Hoffenheim przeprasza. Reporter nie leżał w krzakach...
Znacie takie przypadki, w których, nie wiem, ktoś kogoś pyta: wydałeś całe nasze pieniądze?! - a ten ktoś odpowiada: nie, tylko 150 000 tysięcy, zostawiłem dwie stówy, więc wporzo - kojarzycie klimat, nie? No to bardzo podobne zdarzenie miało miejsce w Hoffenheim, a było związane z odebraniem akredytacji dziennikarzowi "Bilda".
Zamknięte treningi najczęściej polegają na tym, że są zamknięte.
Niektórzy z Was mogą poczuć się teraz zaskoczeni, ale tak, gdy trening jest zamknięty, znaczy to, że nie możecie go oglądać, nie możecie na niego wejść i ogólnie nie możecie robić żadnych fotek czy innych siurków murków, bo NIE. Tak se klub wymyślił i na razie, koniec. Jednak dziennikarze to szczwane lisy są i zrobią wszystko, aby dostać materiał, który mogą spieniężyć, aby utrzymać rodzinę i dzieci. Oczywiście teraz wszyscy się na nich rzucicie i ku mojej uciesze i rozbawieniu zaczniecie ich za to hejtować, po czym sami zaczniecie wchodzić i czytać artykuły zdobyte w taki właśnie sposób, z którego większość klubów piłkarskich nie byłoby zadowolonych. No, ale co z tym gościem z "Bilda"?
Pan z najbardziej znanego niemieckiego tytułu prasowego kampił się w okolicy boiska Hoffenheim i cykał tam różne fotki, zbierał informacje i inne takie rzeczy, mimo że klub wyraźnie sobie tego nie życzył. Trening został zamknięty po pierwszych 15 minutach, w czasie których każdy kto chciał robić tam materiał, mógł go zrobić. A potem sio! Wyjątkiem był koleś z "Bilda", który schował się w okolicy boiska treningowego i dalej robił swoją robotę. W końcu ludzie z TSG wkurzyli się i ukarali spryciulę, zabierając mu akredytację i podając powód, że podglądał zamknięty trening, leżąc w krzakach. Dziennikarz czuł się bardzo zbulwersowany i twierdził, że "on nigdy nie leżał w żadnych krzakach!", w związku z czym Hoffenheim wydało sprostowanie. Na Twitterze napisali:
Sprostowanie:
Po odebraniu akredytacji reporterowi "Bilda" powiedzieliśmy, że podczas zamkniętego treningu "leżał w krzakach". Reporter zarzeka się, że nigdy "nie leżał w krzakach". On w nich stał."Chętnie poprawiamy nasze oświadczenie i przepraszamy za użycie nieprawidłowego sformułowania" - to już fragment ze strony internetowej klubu.
Wiadomo, ważna sprawa. Skoro mówię, że nie leżałem, to nie róbcie ze mnie debila, bo tego nie robiłem.. A nie no, jak stałem to w porządku. Bo stałem.
Richtigstellung:
— TSG Hoffenheim (@tsghoffenheim) 25 października 2018
Nachdem die #TSG einem BILD-Reporter für #TSGOL die Akkreditierung entzogen hat, war davon die Rede, dass er beim nicht-öffentlichen Training „im Gebüsch lag“. Der Reporter legt Wert darauf, dass er „nie im Gebüsch lag“. Er stehe.
🗞️ https://t.co/PBSHcAw47m pic.twitter.com/z33U5nxQ7d