Stabilizacja w (tej drugiej) Borussii postępuje
Nie tylko dortmundzka Borussia zasługuje na uwagę w bieżącym sezonie. Jeśli spojrzymy na tabelę Bundesligi, zobaczymy, że na drugiej lokacie również znajduje się Borussia, tyle że ta z Mönchengladbach. Mało kto stawiał na to, że "Źrebaki" będą radzić sobie tak dobrze i będą grały w takim imponującym stylu, dlatego nie może dziwić fakt, że kontrakt z trenerem Dieterem Heckingiem został przedłużony. Co to oznacza dla zespołu?
Spokojnie, to nie będzie tylko suchy tekst o tym, że trener zostaje na dłużej. Tyle to można napisać na Twitterze, a nie w prawilnym artykule na prawilnym Footrollu. Aczkolwiek... od tego należy jednak zacząć, bo pozostanie szkoleniowca w zespole jest pierwszym etapem do uzyskania jakże ważnej w futbolu stabilizacji. Kontrakt człowieka, dzięki któremu Gladbach jest teraz w tym miejscu, w którym jest, wygasał z końcem tego sezonu, więc w takich okolicznościach niedziwne było to, że postanowiono go przedłużyć o... kolejny rok. Do czerwca 2020 roku, co mi wydaje się jak najbardziej logiczne, ale o tym za chwilę. Na początek parę słów od samego Heckinga:
Jestem w Borussii prawie dwa lata i mogę powiedzieć, że stała się ona dla mnie jak dom. Spokojny sposób, w jakim podeszliśmy do przedłużania umowy, jest dowodem ogromnej wiary, jaką czuję w tym klubie.
Chcemy kontynuować tę ścieżkę sukcesu. Widzę w tej drużynie wielki potencjał, więc przedłużenie kontraktu było jak najbardziej logiczne.
Dyrektora sportowego Maxa Eberla nie cytuję, bo w sumie nic ciekawego nie powiedział. Właściwie to rzadko kiedy w takich sytuacjach mówi się coś ciekawego. Nie wiem, czy kiedykolwiek ktokolwiek powiedział przy przedłużaniu coś, co mogłoby zmienić moje życie. Cóż... W każdym razie, jak powiedział sam Hecking, jest on już w klubie prawie dwa lata, od grudnia 2016 roku. Przejął drużynę, która była w słabym momencie, zbliżała się do strefy spadkowej i wyciągnął ją do środka tabeli, gdzie uplasował się na dziewiątej lokacie. To nie był zadowalający wynik dla władz klubu, bo jakby nie patrzeć był to też sezon, w którym Gladbach grała w Lidze Mistrzów, ale biorąc pod uwagę, w jak trudnej sytuacji zjawił się w drużynie Hecking, jego praca została oceniona na plus. Logiczne.
Został na kolejny sezon, lecz wtedy jego czar nieco prysł, bo w wielu momentach "Źrebakom" brakowało polotu, pomysłu, jakości, dynamiki, tempa, regularności i konsekwencji. Efektem tego było popadnięcie w przeciętność i ponowne zajęcie dziewiątego miejsca. Wiele osób sugerowało, że to jest już etap, w którym zespołowi przyda się nowy bodziec, bo doświadczony szkoleniowiec nie jest w stanie dać już nic więcej. W ekipie widać było stagnację, jeśli nie nawet mały regres. Dlatego sporo osób dziwiło się, dlaczego Hecking pozostał na swoim stanowisku i dlaczego dostał szansę na przygotowanie ekipy na bieżący sezon. Cóż, zobaczcie tabelę...
54-latek pozamykał nam wszystkim japy, dlatego że wprowadził w Borussii pewne zmiany i odszedł od pewnych schematów, które były tam od lat niezmienne. Pozostał jednak przy tym, co dla Borussii typowe i charakterystyczne. Gladbach, choć miało epizody z trójką z tyłu, grało głównie 4-4-2 z dwoma fałszywymi napastnikami, co po pewnym czasie przestało się sprawdzać. Hecking zmienił to w tym sezonie na 4-1-4-1 i ściągnął snajpera z prawdziwego zdarzenia, jakim jest Alassane Plea. Przy czym Francuz nie jest typowym drewniokiem, nie odbiega od tego szybkiego, dynamicznego i atrakcyjnego futbolu, który płynie w DNA "Źrebaków". Nie, on się do tego idealnie nadaje, ale dorzuca też strzelecki instynkt i cechy typowej dziewiątki - w skrócie: skubany jest uniwersalny.
Ale Plea to nie jedyny element, który sprawił, że Borussia jest tam, gdzie jest. Hecking uzdrowił defensywę drużyny, mimo że para stoperów Matthias Ginter - Nico Elvedi nie napawała optymizmem. W dodatku postawił w środku pola rygiel defensywny w postaci Tobiasa Strobla, dzięki czemu uwolnił potencjał ofensywny Floriana Neuhausa i jednej z sensacji tej jesieni, Jonasa Hofmanna, który odpalił tak, jak nikt się tego nie spodziewał. Do tego dorzucimy Thorgana Hazarda, Larsa Stindla, kilku innych wyśmienitych piłkarzy i otrzymamy mieszankę, która prezentuje się naprawdę wyśmienicie! I z tego powodu trener zasłużył na nowy kontrakt.
Dlaczego napisałem, że dobrze, że tylko do 2020 roku? Bo jak już Wam wyjaśniłem, miał Hecking słabsze momenty w Mönchengladbach i wcale nie jest powiedziane, że już na wieki wieków amen "Źrebaki" będą grać tak, jak teraz. Kwestią czasu wydaje się wykupienie przez kogoś Hazarda, a i Plea dostał już swoją szansę we francuskiej reprezentacji, Neuhaus również jest wielkim, młodym talentem. Czy szkoleniowiec da radę w odpowiednim sposób przebudować drużynę? Czy da radę utrzymać wysoki poziom?
Po co dawać mu umowę do 2023, skoro potem będzie go trzeba wywalić. Niech wie, że ma jeszcze jeden sezon zagwarantowany, ale niech nie myśli, że trener jest kimś wiecznym. Hecking ma spokój, ale jeśli nie będzie się sprawdzał i zacznie zawodzić, nikt nie będzie patrzył na słodkie miesiące obecnego sezonu. Aczkolwiek w Niemczech ze zwalnianiem szkoleniowców się nie spieszą, czego przykład 54-latka jest najlepszym potwierdzeniem. I to działa!