Twierdza ''Gliwice'' zburzona, ŁKS nadal na dnie i przełamanie Wisły
ŁKS Łódź wciąż musi czekać na zwycięstwa, Piast Gliwice po roku walk przegrał przy Okrzei 20 i kolejne przełamanie Wisły Kraków - tak prezentowała się sobota, która znów nie zawiodła!
Wisła Płock 2:1 ŁKS Łódź (3' Kuświk, 75' Merebashvili - 18' Sekulski)
Składy:
Wisła: Dahne - Stefańczyk, Uryga, Fojut, Michalski (82' Tomasik) - Rasak (75' Ambrosiewicz), Szwoch, Furman, Ricardinho, Merebashvili - Kuświk (71' Sahiti)
ŁKS: Kołba - Grzesik, Juraszek, Sobociński, Rozmus - Piątek, Guima (77' Wolski), Kalinkowski (79' Kujawa), Ramirez, Bryła (67' Pirulo) - Sekulski
Drugie zwycięstwo z rzędu odnieśli podopieczni Radosława Sobolewskiego, pewnie pnąc się w górę tabeli PKO Ekstraklasy. "Nafciarze" pokonali przed własną publicznością ŁKS Łódż (2:1), a gole dla gospodarzy zdobyli Grzegorz Kuświk oraz Giorgi Merebashvili. Goście odpowiedzieli trafieniem Łukasza Sekulskiego.
Zwycięstwo odniesione przed tygodniem z Pogonią Szczecin było ogromną niespodzianką. Znajdująca się wówczas w strefie spadkowej Wisła, postawiła się znakomicie zorganizowanemu wiceliderowi ligi, wywożąc ze Szczecina bardzo cenne trzy punkty. Już wtedy gra podopiecznych Radosława Sobolewskiego wyglądała dobrze, lecz nie było najmniejszych wątpliwości, że kolejne łupy będą kwestią czasu. Dzisiejsze spotkanie rozgrywane na stadionie im. Kazimierza Górskiego nie miało pewnego faworyta. Oba zespoły okopywały dół tabeli, a w swoich szeregach posiadali graczy, potrafiących odmienić przebieg meczu. Wśród gospodarzy brylował Dominik Furman - strzelec trzech bramek w tym sezonie. Po stronie beniaminka wszystkie oczy były zwrócone na Daniego Ramireza. Hiszpański pomocnik od początku sezonu wyróżniał się na tle ligi, lecz wciąż brakowało mu postawienia kropki nad "i".
Tej nie postawił dzisiejszego popołudnia, a jego zespół znów wracał do domu na tarczy. Nieszczelna defensywa łodzian rzuca się w oczy od spotkania inauguracyjnego. Trener Kazimierz Moskal robi wszystko, co może, lecz dotychczasowe korekty w składzie nie przynoszą rezultatów. Tym razem katami beniaminka okazali się Grzegorz Kuświk oraz Giorgi Merebashvili, lecz całe show po raz kolejny skradł ktoś inny. Thomas Dahne od momentu powrotu nie zaliczył żadnej poważnej wpadki - można twierdzić, że radził sobie naprawdę dobrze... aż dziś. Po raz kolejny gra nogami znalazła się ponad grą rękoma i Niemiec po fatalnym błędzie, doprowadził do zmniejszenia wyniku. Gola honorowego zdobył Łukasz Sekulski, lecz trafienie napastnika nie odmieniło losu meczów i ŁKS nadal znajduje się na dnie tabeli, z zaledwie czterema punktami na koncie.
