Zapowiedź 23. kolejki Ekstraklasy

22 lutego obchodzimy w Polsce Dzień Ofiar Przestępstw. A dodatkowo dzisiaj zaczyna się 23. kolejka LOTTO Ekstraklasy. Przypadek? Nie byłbym tego taki pewny. Jestem za to pewien, że w ciągu najbliższych dni będziemy ofiarami przestępstw na piłce nożnej w wykonaniu piłkarzy naszej ligi. Tak wygląda nasza smutna piłkarska rzeczywistość. Koniec owijania w bawełnę i czas omówić spotkania, jakie czekają nas w ten weekend.

Arka Gdynia – Piast Gliwice

Gdynianie zapadli w zimowy letarg i przestali punktować. Mają serię sześciu meczów z rzędu bez zwycięstwa. Porażka sprzed tygodnia była zawstydzająca, bo wydarzyła się w starciu z „czerwoną latarnią” naszej ligi czyli Zagłębiem Sosnowiec. Przegrana z rywalem tej klasy nie przystoi drużynie, która ma duże aspiracje. A tak gdynianie nadal spoglądają z zazdrością w kierunku trójmiejskiego sąsiada, który dumnie tytułuje się jako lider polskiej ligi. Arka nadal chce skorzystać z okienka transferowego i zatrudnić napastnika, bo jak na razie atak opiera się na dwóch mikrusach (Maciej Jankowski oraz Rafał Siemaszko).

Zeszłotygodniowe zwycięstwo nad Lechem Poznań było czwartym meczem w historii Piasta wygranym różnicą czterech bramek. Jednym z rywali, którego gliwiczanom udało się pokonać czterema golami była… Arka Gdynia. Problemem dla podopiecznych Waldemara Fornalika może być fakt rozgrywania spotkania na wyjeździe. Zespół z Górnego Śląska jedyne mecze na boisku rywala wygrał w lipcu zeszłego roku.

Korona Kielce – Pogoń Szczecin

Z góry można zakładać, że spotkanie z udziałem Korony Kielce zakończy się remisem. Z ostatnich pięciu meczów kielczan, aż cztery z nich kończyły się podziałem punktów. Wynik meczu z poprzedniej kolejki powinien być jednak zadowalający, bo udało im się urwać punkty liderowi naszej ligi. A by było ciekawiej, warto dodać jedną statystykę – trzy mecze pomiędzy Koroną a Pogonią kończyły się remisem.

Pogoń jest w trakcie serii czternastu meczów bez remisu. „Portowcy” ostatni raz dzielili się punktami w spotkaniu z Koroną Kielce. Podopieczni Kosty Runjaicia byliby zadowoleni z faktu ewentualnego remisu, bo ostatnio nie wiedzie im się zbyt dobrze na wyjazdach. Już trzykrotnie z rzędu piłkarze Pogoni wracali do Szczecina bez jakiejkolwiek zdobyczy punktowej. Do kadry zespołu wraca Jarosław Fojut, który przez blisko rok pauzował z powodu zerwania więzadeł krzyżowych przednich. Powrót byłego piłkarza Dundee United nastąpił w najlepszym momencie, bo stoper zastąpi Sebastiana Walukiewicza zawieszonego za nadmiar kartek.

Górnik Zabrze – Zagłębie Sosnowiec

W Zabrzu czeka nas arcyważne spotkanie dla układu tabeli. Oba zespoły dzieli pięć punktów, ale drużyny do spotkania rozegranego na Górnym Śląsku podejdą w odmiennych nastrojach. Górnik dość wyraźnie przegrał z Pogonią Szczecin 1:3, za to sosnowiczanie dość niespodziewanie wygrali z Arką Gdynia 3:2.

Kibice gospodarzy będą liczyli na postawę niezawodnego Igora Angulo, który jest współliderem klasyfikacji strzelców (tyle samo goli ma Flavio Paixao) i trudno wyobrazić sobie sytuację Górnika, gdyby zabrakło hiszpańskiego napastnika. Jeśli chodzi o beniaminka, to Zagłębie przerwało fatalną serię pięciu porażek z rzędu. W poprzednich 9 spotkaniach zdobyli łącznie ledwie cztery oczka, więc komplet punktów w starciu z Arką zdecydowanie poprawił nastroje panujące w Sosnowcu.

