 asysty. Później trafił do Bayernu, gdzie w latach 2013-2016 trenował pod okiem Pepa Guardioli i gdzie już było widać, że to nie jest ten sam Götze co w Borussii. Ale liczby jeszcze jako takie miał, choć wiadomo, że w monachijskiej ekipie trudno o to, aby było inaczej: 73 mecze, 22 gole, 21 asyst. Później jednak wrócił do Dortmundu jako syn marnotrawny i jako co najwyżej przeciętny transfer Bayernu, po którym nikt w Bawarii nie miał zamiaru płakać. Był to oczywisty krok wstecz w jego karierze, ale teraz już wiemy, że i tak mu nie podołał. Zjazd od 2013 postępuje dalej, choć oczywiście piłkarzowi przeszkodziło też zdrowie, a raczej jego brak.
W sezonie 2016/17, zanim doznał kontuzji, zagrał łącznie 16 razy, zdobył 2 gole i 2 asysty. Później miał głośne problemy z metabolizmem, przez które stracił kilka miesięcy. Sprawa się przeciągała, a niektórzy nawet zastanawiali się, czy Götze w ogóle wróci do piłki. Wrócił, w następnym sezonie, zagrał łącznie 32 razy, zdobył 2 gole i 7 asyst, ale jego dyspozycja daleka była od zachwytu. No i teraz mamy rozgrywki 2018/19, w których Niemiec nadal zalicza zjazd po równi pochyłej.