Benjamin Pavard: "Kocham te barwy"
Ciszej jest ostatnio o Benjaminie Pavardzie, który grając na mundialu jako francuski prawy obrońca, zrobił niezłą furorę - choć oczywiście jest stoperem. Latem nie było wiadomo, czy 22-latek opuści Stuttgart i przejdzie do Bayernu Monachium, czy zostanie w swojej drużynie i poczeka jeszcze sezon. Francuz nigdzie się nie wybrał, a teraz powiedział co nieco o transferze i ogólnie o tym, jak należy żyć.
Sprawa wyglądała tak, że Bawarczycy byliby skłonni ściągnąć do siebie Pavarda już po mundialu. Jeśli w dodatku z zespołu odszedłby Jerome Boateng, który prowadził rozmowy z PSG, to prawie pewne stałoby się to, że mistrz świata trafiłby do najmocniejszej drużyny Niemiec. Stuttgart zainkasowałby wówczas 50 mln euro, bo jak przyznawali sami działacze klubu, nie zatrzymywaliby 22-latka na siłę. Nie przeszkodziło im to jednak w tym, żeby stanowczo odrzucać wszelkie zainteresowanie i zapowiadać, że nie sprzedadzą nigdzie Pavarda - no, chyba że by się zbuntował, wtedy pewnie by to przemyśleli. W VfB woleli zatrzymać utalentowanego stopera na kolejny rok, skorzystać z jego umiejętności, a potem oddać go do innego klubu za mniejszą kwotę. Dlaczego? Ano dlatego, że latem 2019 roku będzie obowiązywała klauzula odstępnego, pozwalająca na wyciągnięcie zawodnika za 35 mln euro. Wszystko wskazuje na to, że skorzysta z niej Bayern. Natomiast co na temat tego wszystkiego sądzi sam zainteresowany?
Nie zapomniałem o tym, że Stuttgart przyszedł mnie obserwować jeszcze za czasów Lille, gdy niewiele osób we mnie wierzyło.
Podpisałem z nim kontrakt, gdy ci spadli do drugiej ligi. Uwierzyli we mnie i to również dzięki nim jestem tu, gdzie jestem.
Kocham te barwy. Nie będę ukrywał tego, że miałem dużą liczbę ofert, ale dla mnie wszystko było jasne: muszę zostać w Stuttgarcie co najmniej jeszcze jeden sezon. Uwielbiam ten klub i jego kibiców, zawdzięczam im tak wiele.
Wszystko potoczyło się tak szybko. Jeszcze dwa lata temu grałem w drugiej lidze niemieckiej i nie spodziewałem się, że na mundialu będę grał w wyjściowym składzie!
Pavard opisywał też szok, jaki towarzyszył mu, gdy strzelił pamiętną bramkę przeciwko Argentyńczykom - ale spoko, my też byliśmy niewiele mniej zaskoczeni. W każdym razie należy szanować młodego Francuza za przywiązanie do klubu, dzięki któremu jest tu, gdzie jest - jak sam to ujął. "Szwaby" może teraz zawodzą, grają słabo, są na ostatnim miejscu w tabeli Bundesligi, ale mając w składzie takiego piłkarza, jakim jest Benjamin Pavard, wyjście z dołka wydaje się tylko kwestią czasu.
No i poza tym wywalili w końcu fatalnego trenera.