Nowy Jork, Ferguson i… kiełbasa, czyli kulisy przejścia Guardioli do Bayernu
Obszernego wywiadu brytyjskiej telewizji BBC udzielił obecny menedżer Manchesteru City, Pep Guardiola. Poruszono w nich ogrom wątków wykraczających daleko poza futbol, lecz ten zdecydowanie najbardziej przyciągający uwagę dotyczy właśnie piłki, a konkretnie końcowej fazy odpoczynku Hiszpana po obfitującej w sukcesy przygodzie z Barceloną. Jak to się stało, że Guardiola znalazł się właśnie w Monachium?
Podczas swojego rocznego odpoczynku od futbolu Pep spędził większość czasu w Nowym Jorku – mieście, które jak przyznał w innej części wywiadu, kocha całym swoim sercem. Właśnie tam zdecydował się z nim spotkać Uli Hoeness, uznając, że jest to o wiele bezpieczniejsze, niż w Barcelonie. Jak miało się dopiero okazać, o mało się na tej decyzji nie przejechał.
Guardiola nie był jednak jedynym celem podróży Hoenessa do USA. Żeby nadać kontekst sytuacji, warto pokrótce przybliżyć postać Niemca. Szerszej publiczności jest on bowiem znany jako prezydent Bayernu, ale mało kto wie, że prowadzi on również wytwórnię… kiełbas. Jako że jego ojciec był rzeźnikiem, w pewnym momencie Uli przejął rodzinny interes i od wielu lat owym przedsiębiorstwem zarządza. Właśnie z tego tytułu Hoeness musiał się udać do Chicago, a na spotkanie z Guardiolą miał zatrzymać się w drodze powrotnej.
To prawda. Uli ma wielką firmę produkującą kiełbasy w Niemczech. Są bardzo dobre!
Panowie mieli umówić się na rozmowę w jednej z nowojorskich restauracji. Gdy jednak Hoeness chciał zarezerwować stolik, natknął się na... sir Alexa Fergusona, który również przyleciał wówczas do Nowego Jorku w celach bliżej nieokreślonych, choć jak mówi Guardiola…
Przypadkowo na siebie trafili. Sir Alex zapraszał mnie na kolację zarówno przed, jak i po moim spotkaniu z Ulim. Tak, to się naprawdę wydarzyło.
Ferguson od razu zainteresował się celem wizyty Hoenessa w mieście, które nigdy nie śpi. Szczęśliwie dla niego i całego Bayernu, właśnie dzięki kiełbasie udało mu się zbić Szkota z tropu. Jak Hoeness sam przyznał, gdyby Ferguson natknął się na niego w trakcie spotkania z Pepem, „na pewno nie byłoby zbyt śmiesznie”. Kto wie, gdyby nie kiełbasa, to być może za sprawą Guardioli Manchester United nadal dominowałby w Anglii?