Ignacio Camacho na razie nie podbija Bundesligi
Odejście Ignacio Camacho z Malagi obiło się wśród hiszpańskich fanów niemałym echem, ponieważ defensywny pomocnik był ostoją drużyny wchodzącej w skład słynnych czekoladek marki Wawel. Później przeszedł do Wolfsburga, miał tam być liderem drugiej linii i odmienić oblicze zespołu, lecz póki co jego przygoda w Niemczech stoi pod znakiem ciągłych kontuzji. Teraz wypadł po raz kolejny i to wcale nie na krótko...
Na razie nie można jeszcze powiedzieć, jak długo będziemy musieli czekać na jego powrót. Myślę jednak, że do następnej rundy - powiedział trener Wolfsburga, Bruno Labbadia. Camacho był podstawowym piłkarzem "Wilków" w tym sezonie, ale tylko w pierwszych sześciu kolejkach, bo później doznał kontuzji i w ostatnich dwóch meczach już go na boisku nie widzieliśmy. Obecne problemy, z którymi zmaga się Hiszpan, dotyczą przywodziciela, a oprócz tego przeszedł także operację kostki, która męczyła go od jakiegoś czasu. Jest to dodatkowe ograniczenie, o czym wspomniał Labbadia.
28-latek nie radzi sobie w Niemczech tak, jak wszyscy, łącznie z nim, by sobie tego życzyli, a zdrowie jest jego głównym kłopotem. Właściwie to jego brak. Do Wolfsburga przeniósł się z wspomnianej Malagi rok temu za 15 mln euro, choć wszystko miało się potoczyć inaczej... Mikołaj Krzywkowski, redaktor footroll.pl:
Ignacio Camacho - 28-latek, który kilka lat temu miał być nadzieją La Furia Roja. Dzięki dobrej grze w Maladze (był ważny elementem drużyny, która grała w Lidze Mistrzów. Obok siebie miał takich piłkarzy jak Joaquin, Saviola, Baptista czy Isco) był na radarze wielkich - Liverpoolu, Arsenalu. Niestety, seria kontuzji wyhamowała jego karierę.
Z tego też powodu zamiast najlepszych trafił mu się próbujący odbudować i wcale niebiedny Wolfsburg. Tam od razu został nieźle wyróżniony, ponieważ... natychmiast otrzymał opaskę wicekapitana. Camacho słynie ze swojego charakteru i waleczności, więc najprawdopodobniej dlatego w klubie podjęto taką decyzją, która oczywiście wydawała się mocno kuriozalna, jak zresztą wszystko, co się wiąże z tym zespołem. Drugim wicekapitanem również został nowy zawodnik, także zagraniczny, tyle że z Holandii, Paul Verhaegh. Co do Hiszpana to jego początki na boisku nie były wymarzone, ale cała drużyna grała słabo. Zresztą nie miał nawet czasu na poprawę, bo końcem października wypadł na cały sezon, wyłączając z tego kolejki 28 i 29, gdy zagrał po 90 minut z opaską kapitana na ramieniu.
W Bundeslidze poznali słynne połączenie Camacho - kontuzja, do którego ponownie doszło i tym razem. Każda historia piłkarza niemogącego spełnić się przez urazy jest smutna i tym razem nie jest inaczej, zresztą ponownie należy zastanowić się nad tym, czy z tej mąki będzie jeszcze chleb?