Podsumowanie rundy w Ekstraklasie - część 2
Druga część klubów Ekstraklasy jest równie barwna, co pierwsza – nie da się ukryć. Po dwudziestu kolejkach na pewno dużo łatwiej jest określić ich cele i wytypować, kto jeszcze może odbić się od dna, a kto raczej będzie członkiem mało prestiżowej grupy spadkowej. Oto właśnie prezentujemy nasze lekkie podsumowanie pierwszego etapu w wykonaniu tych, którym mogło pójść lepiej, ale z jakichś powodów poszło słabo…
Cracovia
Jeżeli cokolwiek przychodzi nam do głowy, jeśli chodzi o „Pasy”, to wyraźnie i w pierwszej kolejności przyjdzie na myśl spór tzw. „kumatych kibiców” z Januszem Filipiakiem, bluzgi na dyrektora Jakuba Tabisza, powrót Janusza Gola (którego wielu wpychało do kadry przez lata), Michał Probierz chodzący dumnie po tym, jak przewidział ile wart będzie Krzysztof Piątek… i przede wszystkim podśmiechujki z walki Cracovii o mistrzostwo, które trener zapowiadał przed sezonem.
Niedawno też przypomniano mu o tym, jak ma się jego doniczka, z której miała wyrosnąć roślina (symbol mozolnej pracy u podstaw, by poprawić szkolenie i umiejętności polskich piłkarzy).
To jest Cracovia z jesieni 2018 roku. Ponownie miała ona dwie twarze – słabiutką z początku sezonu i coraz lepszą w końcówce rundy (gdzie nawet mieliśmy serię zwycięstw). Bardzo dobrze się dzieje, że Michał Probierz cieszy się takim zaufaniem założyciela COMARCH-u. Kiedy przypomnę sobie, jak Konrad Marzec ze Sportowych Faktów przewidywał, iż „Pasy” do ostatnich kolejek fazy zasadniczej będą walczyć o pierwszą ósemkę, to mogę się z tym nadal zgodzić. Niech nikt przy Kałuży nie sugeruje w stylu Jose Mourinho, że tym składem nie da się wycisnąć więcej niż tylko dziewiąte miejsce.
Arka Gdynia
Ponownie pochylmy się nad zdrowo zarządzanym klubem. Wiadomo, ten, kto czytał doniesienia z kwietnia i maja o tarciach na linii władze klubu – Leszek Ojrzyński, nie był za bardzo pocieszony, słysząc nawet o tych mankamentach autobusowych. Tak samo śmiać się można było, kiedy pojawił się nawet prozaiczny problem z bukowaniem biletów na samolot w drodze na jeden z meczów (zły dzień na biletach – przyp. red.). Natomiast ciężko nie zauważyć, że Arka ma plan na bycia klubem ekstraklasowym na dłużej. Tutaj nie ma życia ponad stan, lukratywnych pensji, pustek na stadionie ani grającego tragicznie zespołu. Michał Janota jest dzisiaj wpychany bardzo słusznie do jedenastek rundy. Maciej Jankowski wreszcie przypomina gościa, który stał się odkryciem roku tygodnika „Piłka Nożna”. Luka Zarandia to jeden z czołowych skrzydłowych w Ekstraklasie. Mateusz Młyński to z kolei następny przykład młodzieżowca, którym za chwilę będą się wszyscy jarać równie mocno, co dziś Sebastianem Szymańskim czy kiedyś Rafałem Wolskim.
No i konkretny fachowiec na ławce trenerskiej – Zbigniew Smółka. Już w Stali Mielec pokazywał, że ma świetny warsztat, a gdyńskiej drużyny wcale nie popsuł – raczej utrzymuje ją na poziomie, do którego przyzwyczaiła. Nie będzie się grało co roku w Superpucharze Polski i finale Pucharu Polski, ale Gdynia i tak powinna być zadowolona, że ma takiego trenera.
Tak jak podkreślał Mateusz Rokuszewski z Weszło – logicznym było zakończenie współpracy z Ojrzyńskim, ale też bardzo logicznym był wybór jego następcy. Nie wybrano kogoś, z kim będzie gorzej.
Śląsk Wrocław
Kiedy pytałem Bartosza Adamskiego z 2x45minut.pl o klub, który „zmierza donikąd”, mówił o jasno sprecyzowanych planach na drużynę z panami Pawłowskim i Sztylką w rolach głównych. Dziś śmiało można powiedzieć, że „Teddy” zawalił sprawę, bo Śląskowi nadal grozi degradacja. Na mecze tej drużyny nie chodzi już nikt poza garstką zapaleńców, a pustki na Stadionie Wrocław są porażające.
