Zapowiedź 29. kolejki LOTTO Ekstraklasy

Za nami tydzień w polskiej lidze, który obfitował w tak sporą liczbę wydarzeń, że żadna liga nie miałaby tyle do zaproponowania przez co najmniej miesiąc. Nie jest to najlepsza reklama, bo wszystkie zajścia nie odbywały się na zielonej murawie, a w gabinetach prezesów. To tam decydowały się losy wszystkich tych trenerów, którzy w przeciągu ostatnich kilku dni pożegnali się z pracą. Nie zmienia to faktu, że głównymi bohaterami zapowiedzi nadchodzącej kolejki LOTTO Ekstraklasy są piłkarze, więc skupmy się na tym, co nas czeka w ten weekend. Czas na przedostatnią kolejkę rundy zasadniczej w naszej lidze.

Korona Kielce - Zagłębie Lubin

Gino Lettieri musi się zastanowić, jak postąpić w stosunku do Adnana Kovacevicia. Bośniak swoimi błędami z meczu przeciwko Cracovii wydłużył drogę Korony do górnej ósemki. A warto zaznaczyć, że mówimy o piłkarzu, który obok Bartosza Rymaniaka, rozegrał najwięcej minut w zespole. Kielczanie mogą potrzebować nawet czterech punktów, by znaleźć się wśród najlepszych. Zespół z świętokrzyskiego ma to szczęście, że dzisiaj przyjdzie im się zmierzyć z bezpośrednim rywalem o grupę mistrzowską. O jeszcze większym szczęściu może mówić szkoleniowiec Korony, który ma spore wotum zaufania ze strony władz klubu. W tym roku zespół wygrał ledwie dwa spotkania ligowe i fani domagają się zwolnienia Lettieriego. Nic jednak nie wskazuje na to, by niemiecko-włoski trener miałby stracić pracę w najbliższym czasie.

Lubinianie pomimo słabszej dyspozycji nie mają problemów z regularnym punktowaniem. W ostatnich pięciu meczach tylko dwa zespoły zdobyły więcej punktów od Zagłębia - Legia Warszawa oraz Piast Gliwice. Wszystkich fanów "Miedziowych" martwi fakt, że ich podopieczni nie byli w stanie zdobyć kompletu punktów w meczach z niżej notowanymi rywalami. Ekipa z Dolnego Śląska zdołała jeszcze wygrać na wyjeździe z płocką Wisłą, ale dwa remisy z Górnikiem Zabrze oraz Arką Gdynia (i to jeszcze na własnym stadionie!) nie przynoszą chluby. Stawka najbliższych meczów jest wysoka, bo Zagłębie nadal nie zapewniło sobie miejsca w czołowej ósemce.  

Miedź Legnica - Cracovia

Legniczanie powoli wyrastają na fenomen naszej ligi. Beniaminek zdobył najmniej goli ze wszystkich zespołów Ekstraklasy, ale przewaga punktowa nad strefą spadkową jest dość wyraźna, bo wynosi cztery punkty. Kolejne kuriozum to fakt, że Miedź po zwycięstwie nad Lechem Poznań przestał punktować. Od tej wygranej minęły trzy kolejki, a w tym czasie powiększyli swój dorobek punktowy o ledwie jeden punkt. Porażkę z Piastem Gliwice można jeszcze zrozumieć, ale przegrana nad Zagłębie Sosnowiec była bardzo zastanawiająca. Gdyby tamto starcie beniaminków udało się wygrać podopiecznym Dominika Nowaka, to Miedź mogłaby być trochę bardziej spokojna o swój los. To jedno oczko zostało zdobyte w niesamowitych okolicznościach, bo ktoś w końcu wywiózł jakąkolwiek zdobycz punktową z Wrocławia, a w tym roku nikomu do tej pory nie udała się ta sztuka.

"Pasy" nadal są najlepszym zespołem naszej ligi w roku 2019. Moim zdaniem trener Michał Probierz spokojnie może kandydować do roli Trenera Roku. W końcu mówimy o zespole, który fatalnie rozpoczął ten sezon, a teraz może nawet pokusić się o miejsce na podium ligi. Aczkolwiek istnieje również scenariusz mówiący o tym, że Cracovii może zabraknąć w grupie mistrzowskiej. Krakowski zespół ma to szczęście, że swój los ma we własnych rękach. Niewiele potrzebują do pełni szczęścia, a najlepiej rozpisał to Paweł Mogielnicki z serwisu 90minut.pl

Jagiellonia Białystok - Zagłębie Sosnowiec

Jaga z kandydata do najwyższych celów stała się zwykłym ligowym średniakiem. Co gorsza jest to średniak, który przy takim potencjale składu może występować w grupie spadkowej po rundzie zasadniczej. Przegrana z Legią Warszawa była już czwartą porażką białostoczan w tym roku. Wszyscy na Podlasiu przestali wybiegać w daleką przyszłość, a skupiają się wyłącznie na najbliższych celach czyli osiągnięciu zwycięstwa nad sosnowiczanami oraz awansie do finału Pucharu Polski. Co ważne Jagiellonię nadal będzie prowadził Ireneusz Mamrot, co przy ostatnich ruchach innych klubów jest imponujące. Aktualny trener Jagi w każdym innym klubie już dawno straciłby pracę, ale Cezary Kulesza wykazują się cierpliwością. Po weekendzie dowiemy się, czy aktualny stan rzeczy nadal będzie trwał. 

