Przebudzenie Jagiellonii przed własną publicznością
Aż do 5. kolejki PKO Ekstraklasy czekali zawodnicy Jagiellonii Białystok na triumf przed własną publicznością. Te odnieśli w starciu z Górnikiem Zabrze, którego pokonali 3:1, po golach Ivana Runje, Bartosza Bidy oraz Jesusa Imaza. Bramką honorową dla gości zdobył Łukasz Wolsztyński.
Jagiellonia Białystok 3:1 Górnik Zabrze (5' Runje, 45+5' Bida, 71' Imaz - 58' Wolsztyński)
Składy:
Jagiellonia: Węglarz - Guilherme, Runje, Arsenić, Wójcicki - Romańczuk, Pospisil, Imaz (75' Kwiecień) - Bida (65' Klimala), Prikryl, Mudrinski (17' Kostal)
Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janża - Ściślak (72' Manneh), Matras, Kopacz (46' Zapolnik), Jimenez - Wolsztyński (89' Krawczyk), Angulo
Sobotnie zmagania PKO Ekstraklasa kończyła w Białymstoku, gdzie miejscowa Jagiellonia mierzyła się z Górnikiem Zabrze. Wszyscy oczekiwali wielkiego starcia napastników. W ostatnich dwóch sezonach zmorą ekstraklasowych defensyw był Igor Angulo. Jego następcą ma zostać Ognjen Mudrinski, który po golu strzelonym w Gdańsku miał rozkręcić się na dobre.
Wiele jednak wskazuje na to, że się nie rozkręci. A przynajmniej w bieżącym tygodniu. Serbski atakujący już w 17. minucie spotkania opuścił boisko z powodu kontuzji, a Jagiellonia musiała sobie radzić bez czołowego napastnika. Nie przeszkadzało im to jednak w strzelaniu bramek. Trener Ireneusz Mamrot niejednokrotnie powtarzał, że "żółto-czerwoni" są jedną wielką rodziną. To potwierdzili po raz kolejny, jeszcze przerwą strzelając dwie bramki. W buty serbskiego wszedł Ivan Runje, który otworzył wynik spotkania po uderzeniu głową, a w doliczonym czasie gry wynik spotkania podwyższył Bartosz Bida. Jagiellonia do szatni schodziła z dwubramkowym prowadzeniem, lecz przy lepszej skuteczności przyjezdnych mogło się to skończyć nieco gorzej. Swoje szanse na strzelenie bramek mieli Łukasz Wolsztyński oraz Igor Angulo, lecz w obu sytuacjach kapitalnie zachował się Damian Węglarz. Golkiper Jagiellonii raz jeszcze udowodnił, że o następcę Mariana Kelemena w Białymstoku martwić się nie powinni i znów był jednym z najpewniejszych punktów w białostockim zespole.
Podobnie jak środek pola, który po raz kolejny wyglądał kapitalnie. Taras Romańczuk wcielający się w rolę trzeciego stopera dawał ogromne wsparcie swojej defensywie. Martin Pospisil stał się idealnym łącznikiem pomiędzy liniami pomocy i ataku, a Jesus Imaz robił to, co potrafi najlepiej. Rozgrywanie piłki znów było jego działką, a jedyne do czego można się w tym spotkaniu przyczepić to niepewna postawa obrony. Linia defensywy Jagiellonii od początku sezonu miewa wzloty i upadki. Po indywidualnych błędach Zorana Arsenicia oraz Kuby Wójcickiego powinna zostać skarcona kilkukrotnie, a doświadczyła tego tylko raz. Kwadrans po rozpoczęciu drugiej połowy bramkę kontaktową zdobył Łukasz Wolsztyński, który wykorzystał pasywną postawę białostockich defensorów. Było to jednak zbyt mało, aby wywieźć ze stolicy Podlasia trzy punkty i Górnik wróci do domu z pustymi rękoma.
Wszystko za sprawą Jesusa Imaza, który na 20 minut przed końcem spotkania postawił kropkę nad "i". Gwiazda Jagiellonii strzałem z okolic jedenastego metra pokonała golkipera przyjezdnych, pieczętując pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością.