Stawiamy na młodych #4 - Jadon Sancho

Zarząd Borussii Dortmund już nie raz pokazał, że ma nosa do ściągania młodych zawodników, z których jest w stanie zrobić gwiazdy światowego formatu. Tak chociażby stało się z Robertem Lewandowskim czy Ousmanem Dembele, którzy brylują w swoich teraźniejszych ekipach. Co roku do Dortmundu przychodzi nowa fala nastolatków, którzy są gotowi do rywalizacji o wyjściowy skład. Jednym z takich piłkarzy jest w tym sezonie cudowny Jadon Sancho, o którym będzie cały ten artykuł. 

Zacznijmy od początku, czyli od czasów kiedy młody Anglik był w akademii Manchesteru City. Jak wiemy, ekipa Pepa Guardioli zainwestowała mnóstwo pieniędzy w swoją szkółkę piłkarską, przez co do tej pory kryją się w niej nieoszlifowane talenty. Takim kiedyś był Sancho, jednak zdecydował się wyfrunąć z gniazda i rozwinąć skrzydła. Jednak grając jeszcze dla młodszych drużyn The Citizens, wziął udział w mistrzostwach świata do lat 17. Młodzieżowa reprezentacja Anglii wygrała te rozgrywki, a skrzydłowy został uznany ich najlepszym zawodnikiem. Wtedy świat usłyszał o przyszłej gwieździe, która kształciła się pod okiem Guardioli i z tego powodu wielkie europejskie kluby chciały go stamtąd wykupić. Udało się to BVB, bo jak mówi sam zawodnik, Sancho zakochał się w Dortmundzie od chwili, gdy wszedł na Signal Iduna Park. Nie było opcji, aby zatrzymać go w Manchesterze, bo sam napierał na ten ruch. Udało się go dopiąć w ostatnim dniu letniego okna transferowego. Hiszpański szkoleniowiec był jednocześnie zniesmaczony postawą piłkarza, bo sądził, że zostanie on w przyszłości gwiazdą jego zespołu i jednocześnie wyrozumiały, bo wie, że w Borussii jest w stanie się rozwinąć i zdobywać trofea.

Sancho trafił do Dortmundu za 8 mln euro, więc była to prawdziwa promocja, patrząc na jego potencjał. jego pierwsze pół roku w klubie nie wyglądało za dobrze. Wystąpił jedynie w dwóch meczach, zaliczając całe 16. minut! Dlatego w zimowym oknie transferowym dużo mówiło się o tym, że Anglik powinien odejść na wypożyczenie. Peter Stöger nie zgodził się na to i stwierdził, że 18-latek przyda mu się w drugiej części sezonu. Tak też się stało. W pierwszych trzech meczach rundy wiosennej wystąpił w pełnym wymiarze czasowym, a w czwartym wszedł z ławki na 18 minut. Przez te cztery spotkania zaliczył jedynie asystę, po czym na treningu złapał kontuzję, która wyeliminowała go z gry na dwa miesiące. Do gry wrócił w kwietniu tego roku i od razu pokazał, że może jeszcze nie w tym sezonie, ale w następnym będzie bardzo ważnym ogniwem. Wystąpił wtedy w ostatnich sześciu meczach, zdobył w nich jedną bramkę i zaliczył trzy asysty, a jego dryblingi i technika zachwyciły całe piłkarskie Niemcy. Widać było, że te promocyjne 8 mln euro, które zapłaciła za niego Borussia, może jej się w przyszłości spłacić z kilkukrotną nawiązką. 

Dochodzimy do obecnego sezonu, gdzie nastało nowe otwarcie w Dortmundzie. Z klubem pożegnała się jeszcze większa liczba liderów zespołu i skład został bardzo odmłodzony. Dodatkowo Borussia zakontraktowała nowego trenera, który lubi stawiać na młodych. Lucien Favre zna się bardzo dobrze na szkoleniu juniorów i pod jego okiem rozwijają się w tym momencie tacy zawodnicy jak: Manuel Akanji, Abdou Diallo, Dan-Axel Zagadou, Achraf Hakimi, Jacob-Bruun Larsen i główny bohater - Jadon Sancho. Cała ta czwórka w ostatnim czasie jest regularnie wystawiana w podstawowym składzie BVB. Z meczu na mecz młodzi gracze rozwijają swoje umiejętności i zaczynają grać coraz pewniej. Obrona Borussii po słabych pierwszych spotkaniach zaczęła stanowić monolit. Bardzo ciężko jest trafić do jej bramki po akcji, ale nadal mają problemy przy stałych fragmentach gry. Za to Sancho zaczął brylować w ataku, gdzie powoli staje się supergwiazdą swojego zespołu. Jak do tej pory wystąpił we wszystkich możliwych spotkaniach. Głównie wchodził z ławki, ale zaliczył dwa występy w podstawowej jedenastce. Statystyki pokazują jednak, że w roli zmiennika czuje się, jak na ten moment najlepiej. Zagrał 9 meczów, w których zdobył jednego gola i zaliczył aż 8 asyst! Jest jak na ten moment najlepszym asystentem w Europie! 

