Kaszana mazowiecka - po meczu Wisła Płock vs Legia

Za nami spotkanie, które z pewnością nie zachwyciło wielkiego fana Lotto Ekstraklasy. Pomimo znacznej dominacji Legii przez większość spotkania, ci potrafili zdobyć zaledwie jedną bramkę i do samego końca drżeli o wynik. Duża w tym zasługa golkipera gospodarzy, Thomasa Dahne, który miał dziś prawdziwy „dzień konia” zatrzymując większość ataków mistrza Polski. Ostatecznie górą była Legia, która wywiozła z Płocka bardzo cenne 3 punkty.

Wisła: Dahne - Cabezali, Łasicki, Dźwigała, Uryga - Borysiuk, Rasak (69' Zawada), Furman - Merebashvili, Łukowski (67' Varela), Ricardinho (84' Kuświk)
Legia: Majecki - Hlousek, Remy, Jędrzejczyk, Vesović - Cafu, Martins, Szymański (83' Hamalainen), Nagy (90' Medeiros), Kucharczyk (60' Agra) - Kulenović

Od pierwszej minuty bardzo odważnie zaatakowała Legia, która już w 1. minucie spotkania mogła wyjść na prowadzenia. Idealną okazję na bramkę miał Marko Vesović. Reprezentant Czarnogóry wybrał jednak złą decyzję i zamiast kończyć akcję strzałem, zdecydował się wystawiać piłkę na pustą bramkę. Plany zawodnika Legii pokrzyżował jednak bramkarz gospodarzy Thomas Dahne, który bardzo pewnie przerwał akcję mistrza Polski. Pomimo tego, że Legia od samego początku zaatakowała bardzo odważnie, to na kolejną groźną akcję musieliśmy czekać aż kwadrans. W 16. minucie dobrze ustawionego Vesovicia dostrzegł Andre Martins, który posłał do reprezentanta Czarnogóry bardzo dobrą wrzutkę. Do szczęścia zawodnikowi mistrza Polski zabrakło naprawdę niewiele, gdyż piłka po jego uderzeniu głową wylądowała na słupku.

Po pierwszym kwadransie gra zdecydowanie zwolniła i na kolejne dogodne okazje musieliśmy poczekać aż do 30. minuty. Wtedy natomiast dostaliśmy prawdziwego trzypaka. Najpierw uderzenie Sebastiana Szymańskiego, które wylądowało w rękach bramkarza płocczan, następnie próba strzału Andre Martinsa z dystansu oraz niezłe wykończenie rzutu rożnego przez Cafu, które ostatecznie wylądowało na bocznej siatce. Niestety to byłoby na tyle i przez kolejny kwadrans było jeszcze nudniej, niż przewiduje to ustawa.

Na szczęście w drugiej odsłonie do roboty wzięła się również Wisła Płock, dzięki czemu gra zrobiła się o wiele ciekawsza. Zaledwie dwie minuty po gwizdku rozpoczynającym drugą połowę okazje na zdobycie bramki miał Kulenović oraz dobijający strzał Chorwata, Marko Vesović. „Nafciarze” nie zamierzali pozostać dłużni i od czasu do czasu również pokazywali pazur. W 54. minucie strzał z półwoleja z okolic 16 metrów oddał Giorgi Merebashvili. Na posterunku stał jednak Radosław Majecki, który nie dał się zaskoczyć i wybił piłkę na rzut rożny.

Wraz z upływem czasu zdecydowanie osłabła Wisła Płock, która postawiła na zdecydowaną obroną, z nadzieją, że doprowadzą remis do końca meczu. Wszelkie wątpliwości rozwiał jednak Artur Jędrzejczyk, który w 65' minucie wykorzystał rzut rożny i pokonał bezradnego golkipera gospodarzy. Legia zdecydowanie zasłużyła na tę bramkę. Od samego początku kontrolowali przebieg spotkania i poza dobrą próbą Merebashvilego nie pozwolili zagrozić bramce strzeżonej przez Majeckiego. Taki rozwój zdarzeń sprawił, że Kibu Vicuna postanowił posłać do gry świeże siły. Na boisku pojawili się Nico Varela oraz Oskar Zawada, zastępując Jakuba Łukowskiego i Damiana Rasaka. Nowi zawodnicy nie zmienili jednak obrazu meczu i cały czas stroną dominującą była Legia, stwarzająca sobie coraz to nowsze okazje.

Najpierw bardzo dobre podanie otrzymał Sandro Kulenović, który świetnie przełożył sobie jednego z obrońców, lecz do szczęścia zabrakło jedynie celnego uderzenia. Mierzony strzał Chorwata minimalnie minął bramkę i na tablicy wyników wciąż mieliśmy wynik 1:0. Kilka minut później dobrze w polu karnym odnalazł się Sebastian Szymański, który bez zastanowienia zdecydował się na strzał. Na posterunku był jednak Dahne, który obok Merebashvilego był najlepszym dziś zawodnikiem płocczan. Zdziałać coś chciał również Dominik Furman. To po jego dośrodkowaniu, o krok od zdobycia bramki był Alan Uryga, który bardzo nieszczęśliwie minął się z piłką.

Przez ostatnie dziesięć minut dominować zaczęła Wisła Płock, która za wszelką cenę chciała wywalczyć cenny jeden punkt. Tym razem skończyło się jednak na chęciach i „Nafciarze” po bardzo przeciętnym meczu ulegli przed własną publicznością Legii 1:0. Dzięki temu zwycięstwu zespół prowadzony przez Ricardo Sa Pinto nie pozwolił na zwiększenie przewagi Lechii Gdańsk i wciąż tracą do lidera 3 punkty.

Wisła - Legia (0:1)

0:1| 65' Artur Jędrzejczyk