Lech Poznań – Legia Warszawa

Mecz potentatów naszej ligi, którzy w ostatnim czasie grają poniżej oczekiwań. W Poznaniu nadal liżą rany po niedawnym laniu ze strony Piasta Gliwice. Nie widać perspektyw, które miałyby wskazać na to, że Lech miałby się podnieść z desek po ostatnich ciosach. Tak fatalny początek roku w wykonaniu „Kolejorza” ostatnio odnotowano w 2012 roku. Adam Nawałka będzie miał jednak zwiększone pole manewru, bo do składu wracają Robert Gumny oraz Maciej Makuszewski.

Ricardo Sa Pinto przeszedł do historii – to za jego rządów została przerwana passa meczów bez porażki w rywalizacji z Cracovią na obiekcie przy ulicy Łazienkowskiej. A rozpoczęła się ona w czasach, gdy Legia nazywała się CWKS i nasz kraj nadal był w trakcie odbudowy po niedawno zakończonej II Wojny Światowej (1951 rok). Obrazkiem meczu była sytuacja z Williamem Remym w roli głównej. Francuz pierwotnie opuścił boisko z powodu drugiej żółtej kartki, ale interwencja VAR zmieniła decyzję sędziego, który pokazał obrońcy bezpośrednią czerwoną kartkę! Dodatkowo, Komisja Ligi zawiesiła Remy’ego na cztery mecze pauzy. Z przerwy kolegi będzie mógł skorzystać Mateusz Wieteska, który ma za zadanie zastąpić zawieszonego piłkarza. Interesujący jest też fakt, kogo zabraknie w meczowej osiemnastce. Przy okazji meczu z „Pasami”, Michał Kucharczyk obserwował to starcie z wysokości trybun. Portugalczyk bez wątpienia ma jaja, skoro jest w stanie zrezygnować z usług tak kluczowego piłkarza.

HIT! Remy myślał, że wraca na boisko, a sędzia... [VIDEO]

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków

Tylko w naszej lidze jest możliwy scenariusz, w którym lider powiększa przewagę w momencie, gdy sam zdobył ledwie punkt. Lechia zremisowała wyjazdowy mecz z Koroną, ale zmarnowała fenomenalną okazję do wywalczenia trzech punktów - Flavio Paixao nie wykorzystał rzutu karnego. Co ciekawe, spotkanie rozegrane w Kielcach było pierwszym tegorocznym meczem zakończonym remisem, a zdążyliśmy rozegrać 20 meczów Ekstraklasy w 2019 roku. Znakiem rozpoznawczym gdańskiego zespołu staje się szczelna obrona. Lechiści aż w dwunastu kolejkach zachowali czyste konto.

Bohaterem poniedziałkowego meczu ze Śląskiem Wrocław był On! Kuba Błaszczykowski zdobył zwycięską bramkę i spowodował, że cały stadion przy Reymonta eksplodował z radości! Skrzydłowy reprezentacji Polski ostatniego gola w barwach „Białej Gwiazdy” zdobył prawie 13 lat temu! W 2006 roku Kuba miał 21 lat i w świetle amerykańskiego prawa stawał się dopiero pełnoletni. Wiem, że informacja totalnie z czapy, ale chce pokazać, jak wiele wody zdążyło upłynąć w Wiśle. Przebieg spotkania ze Śląskiem był idealnym scenariuszem na powrót pomocnika do domu w wykonaniu 33-latka.

Miedź Legnica – Wisła Płock

Legniczanie powoli pokazują, że aktualni beniaminkowie są mocno przeciętni. Miedź od dłuższego czasu jest ze skutecznością na bakier. Od czterech goli nie potrafią znaleźć sposobu na pokonanie bramkarzy rywali, a przy okazji sami prezentują bramki swoim oponentom. Kolejnym kłopotem są indywidualne błędy piłkarzy z formacji defensywnej, z bramkarzem Antonem Kanibołockim na czele. Ukraiński bramkarz prawdopodobnie ma problemy z odróżnianiem kolorów, bo przy okazji derbów z Zagłębiem Lubin zagrał piłkę wprost pod nogi Filipa Jagiełły. Jedynym wyjaśnieniem tej pomyłki jest daltonizm. Trener Dominik Nowak i tak ma niewielki wybór, bo obaj bramkarze sprawiają wrażenie parodystów.

