Zostało ich trzech - Legia, Piast i nie Lech - zapowiedź 34. kolejki Ekstraklasy

Pisanie wstępu do tej kolejki po strasznym meczu, który obejrzeliśmy wczoraj na PGE Narodowym… nie chcecie tego przeżywać. Boli nas głowa do tej pory, nawet nie wiemy, jak przetrwamy najbliższą serię gier Ekstraklasy. Ale może jakoś się nam uda, może któraś drużyna się nad nami zlituje. Natomiast boimy się, że skoro tempo gry naszych eksportowych drużyn jest takie, a nie inne… to naprawdę może nas znowu zaboleć pucharowe lato…

Póki co jednak spójrzmy na plan gier – a zaczynamy od najcięższych dział:

GRUPA MISTRZOWSKA

Legia Warszawa – Piast Gliwice (sobota, 4 maja, 20:30)

Szlagier tej kolejki – starcie lidera tabeli, który jest świeżo po pokonaniu największego rywala do tytułu. Problem polega na tym, że wygrywając z Lechią Legia… stworzyła kolejnego przeciwnika. Stworzyła Piasta, który jest w tym sezonie zupełnie inną drużyną. Kto by pomyślał, że decydujący mecz z Termaliką w poprzednim sezonie sprawi, że losy Gliwic zmienią się na dobre. Waldemar Fornalik wycisnął ze swoich piłkarzy absolutnie wszystko. On gra o pełną pulę, przyjeżdża na Łazienkowską potwierdzić mistrzowskie aspiracje.
Piotr Parzyszek, Tom Hateley, Tomasz Jodłowiec, Frantisek Plach, Jakub Czerwiński, Mikkel Kirkeskov, Martin Konczkowski, Joel Valencia – każdy z nich rozgrywa sezon życia. Czy właśnie Piast okaże się zbyt silnym rywalem dla Legii? Legii, która wydaje się być drużyną stabilną, poukładaną? Coś nam podpowiada jednak, że tego Piasta nadal nie doceniamy. On traci tylko 4 punkty do Legii, a zaledwie jeden – do Lechii.

Choć ostatnim razem, gdy Piast grał na Legii o mistrzostwo, skończyło się to tak:

Cracovia – Lechia Gdańsk (niedziela, 5 maja, 18:00)

W glorii i chwale… dobra, nie przesadzajmy, 36 lat bez żadnego sukcesu robi swoje, Lechia ma prawo się cieszyć z wywalczonego trofeum Pucharu Polski. Piotr Stokowiec jest bohaterem Gdańska, Artur Sobiech – tym bardziej. Lechia zasłużyła na minimum jeden puchar i go zdobyła. Dała sobie też przepustkę do Superpucharu Polski.
Są jednak dwie nieprzyjemne kwestie – nadchodzi mecz w Krakowie, a tych Lechia nie lubi. Traci tam zawsze mnóstwo goli, Wisła i Cracovia są bardzo niegościnne.

W dodatku trener Stokowiec narzekał na to, że muszą zagrać mecz już w niedzielę po finale pucharu. Cóż… przypomnijcie też sobie, że trener Michał Probierz chciałby się w końcu przełamać i powalczyć o pierwszą czwórkę. Lepszej okazji może nie być… tyle że „Pasy” zagrają bez pauzujących za kartki Airama Cabrery i Javiego Hernandeza.

Lech Poznań – Zagłębie Lubin (sobota, 4 maja, 18:00)

Sędziuje Piotr Lasyk, więc co niektórym zapali się czerwona lampka (wiecie, życie przeszłością doprowadzone do granic absurdu). Grunt, że nie ma na liście sędziujących Wojciecha Mycia. Jednak warto przejść od wątków sędziowskich do aspektów piłkarskich.
Mówimy o drużynie Lecha, która z Zagłębiem nie lubi grać. To od porażki w Poznaniu z „Miedziowymi” rozpoczął się żałobny marsz Adama Nawałki. Przegrana w słabym stylu była później rzeczą charakteryzującą Lecha do końca jego pobytu w klubie. Czy Dariusz Żuraw cokolwiek zmienił? Nie do końca, ale być może prowizorka w Lechu utrzyma się długo. Bo znów sprzymierzeńcem jest tabela – Lech traci tylko trzy punkty do czwartej Jagiellonii. A czwarte miejsce daje eliminacje Ligi Europy. Warto walczyć? Cóż, jeśli Lech myśli o rozwoju…

Jagiellonia – Pogoń Szczecin (poniedziałek, 6 maja, 18:00)

Jagiellonia pożegna z Ireneuszem Mamrotem – oświadczył Janekx89. Czekamy na rozwój wydarzeń zarówno w gabinecie Cezarego Kuleszy, jak również na to, co wydarzy się na boisku. „Jaga” odgraża się, że nie spocznie w walce o puchary. Szczerze? Zasługuje na nie. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w tym sezonie i tym, jak ogołocono ofensywę w Białymstoku, nie sposób nie współczuć trenerowi Mamrotowi. Walczy tym, co ma. Gra Jesus Imaz, wrócił Arvydas Novikovas, wczoraj Taras Romanczuk (OK, nie grał wcale świetnego meczu, tak jak to przedstawiał Polak, jeśli chodzi o całą drużynę) naprawdę pokazywał, że jest w stanie walczyć. Czy to wystarczy na Pogoń, która sprawia wrażenie drużyny, która jeszcze nie jest na wakacjach?

