Polscy sędziowie wciąż na tronie - echa meczu Górnik - Cracovia
Zanim jednak przejdziemy do samego spotkania, warto zadać jedno pytanie - "Kto wymyślił dwa, tak pasjonujące spotkania o tej samej porze?". Dla mnie jest to brak tolerancji dla koneserów polskiego futbolu i takim oto sposobem Ci, którzy planowali obejrzeć wszystkie spotkania 27. kolejki Lotto Ekstraklasy, musieli co nieco przeoczyć. Wybór był wielki, gdyż poza spotkaniem Lechii z Piastem, doszło również do starcia Górnika z Cracovią, które już na papierze prezentowało się bardzo ciekawie.
Składy:
Górnik: Chudy - Arnarson, Wiśniewski, Suarez (46' Bochniewicz), Sekulić - Matuszek (75' Wolsztyński), Gvilia, Żurkowski, Mystakidis (63' Baidoo), Jimenez - Angulo
Cracovia: Pesković - Diego, Helik, Dytiatiev, Siplak - Gol, Dimun, Hernandez (75' Dąbrowski), Hanca - Airam, Piszczek (63' Rapa)
Po ostatniej wpadce w Derbach Krakowa, trener Michał Probierz nie miał wątpliwości, że trzeba nieco przemodelować skład, aby ten wciąż wygrywał mecz za meczem. W podstawowej jedenastce względem ostatniego spotkania zabrakło Mateusza Wdowiaka oraz Damiana Dąbrowskiego, w których miejsce wskoczyli Milan Dimun i Łukasz Piszczek. Tym samym Cracovia do tego spotkania przystąpiła bardzo odważnie, gdyż już od pierwszej minuty trener Probierz postał do boju dwójkę atakujących. Boleć mógł szczególnie brak Wdowiaka, gdyż młody skrzydłowy krakowskiego zespołu jest jednym z najjaśniejszych punktów "Pasów" w tym sezonie. Po drugiej stronie natomiast, Marcin Brosz pozostał w utwierdzeniu, że zwycięskiego składu raczej się nie zmienia i takim oto sposobem w podstawowej jedenastce zaszła tylko jedna zmiana - miejsce Gryszkiewicza zajął Arnarson, który w drugiej połowie meczu z Lechem zaprezentował się z dobrej strony.
Po pewnym okresie gry, na pierwszy rzut oka widać było, że zdecydowanie lepszego nosa do robienia zmian i wszystkiego, co związane z trenowaniem, wciąż ma Michał Probierz. Danie szansy Filipowi Piszczkowi, sprawiło, że cały ciężar gry nie spoczywał jedynie na Cabrerze i ten w końcu mógł poczuć trochę luzu. Skutkiem tego była bramka Hiszpana, która padła 19. minucie spotkania, wyprowadzając na prowadzenie zespół "Pasów". A potem co? No, a potem szybka cofka, murowanko i niech się dzieje wola nieba. Nie od dziś wiadomo, że dwójka Helik - Dytiatiev spisuje się zadowalająco, więc Michał Probierz raczej nie miał najmniejszych wątpliwości, że wie co robi. I miał rację. Rezultat 1:0 utrzymał się na tablicy wyników do końca pierwszej odsłony i do wymarzonego przełamania brakowało im zaledwie 45 minut.
Taka sytuacja zdecydowanie mniej odpowiadała piłkarzom Górnika oraz... kibicom "Kolejorza". Zabrzanie muszą zbierać naprawdę cenne punkty, gdyż za nimi coraz bliżej jest czarna strefa spadkowa - Lecha natomiast z pewnością ucieszyłoby potknięcie krakowian, gdyż z pewnością zwiększyłaby się ich szansa na grę w górnej ósemce. Kciuki za Górnika trzymali nawet najbardziej zagorzali kibice Lecha, lecz po bramce dla Cracovii, szybko doszli do wniosku, że nie ma to sensu i w sumie co to za różnica czy zagrają w grupie mistrzowskiej, a może spadkowej... ważne żeby grali w Lotto Ekstraklasie!
Z biegiem czasu coraz głośniej zrobiło się również o arbitrze prowadzącym to spotkanie, Wojciechu Myciu, który nie miał łatwej przeprawy w tym meczu. W pierwszej odsłonie przy golu Airama Cabrery, według wielu był tak zwany "faul w ataku", w drugiej natomiast, Cornel Rapa dopuścił się faulu na Szymonie Żurkowskim, a przynajmniej wielu się tak wydawało. Minuty leciały, a sympatycy zabrzańskiego klubu coraz bardziej wjeżdżali na arbitra. Aczkolwiek czy kogoś powinno to dziwić? Doskonale pamiętamy spotkanie Lechii Gdańsk oraz Wisły Płock i karny z kapelusza po pseudo faulu na Arturze Sobiechu. Niestety, niektórzy sędziowie prezentują się poniżej jakiegokolwiek poziomu i nic tego raczej nie zmieni.
Na szczęście spotkanie to nie trwało w nieskończoność i tak jak założył Pan powyżej, faktycznie mecz skończył się wynikiem 1:0. Bramka Airama Cabrery wystarczyła, aby Cracovia odniosła cenne przełamania, nieco przybliżając się do gry w grupie mistrzowskiej. Przed Górnikiem natomiast wciąż dużo pracy. Ten mecz, a także kilka poprzednich idealnie pokazały, co w piłce nożnej oznacza kilka miesięcy. Z 4. pozycji, do grupy spadkowej - w taki właśnie sposób prezentowały się ostatnie miesiące Zabrzan.
Górnik Zabrze 0:1 Cracovia
0:1 |19' Cabrera