Dariusz Sztylka pozostał na stanowisku, a nowy prezes (będący już w siedzibie przy Oporowskiej od grudnia) Piotr Waśniewski już pochwalił się pozyskaniem nowego szkoleniowca. Wiadome było, że ktoś musi podźwignąć ten klub na nogi – Vitezslav Lavicka to nazwisko, o którym słychać było już dłuższy czas. Oficjalnego potwierdzenia w końcu się doczekaliśmy. Cel? Europejskie puchary w przyszłym sezonie. Ale wiele, co to oznacza? Że Śląsk znów walczy o utrzymanie w tym sezonie (biorąc pod uwagę, jak dotąd olewa Puchar Polski). A ta walka nie idzie zbyt dobrze – gole Marcina Robaka i błyski Roberta Picha to zbyt mało. Tu trzeba dać z siebie więcej. I w tym ma pomóc nowy szkoleniowiec. To trzeba w końcu poukładać.
Górnik Zabrze
Adam Godlewski miał rację – Górnik nie powtórzy wyniku z poprzedniego sezonu. Totalnie odjechany był poprzedni rok, którego zwieńczenie nastąpiło nie przy zajęciu czwartego miejsca, tylko przy odejściach Damiana Kądziora i Rafała Kurzawy, a także przy odpadnięciu z AS Trencin. Dzisiaj jednak nikt się chyba nie spodziewał, że wciąż młoda ekipa Górnika będzie walczyła o wyjście z czerwonej strefy. 17 punktów to więcej jedynie od beznadziejnego Zagłębia Sosnowiec. Tutaj trzeba trąbić na alarm – stąd pojawią się nazwiska potencjalnych wzmocnień. Arkadiusz Malarz, Ariel Borysiuk, Maciej Gajos – plotki będą narastały, nad wieloma nazwiskami będzie się myślało. Podniosą średnią wieku, ale do utrzymania mogą wystarczyć. Być może klub opuści w końcu Szymon Żurkowski. Ale nadal jest ukontentowany tym, że nienaruszalny jest Marcin Brosz. TAK MA POZOSTAĆ.
Zagłębie Lubin
Najlepszy transfer poprzednich miesięcy w Zagłębiu Lubin? Oczywiście, że Daria Wollenberg – to się nie zmienia. Nowy dyrektor sportowy jak na razie nie dorasta do pięt tym, którzy w dziale marketingu, promocji i PR wykonują świetną robotę dla klubu, którego wyniki sportowe załamały się po odejściu Piotra Stokowca. Chyba jasno trzeba stwierdzić, że postawiony w złej sytuacji zrobił więcej niż do niego należało. Ani Mariusz Lewandowski, ani Ben van Dael nie wypracowali wciąż stylu tej drużyny. Ciężko dziś stwierdzić, kto mógłby być liderem tej drużyny w stylu Krzysztofa Piątka czy Jakuba Świerczoka, których dawno już w klubie nie ma.
Kiedy zastanawiano się nad wieloma polskimi nazwiskami, klub wylądował na jedenastym miejscu. Jeśli to jest spełnianie oczekiwań, to albo w KGHM się nie szanują, albo jednak ktoś zawala i pieniądze łożone na klub są leciuteńko marnowane.
Wisła Płock
Można się kłócić, kto zaliczył większy regres – Płock czy Górnik. Niemniej, jest w klubie ze Śląska jakiś urok. A Wisła? Na jej grę nadal patrzy się dosyć dziwnie – niby ma ona wielu piłkarzy, których wciąż możemy posądzać o posiadanie pierwiastka kreatywności (Dominik Furman, Nico Varela, Giorgi Merebaszwili)… natomiast gdy patrzysz na ten stadion, na te puste krzesełka brzydkiego obiektu, to naprawdę chcesz współczuć Łukaszowi Masłowskiemu i Jackowi Kruszewskiemu. Ich praca zasługuje na pochwałę (z Dariuszem Dźwigałą w roli trenera to była skomplikowana sprawa, a za ryzyko z Kibu Vicuną akurat chcę przyklasnąć, bo to kolejny fachowiec zasługujący na szansę). Ale postawa piłkarzy? Nie można tego tłumaczyć tym, że zabrano im trenera i zrobiono z niego selekcjonera. Nie można tego tłumaczyć odejściem Arkadiusza Recy. To już się stało. Wisłę stać na wielkie rzeczy (choćby na nauczenie Alana Urygi strzelania goli).
