"Nie popełniłem tylu błędów od 2010 roku"
Już trochę ochłonęliśmy po wczorajszym szlagierze w Bundeslidze. Borussia Dortmund oraz Bayern Monachium zmierzyli się w 11. kolejce niemieckiej ekstraklasy i po czterech spotkaniach w końcu mogliśmy obejrzeć tryumf BVB w "Der Klassiker". Obrońcy ekipy z Bawarii nie prezentowali się najlepiej, dlatego nie dziwi to, że Mats Hummels był załamany swoją postawą w trakcie meczu.
Doświadczony Niemiec nie zagrał najlepszych zawodów w sobotni wieczór. Hummels przyjechał wraz z Bayernem na Signal Iduna Park, gdzie występował przez wiele lat w barwach Borussii, ale oczywiście nie można było gadać o żadnych sentymentach, bo obrońca już od ponad 2 lat reprezentuje ekipę z Bawarii.
Jednak nie sposób o tym wspomnieć, bo wczoraj prezentował się poniżej poziomu, do którego nas przyzwyczaił. Najlepszym przykładem tego będzie jego pomyłka w 9. minucie meczu, kiedy postanowił nie wybijać piłki, w sumie nawet nie pofatygował się do niej, kiedy ta znajdowała się może z 1,5 metra od niego. Przez to Marco Reus przejął futbolówkę i przerzucił ją nad Hummelsem, po czym znalazł się na sam z Manuelem Neurem i oczywiście strzelił prosto w niego. ŻE NU JĄ CE. Zarówno zachowanie obrońcy, jak i uderzenie kapitana BVB...
30-latek zszedł z boiska w 65. minucie meczu wskutek grypy, która złapała go w piątek, co rzekomo spowodowało, że zagrał piach. W jego miejsce wszedł Niklas Süle, który odwalił jeszcze większy ryż niż jego poprzednik, ale to już pomińmy.
W piątek dopadło mnie przeziębienie, ale bardzo chciałem wystąpić w tym meczu, ze względu na jego rangę oraz dla samego siebie.
Niestety od razu można było zauważyć, że moja głowa jest poza boiskiem. Nie popełniłem tylu błędów od 2010 roku.
Graliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Kontrolowaliśmy spotkanie i zasłużyliśmy na prowadzenie do przerwy.
W drugiej połowie gra się otworzyła i musieliśmy blokować groźne kontrataki Borussii.
Nie pomagaliśmy sobie tracąc tak często piłę i to jest dla nas prawdziwa hańba.
No, panie Hummels, bardzo mądre słowa. Nie, w sumie to nie. Można je porównać do sławnego tekstu Jana Rusinka "Będziemy mądrzejsi, jak się okaże". Jeżeli jesteś chory, to nie grasz. Proste.
A wy co myślicie o zachowaniu Niemca? Był samolubny czy odważny, bo chciał walczyć dla drużyny?