Dlaczego w tym sezonie się nie udało?
"W Ekstraklasie gra 16 drużyn, a na koniec i tak wygrywa Legia" - chyba nic lepiej nie oddawało klimatu naszej ligi, niż parafraza legendarnego cytatu Gary'ego Linekera. W latach 2012-2018 legioniści po prostu zdominowali rodzime rozgrywki, wygrywając w tym czasie pięć z sześciu tytułów. Oczywiście nie wszystkie mistrzostwa były zdobyte w wyśmienitym stylu (piję tu zwłaszcza do ostatniego sezonu), jednak finalnie liczy się zawartość gabloty, a ta przy Łazienkowskiej właściwie co roku była bogatsza o nowe trofeum. Co więc takiego się stało, że 19 maja 2019 w Warszawie zamiast fety była stypa?
Przyczyn klęski Legii w sezonie 2018/2019 jest oczywiście wiele, jednak ja zdecydowałem się wybrać 5 aspektów, które moim zdaniem są najistotniejsze. Nie przedłużając - zapraszam do lektury.
1. Notoryczne pomyłki w doborze trenerów
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2017, kiedy ze stanowiskiem szkoleniowca pierwszej drużyny pożegnał się Jacek Magiera. Od tego momentu w Legii pracowało czterech trenerów - Romeo Jozak, Dean Klafurić, Ricardo Sa Pinto i Aleksandar Vuković, czyli odpowiednio - dyrektor techniczny, trener kobiet, reprezentant portugalskich biur podróży i facet, który dopiero co zrobił papiery uprawniające do prowadzenia pierwszej drużyny. Nawet jak na warunki Ekstraklasy żadna z tych postaci w momencie zatrudnienia nie wyglądała zbyt poważnie. Okej, powiecie, że Sa Pinto ma w CV dobre kluby, takie jak Sporting czy Standard Liege, ale jeśli prezes Mioduski od 2 lat właściwie w każdym wywiadzie mówi o "długofalowej wizji", a zatrudnia trenera, którego średni czas pracy w poprzednich klubach wynosi 9 miesięcy, to chyba ciężko tu mówić o jakiejkolwiek logice. Przechodząc do meritum - Z czego zostaną zapamiętani ci panowie? No cóż, Jozak głównie z najgorszej domowej serii Legii od kilkudziesięciu lat, Klafurić z przegranego dwumeczu ze Spartakiem Trnava, Sa Pinto z łomotu od ledwie dyszącej Wisły, a Vuković z fatalnej końcówki tego sezonu (ciąg dalszy nastąpi). A jeśli twierdzicie, że "każdemu trenerowi po zwolnieniu wypomina się porażki", to dla odmiany przytoczę kilka innych nazwisk: Henning Berg, Stanisław Czerczesow, wspominany wyżej Jacek Magiera. Chyba trochę lepsze skojarzenia, prawda?
"Amatorzy, bez ambicji", "Legia, wstyd, wstyd, wstyd", "Zmieniaj prezesa, Mioduski zmieniaj prezesa", "Trzech trenerów to za mało, by coś zdobyć się udało" - festiwal przyśpiewek przy Łazienkowskiej trwa.