Powiedzmy jednak wprost – 4 zwycięstwa w 20 meczach to na ten potencjał wynik KOSZMARNY.
Miedź Legnica
Czego oczekiwano od Miedzi Legnica? Przypomnę Wam słowa Michała Kornackiego z Canal+ Sport:
Pomimo statusu beniaminka, w drużynie znajduje się kilku doświadczonych i uznanych graczy w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Łukasz Garguła czy Wojciech Łobodziński to piłkarze, którzy w Ekstraklasie niejednokrotnie udowadniali swoją wartość. Patrząc na kadrę Miedzi, można zresztą dostrzec wielu ogranych zawodników, którym na starcie sezonu nie powinny ugiąć się nogi.
Budżet klubu nie pozwala na przeprowadzanie w Legnicy spektakularnych transferów, ale letnie zakupy pokazują, że działa się tam z dużą rozwagą. Henrik Ojamaa oraz Artur Pikk to zawodnicy, którzy przed sezonem dołączyli do drużyny Dominika Nowaka i obaj powinni wnieść do zespołu odpowiednią jakość. Szczególnie powinno zależeć na dobrych występach Ojamie, który nie zaliczy pierwszego pobytu w Polsce do udanych.
Mówiło się o potrzebie sprowadzenia pomocnika oraz obrońcy i zostało to zrealizowane. Przed sezonem zdaje się, że w Legnicy wszystko gra, a więc można przypuszczać, że zespół jest przygotowany na rywalizację w Ekstraklasie. Podkreślę ponownie - jest w stanie się w niej utrzymać.
Weryfikujemy zatem i mówimy, jak było z tą naszą Miedzią:
- gwiazdą drużyny na poziomie Ekstraklasy został ostatecznie znowu Petteri Forssell,
- Dominik Nowak odczuwał małe niepokoje, ale Andrzej Dadełło szczęśliwie nie wywierał na nikim presji wyrzucenia z klubu,
- Miedź jest dziś w lepszej sytuacji finansowej niż Wisła Kraków (wiem, to żadne osiągnięcie, ale mimo wszystko ciekawie to brzmi, gdy słyszy się, że beniaminek był gotów wypożyczyć piłkarzy „Białej Gwieździe”),
- stadion może i mają szary, a nie razi on w oczy,
- Henrik Ojamaa rzeczywiście wniósł odpowiednią jakość (dziwne, że kiedyś w Legii nie umiał),
- Michał ma rację – Miedź jest w stanie się utrzymać.
Ale jeżeli już to zrobi, to tylko ledwo ledwo – tam naprawdę wszystko rozegra się w ułamkach sekund, a chwile będą tworzyły historię. Oni, Płock, Zabrze.
Zagłębie Sosnowiec
…jedno wielkie nieporozumienie.
Konrad Wrzesiński się nadaje. Vamara Sanogo się nadaje. Szymon Pawłowski też ciągle się nadaje. Być może za chwilę spośród piłkarzy Sosnowca będziemy też wybierali jako nadającego się na poziom Ekstraklasy Rafała Boguskiego, który jest kuszony przez Zagłębie.
Ale poza tym? Dariusz Dudek nie sprostał zadaniu i wygrał jedynie mecz z Pogonią Szczecin na początku sezonu. Później zastąpiono go Valdasem Ivanauskasem, o którym słyszy się, że może zostać selekcjonerem reprezentacji narodowej Litwy. Tenże trener również wygrał tylko jeden mecz. Jest 4 stycznia, a Zagłębie poczyniło wzmocnienia – Giorgi Gabedawa, Lukas Gressak i Martin Toth są tymi zawodnikami, którzy mają zatrzeć złe wrażenie po Cristovao’ach i Polczakach.
Za chwilę czeka ich obóz w Medulin (nie mylić z Medellin, zresztą pojadą do Chorwacji, nie do Kolumbii). Ale czy zdziwi nas informacja, jeśli podczas tego właśnie obozu nagle usłyszą zawodnicy, że przyjdzie trzeci już szkoleniowiec w tym sezonie? Nie.
A czy zdziwi nas ostateczny spadek? Tym bardziej nie.