Przypominam, Anglia ma tego pana. pic.twitter.com/tWhl40jN1R

— Mateusz Fabrowski (@FTteacher) 4 października 2018

Zostawmy statystyki w spokoju, bo nie to przyciąga przypadkowego widza do telewizora. Anglik jest prawdziwym magikiem, jeżeli chodzi o zachowania boiskowe. Jego kontrola piłki jest na najwyższym światowym poziomie, drybling jest niezwykle skuteczny i już nie raz zakręcił obroną swoich rywali. Nad strzałami musi jeszcze popracować, ale do tej pory nie miał za dużo okazji, żeby się pokazać z tej strony. Jak na razie jest doskonałym asystentem i graczem zespołowym, który wchodzi na podmęczonych rywali. Wszystko wskazuje na to, że Sancho zostanie stałym bywalcem podstawowej jedenastki, bo w tym sezonie Chrisitan Pulisic kompletnie wypadł z formy. W turnieju przedsezonowym Amerykanin prezentował się świetnie i był liderem swojej drużyny. Wraz z rozpoczęciem nowych rozgrywek, jego dyspozycja zaczęła lecieć na łeb i na szyję. Marius Wolf i Pulisic tworzyli podstawową dwójkę skrzydłowych od początku tego sezonu, jednak to Sancho oraz Jacob-Bruun Larsen coraz bardziej przekonują trenera Favre'a do przemianowania swojej hierarchii. Nie można po prostu zostawiać na ławce dwójki, która daje lepsze liczby w krótszym czasie niż Pulisic i Wolf.  Aha, zapomniałbym. Główny bohater tego teksu został po raz pierwszy powołany do dorosłej reprezentacji Anglii! Jest to duży krok w przód dla tego młodego zawodnika i wierzę, że po treningach z Dele Allim czy Raheemem Sterlingiem jego umiejętności piłkarskie jeszcze bardziej się rozwiną.

Może teraz parę słów, które wypływają z mojego żółto - czarnego serca. Jestem bardziej podjarany Jadonem Sancho aniżeli Ousmanem Dembele. Francuz w swoich piłkarskich zachowaniach miał to do siebie, że grał bardzo egoistycznie, oczywiście zaliczył aż 21 asyst w barwach BVB, jednak one nie odzwierciedlają jego stylu gry w skali 1:1.  Dodatkowo nierzadko mylił się na boisku, bo wchodził w niepotrzebnie dryblingi i często tracił piłkę, a skoro już o tym mowa to jego praca w defensywie była równa zeru. U Anglika widzimy przede wszystkim chęć gry zespołowej. Sancho nie martwi się, gdy straci piłkę, a wręcz przeciwnie, chce ją od razu odzyskać. Często wspomaga swój zespół w odebraniu futbolówki, może niekoniecznie on przerywa podania przeciwników, ale cofa się do obrony i nakłada wysoki pressing. Takich zawodników jak on chcę w Borussii oglądać więcej. Po 18-latku widać, że on po prostu kocha grać w piłkę i wiąże swoją przyszłość z Dortmundem, na co dowodem może być przedłużenie jego kontraktu w tym tygodniu. Pierwotna umowa obowiązywała do 2020 roku, a nowa będzie trwała aż do 2022 roku. Oto słowa Anglika po podpisaniu nowego kontraktu: 

Bardzo się cieszę, że rok temu zdecydowałem się na transfer do Dortmundu, bo spełniły się wszystkie moje marzenia. Żadne miasto nie żyje piłką tak, jak to, a młodzi gracze otrzymują tu swoje szanse. Mogę się tutaj rozwijać. Jestem w pełni szczęśliwy, zadowolony i dumny z bycia częścią tego zespołu. Dzieje się coś wspaniałego! - skomentował Sancho.

Nic tak nie cieszy kibica, jak widok takich piłkarzy w swoim zespole. Jestem pewien, że z Sanchem zdobędziemy wreszcie upragnione mistrzostwo Niemiec. HEJA BVB!

Autor

Mateusz Fabrowski

FTteacher