GRUPA SPADKOWA

Zagłębie Sosnowiec – Śląsk Wrocław (niedziela, 5 maja, 15:30)

Szesnasta drużyna w tabeli, która straciła 70 goli w 33 meczach. Piętnasta drużyna w tabeli, która dopiero niedawno w końcu zaczęła strzelać gole z gry. To będzie ubermecz przez małe „u”. Jest okazja do tego, żeby pozbyć się Zagłębia Sosnowiec z tej ligi. Śląsk Wrocław… wiecie, ciężko się o nich pisze. Z jednej strony wracają obrazki sprzed 7 lat, gdy WKS obejmował prowadzenie w tabeli Ekstraklasy, a później zostawał mistrzem Polski. A dziś patrzymy na ten zlepek relatywnie starych piłkarzy, na pieniądze, które dosypuje tam miasto Wrocław, na pusty stadion… i ogarnia nas smutek. A ten Śląsk może się jeszcze uratować… traci trzy punkty do czternastej Arki Gdynia.

Wisła Płock – Arka Gdynia (piątek, 3 maja, 18:00)

Bardzo ważny mecz w kontekście oddalenia się od strefy spadkowej. Dwa zespoły z trenerami, którzy przyszli tam w roli strażaków, ratowników. Leszek Ojrzyński kontra Jacek Zieliński – szczerze? Chcielibyśmy obu nadal oglądać w tej lidze – to dobrzy trenerzy, którym rzadko możemy zarzucić tzw. „grzałkę”, gadanie bzdur i amatorkę. Każdy z nich sprawił, że obie drużyny zaczęły grać lepiej. Są obok siebie w tabeli – na miejscu trzynastym i czternastym. Nie musimy Wam mówić, że remis nikogo nie urządza, a porażka w przypadku dobrego wyniku Śląska tylko przysporzy jeszcze więcej nerwów…

Korona Kielce – Miedź Legnica (sobota, 4 maja, 15:30)

Korona Kielce kontra Miedź Legnica – z jakiegoś powodu na ten mecz wyznaczono sędziego z Warszawy, ale wiecie… o tym się nie będzie mówiło, bo to tylko jakieś spotkanie o pietruszkę (Korona ma tyle samo punktów co Wisła Kraków). No dobrze, pietruszka to przesada, ale chyba będziemy musieli wiele osób przymusić do oglądania tego spotkania. Miedź nieco oddaliła się od widma spadku, ma 36 punktów i zdrowego Petteriego Forssella. Ma też do dyspozycji Joana Romana. Jakoś dziwnie przeczuwamy, że Dominik Nowak znów może sięgnąć po pełną pulę…

Górnik Zabrze – Wisła Kraków (piątek, 3 maja, 20:30)

Ponieważ Wisła Kraków utrzymała się już w lidze, temperatura jej starcia z Górnikiem Zabrze będzie zupełnie inna niż w zeszłym sezonie, gdy obie ekipy mierzyły się na Śląsku w walce o europejskie puchary. To była ostatnia kolejka, a rezultaty końcowe sprawiły, że Górnik był na koniec sezonu na czwartym miejscu. Dziś chce on również szybko zapewnić sobie utrzymanie. Ma jeden argument – Igor Angulo nie przestaje strzelać. Wydaje się, że korony króla strzelców nikt mu już nie odbierze – ma 22 gole na koncie, zaś drudzy Carlitos, Flavio i Marcin Robak zanotowali po 15 trafień do siatki. Wisła ma w tym momencie inne priorytety – chce być pewna uzyskania licencji na przyszły sezon ligowy. Tak czy inaczej większego pewniaka niż zwycięstwo Górnika nie potrafimy wskazać… ale to przecież Ekstraklasa.

Mimo wszystko, włączcie telewizory, obejrzcie Legię z Piastem, podejrzyjcie walkę o eliminacje i utrzymanie – i jeszcze raz podziękujcie Arturowi Sobiechowi i Piotrowi Stokowcowi za to, że nasze mózgi są jeszcze w stanie przetrawić kolejne mecze polskiej ligi…

Autor

Rafał Majchrzak

RMnaTT