— Bartek Kubiak (@KubiakBartek) May 19, 2019
2. Ciągła zmiana koncepcji
Pierwszym autorskim pomysłem Dariusza Mioduskiego była opcja chorwacka - ta idea skłoniła prezesa Legii do zatrudnienia całego sztabu szkoleniowego złożonego z Chorwatów, dyrektora sportowego z tego kraju oraz kilku bałkańskich piłkarzy. Totalna rewolucja, która miała swój kres niecały rok po jej początku. Następnie pojawił się Sa Pinto, a co za tym idzie - zaczęto masowo ściągać Portugalczyków. Tutaj należy wrzucić kolejny kamyczek do ogródka prezesa - przy swoich ryzykownych wyborach trenerskich absolutnie nie powinien dawać szkoleniowcom tyle władzy. W końcu ci trenerzy nie mieli zbyt wielkiego doświadczenia w budowaniu "drużyny na lata", więc istniało spore ryzyko, że coś pójdzie nie tak. Dodatkowo ściąganie zawodników z jednego kraju bądź kręgu kulturowego to też nie jest najlepszy pomysł - doświadczyła tego brazylijska Pogoń, słowacka Termalica czy holenderska Wisła (hiszpański epizod w Krakowie to wyjątek potwierdzający regułę). Dlaczego więc po fiasku opcji chorwackiej (który oglądaliśmy przy okazji meczów ze Spartakiem Trnava i Dudelange) prezes popełnił znowu ten sam błąd? Z czterech Portugalczyków, którzy zostali ściągnięci za kadencji Ricardo Sa Pinto, tylko Andre Martins jest piłkarzem, o którym z czystym sumieniem można powiedzieć, że stanowi wartość dodaną dla drużyny. Teraz ponownie mamy zmianę pomysłu, tym razem na opcję "pro-legijną". Koszulkę z eLką na piersi mają ubierać piłkarze, którzy chcą zapier***ać - taki był przekaz z ostatniej konferencji prasowej Vukovicia. Czyli znowu będą ściągani piłkarze o zupełnie nowej charakterystyce - nie liczy się narodowość, ale cechy charakteru. Oczywiście nie ma nic złego w tym, że Vuković chce mieć waleczną drużynę, jednak mam wrażenie, że zapomina przy tym o najważniejszym - to nie MMA, ale piłka nożna.
Legia fans with a message for owner Dariusz Mioduski saying his vision for the club is no vision 🤣 pic.twitter.com/JavnpwNUDH
— Ed (@Gibbe84) May 19, 2019
Legia nie grała źle z Jagą, ale trener pozbawił się wartości dodanej Medeirosa, wszystko zostawił na barkach Szymańskiego i Antolicia, a oni nie są w formie. Nagy zawalił setkę, w odróżnieniu od Wieteski, który pomylił bramki. Majecki bronił super. Dzięki Vuko nie będzie MP...
— Merskibeat (@Merskibeat) May 17, 2019
3. Słaby finisz
Legia w ostatnich latach słynęła z tego, że nawet jeśli gra w rundzie zasadniczej nie układała się jej za dobrze, to na ostatniej prostej wrzucała piąty bieg i wyszarpywała mistrzostwo. Zresztą spójrzcie sami, jak legioniści radzili sobie w dodatkowych 7 meczach od początku istnienia ESA 37:
2013/2014 - 18 punktów, 6-0-1 (odpowiednio zwycięstwa - remisy - porażki)
2014/2015 (sezon zakończony wicemistrzostwem) - 14 punktów, 4-2-1
2015/2016 - 13 punktów, 4-1-2
2016/2017 - 15 punktów, 4-3-0
2017/2018 - 16 punktów, 5-1-1
Innymi słowy na 35 meczów grupy mistrzowskie legioniści wygrali 23, zremisowali 7 i przegrali zaledwie 5. To są po prostu miażdżące statystyki, zwłaszcza jeśli porównamy je z resztą ligi. A w tym sezonie? Legia zdobyła po podziale tabeli zaledwie 8 punktów, czyli aż o 5 mniej od jej dotychczas najgorszego sezonu. Ponadto legioniści zanotowali trzy porażki, czyli tyle, ile w ostatnich trzech mistrzowskich sezonach razem wziętych. Jeśli dodamy do tego dramatycznie małą liczbę strzelonych goli (zaledwie 7 bramek), absolutnie nie może dziwić, że tytuł w tym roku nie pojechał do Warszawy.
4. Bramkarz, który nie wybroni tytułu
Radosław Cierzniak na pewno nie jest złym golkiperem, a wręcz zaryzykowałbym tezę, że w Ekstraklasie należy do ścisłej czołówki. Daleko mu jednak do formy Arkadiusza Malarza z zeszłych lat. 39-latek potrafił zatrzymać strzały pozornie niemożliwe do obronienia, natomiast Cierzniak robi po prostu swoje. Na dodatek popełnia przy tym kosztowne błędy, jak chociażby w meczach przeciwko Wiśle Kraków czy Pogoni Szczecin. Czy można zatem pokusić się o stwierdzenie, że gdyby Radosław Majecki nie złapał kontuzji, to Legia mogłaby sięgnąć po mistrzostwo? Nie można tego wykluczyć, ale mając w pamięci wyczyny Malarza w zeszłym sezonie... to chyba jeszcze nie ten poziom, chociaż bez wątpienia młodzieżowy reprezentant Polski ma gigantyczny potencjał. Myślę, że brak tego "Czynnika X" w bramce Legii w kluczowych meczach miał naprawdę duże znaczenie, zwłaszcza jeśli porównujemy obecny sezon z poprzednimi.
1. Mioduski won.
— Artur Mielewczyk (@Ljuboja92) May 19, 2019
2. Kucharski won.
3. Malarz i Cierzniak won.
4. Rocha won.
5. Stolarski won.
6. Antolić won.
7. Nagy won.
8. Szymański won.
9. Rado won.
10. Wszyscy won!
5. Przeciwnik, który wytrzymał ciśnienie
Niewiele jednak brakowało, a nawet ten żenujący występ Legii w rundzie finałowej dałby jej mistrzostwo. Pojawił się jednak rywal, który nie wymięka na ostatniej prostej, tylko bez kompleksów pruje do celu - chodzi oczywiście o Piasta Gliwice. Pamiętacie zeszły sezon, kiedy Lech miał de facto mistrzostwo na tacy, a w kluczowym momencie nie dał rady i przegrał 4 mecze u siebie z rzędu? Podobnie było w kampanii 2016/2017, kiedy Lechia spokojnie mogła sięgnąć po tytuł, ale stwierdziła, że gra na remis w ostatnim meczu w Warszawie to dobry pomysł. O Jagiellonii nawet szkoda wspominać, bo właściwie co roku brakowało jej postawienia kropki nad i. W tym sezonie scenariusz wydawał się być bardzo podobny - Lechia, która była liderem przez ponad połowę sezonu, nagle zapomniała jak się gra w piłkę i zaczęła przegrywać mecz za meczem. Na nieszczęście dla Legii pojawił się Piast, który na wiosnę po prostu pozamiatał tę ligę - 17 meczów, 13 zwycięstw, 2 remisy, 2 porażki, do tego 19 punktów zdobyte w grupie mistrzowskiej, czyli najwięcej w historii. Gdyby jednak nie fantastyczna wiosna gliwiczan, wszystko wskazuje na to, że Legia cieszyłaby się właśnie z czternastego mistrzostwa.
.@PiastGliwiceSA:
— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) May 19, 2019
( • . •)
/___|¬ Ej... @LegiaWarszawa:
(• . • )
Co? / >🏆 @PiastGliwiceSA:
👑
( • - •)
🏆< \ Już nic!
Podsumowanie
Oczywiście można uprościć sprawę i sprowadzić wszystko do nieudolnego zarządzania klubem przez Dariusza Mioduskiego, jednak wydaje mi się, że ten fatalny dla Legii sezon miał więcej przyczyn, niekoniecznie bezpośrednio związanych z jej prezesem. Czy jest jakieś światełko nadziei dla legionistów przed kolejnym sezonem? Oczywiście, że tak! Dobrze przepracowane okienko transferowe, mniej ingerencji Mioduskiego w część sportową (może zatrudnienie nowego prezesa?) i Legia ponownie będzie głównym kandydatem do tytułu. Jakby nie było - to wciąż najbogatszy i najbardziej rozpoznawalny polski klub, więc wszystkie karty są w jej ręku. Pytanie, czy będzie umiała odpowiednio nimi zagrać?