Gdy "Duma Podlasia" była punktowana przy ulicy Łazienkowskiej, Zagłębie Sosnowiec stworzyło niesamowite widowisko podczas meczu z Wisłą Kraków. Wystarczyło poczekać na powrót Vamary Sanogo i w Sosnowcu obserwowaliśmy prawdziwą strzelaninę godną rewolwerowców z Dzikiego Zachodu. To spore uproszczenie, ale Francuz w tym spotkaniu zanotował asystę. Mało kto mógł przewidzieć, że ostatni zespół ligi pokona najbardziej bramkostrzelną drużynę naszej ligi. To wyszarpane zwycięstwo było niezwykle istotne dla Zagłębia w kontekście walki o utrzymanie, bo do bezpiecznego miejsca tracą już tylko trzy punkty.   

Wisła Kraków - Piast Gliwice

Skoro wspominamy o "Białej Gwieździe", to czas przyjrzeć się zespołowi, który w ostatnich meczach pokazał dwie, kompletnie różne, twarze. W poprzedni weekend rozmontowali warszawską Legię, ale w środku tygodnia dość niespodziewanie stracili komplet punktów z totalnym outsiderem naszej ligi czyli Zagłębie Sosnowiec. Przy tej intensywności rozgrywania meczów, w końcu uwypukliły się problemy Macieja Stolarczyka. Gdy Wisła Kraków wychodzi w podstawowym składzie, to może walczyć z każdym jak równy z równym. Za to absencja kilku ważnych piłkarzy skutkuje takimi kwiatkami jak porażka w Sosnowcu. Spotkanie na Górnym Śląsku z wysokości trybun obserwowali Marcin Wasilewski oraz Jakub Błaszczykowski, a Vullnet Basha musiał przedwcześnie opuścić boisko. Jest spora szansa na powrót Polaków do składu (mówi się jednak o tym, że prawie 39-letni obrońca będzie odpoczywał przez dłuższy czas), za to występ Albańczyka stoi pod sporym znakiem zapytania. Z sobotniego meczu wykluczony jest na pewno Łukasz Burliga, który będzie pauzować za nadmiar żółtych kartek.

Obrońcy Wisły w normalnych okolicznościach powinni mieć na oku Piotra Parzyszka, który od kilku tygodni jest w niesamowitym gazie. Niestety dla kibiców Piasta - mecz odbywa się w Krakowie, a napastnik gliwiczan traci swoje wszystkie atuty na wyjazdach. Ostatniego gola na terenie rywala zdobył bardzo dawno temu, bo jeszcze pod koniec zeszłego roku. Ta statystyka nie przeszkadza podopiecznym Waldemara Fornalika zdobywać punkty. Ostatnie sześć meczów to tylko jedna porażka, a pozostałe spotkania kończyły się zwycięstwami ekipy z Górnego Śląska. Były selekcjoner naszej reprezentacji może się cieszyć z powrotu Joela Valencii, który jest liderem swojego zespołu.  

Lechia Gdańsk - Lech Poznań

Za Lechią chyba najtrudniejsze derby Trójmiasta od powrotu gdańszczan do Ekstraklasy. To gdynianie byli bliżsi przeciągnięcia szali zwycięstwa na swoją korzyść, ale ktoś czuwał nad losem lidera. Dzięki temu Lechia nadal nie zaznała smaku porażki w ekstraklasowych derbach. Bohaterem gości był Dusan Kuciak, który w kilku sytuacjach uchronił swój zespół przed utratą gola. Piotr Stokowiec po spotkaniu cenił sobie zdobyty jeden punkt na wyjeździe. Szkoleniowiec Lechii musi uważnie oszczędzać siłami Lukasa Haraslina, bo Słowak niedawno wrócił do pełni zdrowia. Z każdym kolejnym meczem pomocnik pozostaje na boisku coraz dłużej, ale nadal nie rozegrał pełnego spotkania.

W Poznaniu nastąpiła zmiana trenera i piłkarze nagle przypomnieli sobie, że potrafią jednak grać. Przypadek? No nie sądzę! Lech co prawda był bliski wypuszczenia wygranej z rąk, ale końcowy wynik meczu z Pogonią Szczecin prezentował się pozytywnie dla zespołu z Wielkopolski. W tej kolejce poprzeczka idzie w górę, bo trzeba jechać na stadion lidera. A w Gdańsku jeszcze nikt nie wygrał. Jeśli jednak Lech, dopiero wychodzący z kryzysu, zdoła zwyciężyć na wyjeździe, to nie zdziwię się - będzie to typowe dla naszej Ekstraklasy. Najwięcej na roszadzie trenerskiej może skorzystać poznańska młodzież, która w końcu wróciła do łask.  

