Jose Kante może odejść z Legii!
Jose Kante reprezentuje barwy warszawskiej Legii od pół roku. Tak krótki okres czasu zweryfikował napastnika i trafił on na listę transferową w tym miesiącu. Niestety, ale chętnych na 28-latka nie było do tej pory za dużo, ale pojawiła się nadzieja. Mowa tu o nowym klubie Michała Pazdana, czyli MKE Ankaragucu.
Jak poinformował nas Piotr Wołosik - dziennikarz "Przeglądu Sportowego" - na Twitterze, Gwinejczyk wzbudził spore zainteresowanie u skautów tureckiej ekipy. Ciekawe jednak, co przykuło ich uwagę, bo popisy strzeleckie Kante przez ostatnie pół roku nie były na wysokim poziomie. Można wręcz powiedzieć, że były fatalne, biorąc pod uwagę, w jakiej dyspozycji znajdował się 28-latek przed transferem do Legii. W Wiśle Płock był prawdziwym liderem zespołu i to na nim opierały się akcje ofensywne. Mistrzowie Polski sprowadzali go z jasną myślą - ma zostać liderem u nas i poprowadzić nas do przynajmniej Ligi Europy. Niestety, ale Gwinejczyk nie pomógł.
Po przyjściu Ricardo Sa Pinto do Legii była gwiazda Wisły Płock zaczęła coraz rzadziej występować w pierwszej jedenastce. Stał się po prostu rezerwowym. A pod koniec rundy jesiennej stracił nawet miejsce na ławce. Każdy dobrze wie, że jeżeli jakiś zawodnik nie spodoba się portugalskiemu trenerowi, to nie ma "przebacz" - po prostu nie gra lub zostaje sprzedany. Podobnie było z Michałem Pazdanem (kliknijcie TUTAJ, aby poczytać więcej).
W przypadku Kante sprawa wygląda tak - Gwinejczyk musi szukać okazji do gry, bo u Portugalczyka nie będzie występował. Być może zostanie w Legii do końca stycznia, gdyż nasze (ligowe) okno transferowe otwiera się dopiero w lutym. A gdyby miał trafić akurat tam, gdzie Pazdan, to przynajmniej miałby przy sobie znajomą twarz. A to zawsze przynajmniej...