Pogoń nie wykorzystała potknięcia Śląska
Ogromną niespodzianką zakończyło się ostatnie spotkanie 6. kolejki PKO Ekstraklasy. Grająca przed własną publicznością Pogoń Szczecin, uległa 1:2 ostatniej w tabeli Wiśle Płock, tracąc szansę na objęcia pozycji lidera.
Pogoń Szczecin 1:2 Wisła Płock (14' Spiridonović - 11' Ricardinho, 49' Furman)
Składy:
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Triantafyllopoulos, Łasicki, Nunes - Podstawski (58' Guarrotxena), Dąbrowski, Listkowski (68' Kozłowski) - Kowalczyk, Spiridonović (76' Manias), Buksa
Wisła: Dahne - Rzeźniczak (24' Stefańczyk), Marcjanik, Uryga, Michalski - Furman, Rasak, Szwoch - Ricardinho (77' Tomasik), Merebashvili, Kuświk (61' Ambrosiewicz)
Urazy i wykluczenia zdziesiątkowały kadrę Pogoni Szczecin, która jeszcze przed sezonem była uważana za jedną z mocniejszych w PKO Ekstraklasie. Z mocarnego środka pola złożonego z Tomasa Podstawskiego, Kamila Drygasa oraz Zvonimira Kozulja, pozostał tylko Portugalczyk, a trener Kosta Runjaić musiał eksperymentować z optymalnym ustawieniem zespołu. W poprzednich spotkaniach na pozycji środkowego pomocnika oglądaliśmy Marcina Listkowskiego, który zastępował Kamila Drygasa. Po wypadnięciu Zvonimira Kozulja sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej. Ostatecznie w wyjściowym składzie obejrzeliśmy Damiana Dąbrowskiego, który do Pogoni trafił zaledwie dwa dni temu. Ponadto w ataku nadal brakowało Ikera Guarrotxeny. Hiszpan wciąż wraca do optymalnej dyspozycji po kontuzji, a poważne braki zmuszają szkoleniowca "Portowców" do nowych ustawień - jak chociażby wystawienie od pierwszej minuty Srdana Spiridonovicia.
Austriak od momentu zawitania do PKO Ekstraklasy nie doznał smaku zawodu. Każde wejście 25-latka było bardzo wartościowe dla "Portowców", lecz wciąż były to tylko wejścia. Dziś Kosta Runjaić postawił na Spiridonovicia od pierwszej minuty, a ten odwdzięczył się trenerowi jeszcze przed przerwą. W 14. minucie spotkania wykorzystał złe wyprowadzenie piłki przez Michała Marcjanika i bez problemów umieścił piłkę w siatce. Austriak obok Marcina Listkowskiego i Ricardo Nunesa (pomimo dwóch żółtych kartek) był jednym z najlepszym zawodników na boisku wśród zawodników Pogoni, która ma za sobą najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Wspomniane braki Zvonimira Kozulja oraz Kamila Drygasa nie obeszły bez zauważenia. Środek pola "Portowców" zaprezentował się poniżej oczekiwań, a mierne na papierze vis-a-vis z Płocka było na tle szczecinian bardzo konkretne.
Bardzo dobry dzisiaj Srdan Spiridonović. Jest wszędzie, bardzo dynamiczny, pod GRĄ. Takiego skrzydłowego Pogoń potrzebuje. #POGWPŁ
— Dawid Stelnicki (@DawidStelnicki) August 26, 2019
Dominik Furman nie bez przyczyny jest nazywany piłkarzem, kapitanem, ale przede wszystkim szkoleniowcem. 27-letni pomocnik bardzo pewnie pokierował swój zespół do zwycięstwa. Wszystkie akcje "Nafciarzy" rozpoczynały się od wychowanka Legii Warszawa, który w dzisiejszym starciu poza rozgrywaniem, wziął się również za strzelanie. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy wykorzystał błąd Kostasa Triantafyllopoulosa i mocnym strzałem pokonał Dante Stipicę. Niefrasobliwość greckiego stopera w drugiej odsłonie gry nie była pierwszym tego typu wybrykiem po stronie "Portowców". Jeszcze w pierwszej odsłonie gola otwierającego wynik meczu zdobył Ricardinho, który bez najmniejszych problemów zgubił obronę szczecinian. Jednym słowem - dzisiejszy dzień nie należał do nich, a Pogoń, która w poprzednich pięciu starciach straciła jednego gola, dziś dała sobie wbić dwukrotnie więcej. W dodatku egzekutorem okazała się Wisła Płock, której w poprzednich spotkaniach strzelać nie kazano, a dzisiejszy przebłysk skuteczności dał im pewne zwycięstwo oraz uwolnienie się z dna tabeli.
Dominik Furman pierwszy raz w życiu uśmiechnął się od ucha do ucha. Szok kolejki! #weszłofm
— Kamil Gapiński (@KamilGapiski) August 26, 2019
Po raz pierwszy w tym sezonie od patrzenia na grę Wisły Płock człowiek nie wpada w depresję.#pogwpł
— Wojciech Kamil (@wuka72) August 26, 2019