Pogoń Szczecin - Arka Gdynia

Porażka "Portowców" w Poznaniu nie powinna dziwić, bo zabrakło dwóch środkowych pomocników - Kamila Drygasa oraz Zvonimira Kožulja. Szczecinianie zaprezentowali się z przyzwoitej strony, ale to nie wystarczyło do wywalczenia kompletu punktów. Kosta Runjaić zauważył, że jego podopieczni zbyt łatwo tracili gole, więc przez te kilka dni treningów mieli sporo materiału do analizy i poprawy dyspozycji zespołu. Pogoń może też się cieszyć, że wracają do swojego domu i będą przyjmować jeden z najgorszych zespołów ligi w tym roku.

Arka w tym roku powinna zmienić nazwę na "Titanic Gdynia", bo tonie niczym ten słynny brytyjski transatlantyk. Mecz derbowy w wykonaniu gdynian był przyzwoity, ale nadal są bez zwycięstwa w 2019 roku. Nie dziwi więc to, że Zbigniew Smółka zapłacił za to swoją posadą, ale kolejne doniesienia medialne przerażają, w jakich okolicznościach to się zdarzyło. Atmosfera w zespole podobno była na dnie, ale w sprawie zwolnienia trenera swoje trzy grosze miał również dorzucić magistrat miasta. Wokół tej sprawy jest sporo niejasności, czyli tak jak wokół sytuacji Arki w tabeli. Zespół z Trójmiasta ma ledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową, ale rundę zasadniczą będą kończyć meczem z sąsiadem z tabeli - Miedzią Legnicą. Jest nadzieja dla Arki, że nie wylądują w strefie spadkowej przed podziałem na grupy.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa

Zabrzanie powoli wychodzą z kłopotów, które sami sobie narobili. Nadal nie mogą być zbyt pewni utrzymania, ale Górnik zaczyna prezentować się dość przyzwoicie. To dobrze, bo w końcu mowa o drużynie, która reprezentowała nas na europejskiej scenie. W tym roku zdobyli prawie tyle samo punktów, co przez całą przedłużoną rundę jesienną. Zespół z Górnego Śląska punktuje lepiej od Lecha Poznań, więc to wiele mówi o postawie podopiecznych Marcina Brosza.

Pożegnanie z protoplastą Jose Mourinho przypominało jak otwarcie okna. W szatni Legii zakończyła się toksyczna atmosfera stworzona przez Ricardo Sa Pinto i wszyscy piłkarze w końcu mogą odetchnąć pełną piersią. Wydarzyło się to w najlepszym momencie, bo mistrzostwo Polski nadal jest na wyciągnięcie ręki. "Wojskowi" zmniejszyli stratę dzięki wyraźnemu zwycięstwu nad Jagiellonią Białystok. To co trochę niepokoi, to porównani Aleksandara Vukovicia do Ole Gunnara Solskjaera. Serb co prawda dostał podobne zadanie do Norwega czyli posprzątanie bałaganu powstałego po poprzedniku, ale aktualny szkoleniowiec Legii wie o tymczasowości swojej pracy i nikt nawet nie planuje przedłużyć umowy z popularnym "Vuko". Najważniejsze jest to, że piłkarze warszawskiego zespołu ponownie cieszą się grą. Czy to przyniesie kolejny tytuł mistrzowski? Trudno przewidzieć.  

Wisła Płock - Śląsk Wrocław

Huragan, który nawiedził naszą ligę w ostatnim czasie i wyrzucał trenerów z ich stanowisk, dotarł również do Płocka. Kibu Vicuna został od razu zwolniony po porażce z Piastem, a na jego miejsce zatrudniono już Leszka Ojrzyńskiego. Wydaje się, że to dobry ruch ze strony władz klubu, bo na ławkę trenerską trafił człowiek od czarnej roboty. Są też złe wieści, bo Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN-u podtrzymała zawieszenie Cezarego Stefańczyka. Obrońca na boisko wróci dopiero we wrześniu, ale nadal będzie występował w zespole z Mazowsza. Klub postanowił przedłużyć umowę z doświadczonym zawodnikiem, któremu umowa kończyła się wraz z końcem bieżącego sezonu.

Wrocławianie w tym roku charakteryzują się żelazną defensywą. Śląsk stracił ledwie cztery gole i defensywa prezentuje się na poziomie Lechii Gdańsk, więc to wiele mówi o odmianie drużyny od czasu zatrudnienia Vítězslava Lavički. Derbowy mecz z Miedzią Legnica niezbyt wyszedł Śląskowi, ale są też dobre wieści przed nadchodzącym meczem. Druga linia Śląska znowu będzie mogła liczyć na Roberta Picha oraz Krzysztofa Mączyńskiego. Obu piłkarzy zabrakło w ostatnim spotkaniu z powodu nadmiaru żółtych kartek. Czy nastąpi przemiana? Dowiemy się dopiero w najbliższy poniedziałek.

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94