Dziś rusza Ekstraklasa. I nawet nie wiadomo, kto się z tego cieszy...
Przelewanie myśli na papier idzie mi różnie, dlatego też może niektórzy odbiorą ten tekst jako odrobinę chaotyczny. Ale o Ekstraklasie… chyba nie da się pisać inaczej. Liga, w której dużo rzeczy stoi na głowie, chyba zasługuje na takie teksty. Ekstraklasa jest jak Legia Warszawa z pierwszego meczu przeciwko Europa FC. Obiecujesz sobie często po niej więcej, a potem jesteś rozczarowany. „Trudno nie wierzyć w nic” – tak kiedyś śpiewało Raz, Dwa, Trzy. A w przypadku Ekstraklasy trudno wierzyć w cokolwiek. Bo się nie da. Piłki na poziomie elitarnym było w tym mało. 296 spotkań w ciągu sezonu, a takich porywających… 15, 20? Coraz więcej ludzi narzeka, ale czy widzimy zmiany? Czy poziom się podnosi? Nie, jesteśmy pesymistami, nie uważamy, że się podniesie.
Zmienił się sponsor tytularny, doszedł nowy partner wśród mniejszych sponsorów, zmieniła się szata graficzna, jeśli chodzi o transmisje… w sprawach sportowych dojdzie jeden spadkowicz więcej, w Fortuna I lidze będą te dziwne baraże w stylu angielskim, a poza tym w Ekstraklasie zacznie się szaleństwo, bo trzeba będzie pilnować młodzieżowców i ich obecności na boisku. Chcielibyście uprzejmie zacytować to zestawienie, trud wypisania wszystkich tych jakże cennych piłkarzy zadał sobie Bartkovy:
Zrobiłem wczoraj listę z młodzieżowcami ze wszystkich klubów PKO Ekstraklasy. Mikołaj Kwietniewski jest już oczywiście w Wiśle Płock, ale nie miałem już jak tego zmienić 🤷♂️. Zapraszam do zapoznania się z listą! 👀 pic.twitter.com/kcRfCTf34h
— Bartkovy (@bartkovy_01) July 17, 2019
A czy w ostatecznym rozrachunku chodzi tylko o dobrą otoczkę?
Sami przeczytajcie te głosy…
Dopóki, jako osoby zarządzające polskimi klubami, nie zaczniemy WSZYSCY wymagać od naszych trenerów ofensywnego, a jednocześnie dojrzałego taktycznie grania, to będziemy mieć wyniki jak w ostatnich latach... Czasami na mecze @_Ekstraklasa_ nie da się patrzeć. Trzeba to zmienić!
— Michał Świerczewski (@MichalS1978) July 19, 2019
Pytania z Żylety nie ograniczałbym do Legii, tylko pytał o odpowiedzialnych za polską piłkę: Czy leci z nami pilot?
— Łukasz Olkowicz (@LukaszOlkowicz) July 18, 2019
Chyba można już powiedziec, że Słowacy regularnie z nami jada? Mamy lepsze stadiony, więcej kibiców, dużo więcej kasy z TV, droższych pilkarzy. Może po prostu jesteśmy narodem piłkarskich nieudaczników?
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) July 18, 2019
Grozi nam wypadnięcie poniżej 30. miejsca w krajowym rankingu UEFA. Liga ze średnio słabej stała się słaba. Nie znamy drugiej takiej ligi, w której prawa telewizyjne są pod względem wartości na ósmym miejscu w Europie, płace są na poziomie dużo wyższym niż w Czechach (o których moglibyśmy pisać tyle pochwał)… a efektów mało. Poza Wisłą Kraków, Lechem Poznań, Legią Warszawa… czy Wy w ostatnich latach, w ostatniej dekadzie potraficie sobie przypomnieć naprawdę porywające przygody Polaków w europejskich pucharach? Nie. Grozi nam trzeci z rzędu sezon bez żadnej drużyny w Lidze Europy. A dziś startuje liga, w której bohatersko walczy się o awans do eliminacji, które od lat koncertowo przegrywamy.
Cracovia już odpadła. Najlepsze jest to, że ta drużyna naprawdę ma potencjał na podium w tym sezonie Ekstraklasy. Jeśli Legia nie zmieni trenera, to być może nawet na mistrzostwo (ale pewnie zmieni, więc „Pasy”, które koncertowo wyjaśniła Dunajska Streda, obejdą się smakiem). A zaczęli wczoraj tak pięknie...
Piast – jeszcze dostał furtkę do Ligi Europy, ale pewnie tak dobrego sezonu w lidze nie zaliczy. Bo jest to drużyna Waldemara Fornalika, a te grają wybitnie w kratkę – raz o puchary, raz o utrzymanie. Tutaj jednak potencjał i kadra powinna dać Piastowi utrzymanie (Jezu, jak to brzmi, dziś przecież wciąż prezentują się dobrze, wiemy, nie bijcie). Dlatego na miarę grupy mistrzowskiej powinno to wystarczyć, ale nie musi.