O ostatnim skandalu z udziałem Dominika Furmana napisano już na tyle dużo, że odpuszczę sobie ten temat. Zamiast tego warto napisać, że nadal czekamy na debiut kandydata na gwiazdę naszej ligi. Być może w końcu doczekamy się upragnionego debiutu Alena Stevanovicia, byłego piłkarza Interu. Jeśli trafiasz do Mediolanu z polecenia samego Jose Mourinho, to nie możesz być przeciętnym piłkarzem. A u nas tacy zawodnicy zazwyczaj są gwiazdami i stosunkowo często wciągają naszą ligę nosem.

Cracovia – Jagiellonia Białystok

Nastroje w pasiastej stronie Błoń są szampańskie. „Pasy” pierwszy raz w XXI wieku wygrały sześć ligowych meczów z rzędu. Organizacja gry i pomysły Michała Probierza przynoszą oczekiwane efekty. Ważne okazały się również ruchy transferowe wykonane pod koniec letniego okienka, a warto przypomnieć – jeszcze przez niespełna tydzień można w Polsce zatrudniać nowych piłkarzy. Szkoleniowiec Cracovii czerpie ze sprawdzonych wzorców – podobnie funkcjonowała Jagiellonia pod jego wodzą. Słuszne okazuje się budowanie wszystkiego od zera. Na brawa zasługuje również Janusz Filipiak, który wykazał się ogromną cierpliwością.

Praca wykonywana przez Ireneusza Mamrota powoduje, że mało kto w stolicy Podlasia tęskni za aktualnym trenerem Cracovii. Z Jagiellonią trzeba zachowywać czujność do końcowego gwizdka sędziego, bo białostoczanie są w stanie wyrwać punkty nawet w trakcie doliczonego czasu gry. Zdarzyło się tak przy okazji ostatniego meczu z Wisłą Płock – Jakub Wójcicki strzelił gola w 95. minucie!

Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin

Kolejkę zakończymy Derbami Dolnego Śląska. Nowy trener wrocławian, Vitezslav Lavička, za główny cel postawił sobie poprawę gry defensywnej. Wcale mnie to nie dziwi, bo Śląsk przez dłuższy czas grał w obronie jak Zagłębie Sosnowiec, które legitymuje się najgorszą defensywą w całej lidze. Nie tracą tak wielu goli, ale bardzo rzadko kończyli mecze z czystym kontem. A w stolicy Dolnego Śląska szybko muszą zmienić priorytety i skupić się na żmudnej walce o utrzymanie. Jeśli chodzi o granie o życie, Śląsk powoli staje się ekspertem.

Terminarz lubinian ułożył się dość interesująco. W zeszłym tygodniu rywalizowali w ramach meczu derbowego z Miedzią Legnicą i z tym przeciwnikiem poradzili sobie bez większych problemów. Tym zwycięstwem przerwali zawstydzającą serię – „Miedziowi” nie potrafili wygrać na własnym stadionie od września zeszłego roku. W poniedziałek poprzeczka będzie wisiała ciut wyżej, bo jednak Śląsk jest o półkę wyżej od Miedzi. Ben van Dael znalazł żelazne zestawienie, którego nie chce zmieniać. Można więc zaryzykować podanie wyjściowej jedenastki, jaką wybierze Holender: Dominik Hładun – Bartosz Kopacz, Ludomir Guldan, Damian Oko, Sasa Balić – Bartosz Slisz, Filip Jagiełło, Bartłomiej Pawłowski, Filip Starzyński, Damjan Bohar – Patryk Tuszyński. Czy taki skład wybiegnie na boisko we Wrocławiu? Przekonamy się w poniedziałek. Kolejny absurdalny termin rozgrywania spotkania o takim ogromnym ładunku emocjonalnym.

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94