Lech i Legia chcą iść czeską ścieżką. Przyszedł czas na zmiany
Czeska piłka jest w najlepszym okresie od wielu lat. Ten fakt jest niepodważalny, a potwierdzają go przede wszystkim wyniki naszych południowych sąsiadów na scenie europejskiej. Slavia Praga, Jablonec i Viktoria Pilzno. Te drużyny reprezentowały swój kraj w rozgrywkach europejskich, a jak było u nas? Tutaj Dudelange, tam Trencin i do tego Genk i Gent - pogromcy polskich drużyn wyglądają naprawdę mocarnie, ale nie w tym miejscu leży cały problem.
Nasi południowi sąsiedzi w tym sezonie zachwycili wszystkich. Nie tylko nas Polaków, ale również inne europejskie narody, które zrozumiały na czym polega fenomen czeskiej piłki. Jeśli Slavia Praga złożona z Czechów, którzy mają znacznie słabszą reprezentację od Polski nie robi sobie zbyt wiele z rywala o formacie Sevilli i z palcem gdzieś tam wywala ich z Ligi Europy, to dlaczego my tak nie możemy? Dodam więcej. Kto oglądał wczorajsze spotkanie Slavii z Chelsea na Stamford Bridge, tem widział jak to wygląda. Zawodnicy posiadają niebywały zapał do pracy, cieszą się grą, a trener ma przygotowany schemat gry od pierwszej do ostatniej minuty. Oczywiście nie oznacza to, że są oni jakimiś świetnymi szkoleniowcami formatu Pepa Guardioli czy Jurgena Kloppa, lecz w przeciwieństwie do naszych trenerów mają dwie rzeczy - pomysł na grę i brak obaw przed zwolnieniem. Jak można żyć bez strachu w klubie, w którym w ciągu sezonu pracuje trzech, a nawet czterech trenerów? W skrócie niewykonalne.
Tokiem myślenia czeskich klubów zamierzają pójść do niedawna dwie potęgi polskiego futbolu. Legia, w której wszystko ma się po staremu i stołeczny zespół ma ogromne szanse na kolejne mistrzostwo kraju, a także Lech Poznań - klub zarządzany przez Piotra Rutkowskiego, osobę nigdy się nie poddającą i wymieniającą trenerów jak rękawiczki. Jak podał dziennikarz "Przeglądu Sportowego" Tomasz Włodarczyk, oba kluby rozważają zatrudnienie Martina Ševeli, prowadzącego obecnie Slovana Bratysława. Chęci są ogromne, lecz biorąc pod uwagę pojedyncze czynniki trzeba uznać, że Słowak nawet nie jest w zasięgu Legii i Lecha. W lidze słowackiej dotychczas rozegrano 26 kolejek. Zespół prowadzony przed Martina Sevelę nad drugim zespołem posiada 19 punktów przewagi i mistrzostwo Słowacji ma już zapewnione.
Legia i Lech sondowały 43-letniego trenera Slovana Bratysława Martina Sevelę. Opcja jest o tyle mało realna, że klub już zapewnił sobie mistrzostwo, ma duże aspiracje, nowy stadion. A sam Sevela ważną umowę.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) 18 kwietnia 2019
Slovan Bratysława nie zamierza jednak wygrywać jedynie na własnym podwórku i chce osiągnąć nieco więcej. Sam trener ma jeszcze rok kontraktu i nie zapowiada się na rychłe odejście. 43-latek pomimo młodego wieku pracował już między innymi w Trencinie, który na arenie międzynarodowej mierzył się z Legią Warszawa. Za pomysł 'Wojskowych", a także "Kolejorza" trzeba jak najbardziej pochwalić, lecz to nie w trenerach jest problem, a w zawodnikach i zarządzie. W jaki sposób trener ma pracować w spokoju i pełnym skupieniu kiedy w Polsce łamana jest konstytucja, a prezesi zwalniają kolejnych trenerów. Bez wyrozumiałości oraz dania szansy ani rusz, a zamiast dokonywać kolejnych zagranicznych wzmocnień, czasem bardzo bezsensownych należy się skupić na swoich rodakach. Dokładnie tak jak robi to Slavia Praga, a zawodników zagranicznych potraktować jako dodatek. Oczywiście stranieri nie mogą być byle jacy, a oglądając Lotto Ekstraklasę na pierwszy rzut oka widać, że graczami robiącymi różnicę są zazwyczaj Hiszpanie, o czym mówił między Tomasz Ćwiąkała. Właśnie w tym kierunku należy iść, a sukcesy również przyjdą.