Poza tym stała czołówka – bezstylowa Legia, Lech, który nie walczy o nic, a poza tym nieźle wyglądająca i nawet wzmocniona Lechia. Jagiellonia, która jest zagadką i która albo będzie polegała na Imazie, albo na Mudrinskim, albo będzie skazana na Klimalę (módlmy się wtedy za nich).
Jest też Pogoń, która burzy stadion, ale drużynę ma zbudowaną, trenera naprawdę dobrego – więc tutaj wielkiego spadku formy nie przewidujemy. Zagłębie Lubin, które nie sprzedało nikogo ze swojej ciągle niedocenianej ofensywy (Pawłowski, Tuszyński, Starzyński, Bohar). Beniaminkowie, którzy wyglądają na silniejszych aniżeli Miedź oraz Zagłębie Sosnowiec… mnóstwo tego jest.
O części z tych rzeczy posłuchacie w nowym filmie Maćka DissBlastera (poprawka – Serafin Szota ma odejść z Zagłębia do Wisły Kraków):
Ale sami widzicie – powiemy coś o tych drużynach, a i tak spojrzą na nas jak na wariatów. Jak można przecież interesować, trwać przy tej lidze? Właśnie, trwamy, mówimy o tym, co jest dobre, a także o tym, co jest złe. Smutne jest to lato co roku, w większości mówimy o tym, że gorzej gramy w piłkę. Na własnym podwórku każda wada jest tuszowana. Smuci też to, że wymienimy też raptem kilka klubów, które będą wypełniały trybuny. Zjednoczenie wokół klubów jest tylko w przypadku małych sukcesów (awans do Ekstraklasy, pierwsza fala), kilku meczów (derby), a także w chwili, gdy klub stoi na krawędzi bankructwa (Wisła).
Myślimy, że może nie powinniśmy się tym zajmować. Może powinniśmy to zignorować, zająć się czymś innym, hodowlą jedwabników, nauką programowania. Ale gdzieś mimo wszystko brakuje nam tej piłki, nawet tej polskiej. Bo do niej mamy najbliżej. Gramy w nią słabo, ale jest fajnym elementem naszego życia. I jeżeli traktujemy ją tylko jako dodatek, to w porządku. Gorzej jednak, gdy zarządza się naprawdę dużymi przedsiębiorstwami (w skali polskiej kluby są wielkie)… ale nawet przeliczając na euro budżet Legii Warszawa wychodzi nam… jakieś 28-29 milionów euro (według „Piłki Nożnej” to jest właśnie budżet Legii – 119 milionów złotych).
Dla porównania – za samego Jamesa Rodrigueza Florentino Perez chce dzisiaj 50 milionów euro. Aha, tenże James nie jest dziś gwiazdą pierwszego sortu, nie jest w topowej formie. Tu jest dziś futbol, a my… stajemy się piłkarskim trzecim światem. Światu temu dostarczamy jednostki, które mają szanse być świetnymi piłkarzami, dlatego reprezentacja jest całkiem przyjemnym składem ludzkim. Ale… drużyny klubowe tworzymy fatalne. Czesi swoimi wynikami zawstydzają nas bez przerwy. Liczymy na to, że do nas też wejdzie chiński, arabski kapitał. Ale ile można czekać? I dlaczego nie chcą wejść? Cóż, jeśli ktoś zobaczy, jak traktuje się u nas już obecnych inwestorów, to trochę się nie dziwimy, że nikt nie chce dawać dużo pieniędzy na piłkę klubową.
Tu jesteśmy finansowo. A tu jesteśmy piłkarsko:
Ogólny ranking UEFA (aktualizacja)
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) July 19, 2019
24. 🇧🇾 Białoruś (17,500)
25. 🇰🇿 Kazachstan (17,375)
26. 🇦🇿 Azerbejdżan (16,250)
27. 🇵🇱 Polska (15,250)
28. 🇧🇬 Bułgaria (14,125)
Współczynnik Polski w tym sezonie: 0,750. Zajmujemy 40. miejsce na 53 kraje (2019/2020). Taka sytuacja.
Dziś wraca liga. Macie jeszcze siłę się z tego cieszyć? Trwać przy niej możecie (autor tego tekstu będzie trwał wiecznie, bo to kształtuje charakter), ale nie mówcie, że się cieszycie. Gdyby nie reprezentacja, można byłoby tylko z czystym sumieniem oddać wszelkie dekodery, wyłączyć komputery i odciąć się od polskiego futbolu. By nie cierpieć i się nie smucić.
Panowie piłkarze, dlaczego Wy znów nam to zrobiliście?