Imaz bezlitosny dla byłych kolegów - echa meczu Jagiellonia - Wisła Kraków
Szóstą kolejkę PKO Ekstraklasy zainaugurowało starcie Jagiellonii Białystok z Wisłą Kraków. Mecz zapowiadał się bardzo dobrze, wszak obie drużyny w poprzedniej kolejce wygrały. I o dziwo - taki był, co w Ekstraklasie nie jest normą.
Jagiellonia: Węglarz - Wójcicki, Runje, Arsenić, Guilherme - Romanczuk, Pospisil - Bida, Poletanović (72' Kwiecień), Kostal (65' Camara) - Imaz (81' Klimala)
Wisła: Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok - Jean Carlos, Savicević (68' Drzazga), Wojtkowski (77' Buksa) - Błaszczykowski, Brożek, Boguski (57' Chuca)
Początek meczu należał do drużyny gości. To Wisła była częściej przy piłce i dyktowała tempo gry. Nic specjalnego z tego jednak nie wynikało - wszystkie akcje były gaszone w zarodku. Nie ma co ukrywać, duża w tym przyczyna kiepskiej formy Kuby Błaszczykowskiego, który tracił bardzo dużo piłek. Reszta drużyny grała nieźle, ale zdecydowanie brakowało konkretów.
W środku pola nie istniejemy
— Daniel (@Daniel_Kazala) August 23, 2019
Konkretna była za to Jagiellonia - pierwsze ostrzeżenie przyszło po 23 minutach, kiedy stuprocentową sytuację zmarnował Romanczuk. Chwilę później "żółto-czerwoni" byli już bezbłędni - Piłkę fatalnemu dzisiaj Davidowi Niepsujowi zabrał Marko Poletanović, który zagrał Jesusowi Imazowi. Hiszpan w dogodnej sytuacji bez problemu pokonał Michała Buchalika. Chwilę później mieliśmy już 2:0 - dośrodkowanie Martina Kostala ponownie wykorzystał Imaz. Trzeba zaznaczyć wielką klasę byłego zawodnika Wisły - po żadnym z golu nie okazywał radości.
Czy klasa to po hiszpańsku Imaz?
— Paweł Hanejko (@hanejkop) August 23, 2019
Tuż przed przerwą przebudziła się Wisła - prostopadłą piłkę zagrał Vukan Savicević, a niezawodny ostatnio Paweł Brożek pewnie pokonał bramkarza Jagiellonii. Sporo kontrowersji było przy tej bramce - chwilę wcześniej David Niepsuj zagrał piłkę ręką, jednak sędziujący to spotkanie Tomasz Kwiatkowski uznał, że nie było mowy o celowym zagraniu.
Druga połowa wyglądała z grubsza jak pierwsza - Wisła miała więcej z gry, jednak to Jagiellonia była konkretniejsza. W 66. minucie hat-tricka skompletował Jesus Imaz po kapitalnej zespołowej akcji. Ten gol zdecydowanie podłamał już Wisłę, która miała bardzo duży problem żeby stworzyć zagrożenie pod bramką Jagiellonii. Takie pojawiło się w 84. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego patelnię miał Brożek, jednak trafił prosto w Węglarza. W doliczonym czasie gry udało się Wiśle złapać kontakt - po niegroźnym strzale piłkę wypluł Węglarz i kapitanym strzałem popisał się 16-letni Aleksander Buksa. Na więcej jednak krakowian nie było stać.
Mówiłem, że Buksa pójdzie za dwa razy tyle, co Kulenović. Ten @bartkovy_01 i @nopawel pamiętają 😉
— Paweł Hanejko (@hanejkop) August 23, 2019
To jak "zerknął" przed zwodem Buksa a potem reszta... no to ja nie mam pytań 😮😮😮#JAGWIS
— Grzegorz Kaliciak (@krakkal) August 23, 2019
Nie ma co ukrywać - była to w pełni zasłużona wygrana Jagiellonii, która mimo mniejszego posiadania piłki w pełni kontrolowała boiskowe wydarzenia i po prostu wykorzystała swoje okazje. Wisła? Udowodniła, że jest drużyną bardzo nierówną i po kapitalnym meczu z ŁKS-em może zagrać bardzo przeciętne zawody, dokładnie takie, jak dzisiaj.