Jakby się ktoś zastanawiał dlaczego poziom naszej ligi nie wzrośnie, to dobrym przykładem z dzisiejszego meczu jest Dahne, gość broni od dłuższego czasu w Wiśle Płock, chociaż w ogóle tam się nie powinien znajdować. On wypłynął z Wisły zanim było to modne
— Oskar (@Oskar_M04) August 31, 2019
Piast Gliwice 1:2 Lechia Gdańsk (87' Felix - 55' Peszko, 70' Udovicić)
Składy:
Piast: Płach - Rymaniak, Korun, Huk, Kirkeskov - Hateley, Sokołowski, Milewski (68' Alves), Badia (79' Holubek), Felix - Parzyszek (73' Tuszyński)
Lechia: Kuciak - Fila, Augustyn, Nalepa, Mladenović - Makowski, Kubicki, Łukasik, Peszko (62' Sobiech), Udovicić - Haraslin (76' Wolski)
Pierwsze od czterech spotkań zwycięstwo zanotowała Lechia Gdańsk. Grający przed własną publicznością Piast Gliwice nie zdołał postawić się przyjezdnym, którzy do domu wrócą z kompletem punktów. Gole na ich wagę zdobyli Sławomir Peszko oraz Żarko Udovicić.
Starcia mistrza Polski z triumfatorem krajowego pucharu w poprzednim sezonie nie zawsze stały na najwyższym poziomie. Bardzo dobrze zorganizowana w defensywie Lechia, nie dawała zbyt wielkiego pola manewru, co z czasem robiło się irytujące. Po czterech spotkaniach przepełnionych wzlotami i upadkami, Piotr Stokowiec postanowił powrócić do tego, co w poprzednich rozgrywkach dawało punkty, Szczelna defensywa oraz szybkie kontrataki znów przyniosły efekt, które w ostateczności dały również przełamanie. Znakomita postawa całego bloku defensywy, świetne prowadzenie gry przez środek pola oraz do bólu skuteczny Sławomir Peszko sprawiły, że Piast Gliwice po ponad roku stracił twierdzę "Gliwice".
To już przypomina Lechię z poprzedniego sezonu. Solidnie w tyłach, dobrze w linii środkowej, zabójcze kontry. Piast nie za bardzo ma argumenty, żeby odpowiedzieć.
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) August 31, 2019
Piłkarze Waldemara Fornalika zawiedli po całości. Linia ofensywy nie była w stanie przebić się przez zasieki obronne rywala, co przyniosło zasłużoną porażkę. Gola honorowego w końcówce spotkania zdobył Jorge Felix. Hiszpan bezbłędnie wykonał rzut karny, lecz w Gliwicach powoli zaczynają tęsknić za środkiem pola, który w poprzednich miesiącach czynił cuda...
Wisła Kraków 4:2 Zagłębie Lubin (19' Mak, 23', 85' Brożek, 59' Wojtkowski - 27' Zivec, 37, Balić)
Składy:
Wisła: Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok - Savicević (66' Boguski), Silva, Błaszczykowski, Wojtkowski, Mak - Brożek
Zagłębie: Forenc - Kopacz, Guldan, Oko, Balić - Tosik, Ślisz, Starzyński, Czerwiński, Zivec - Szysz
Wisła Kraków wróciła na właściwe tory. Po porażce (2:3) z Jagiellonią w Białymstoku przyszedł czas na natychmiastowe przełamanie. Podejmujący przed własną publicznością zespół Marcina Stolarczyka pokonał dzisiejszego wieczoru Zagłębie Lubin 4:2.
Paweł Brożek wrócił do formy sprzed lat - tylko w taki sposób można opisać aktualną dyspozycję doświadczonego napastnika. 36-latek podczas starcia z Zagłębiem zdobył swoją czwartą i piątą bramkę w tym sezonie, dołączając do grupy pościgowej, której celem jest dogonienie Jesusa Imaza w klasyfikacji strzelców. Nie był to jednak wieczór jednego gracza, gdyż do zwycięstwa na krakowskim terenie przyczynił się niemal cały zespół. Przełamania doznał Michał Mak, który wreszcie zagrał na miarę oczekiwań. Z dobrej strony pokazał się również Kamil Wojtkowski, a środkiem pola niezmiennie rządził Vukan Savicević. Pomimo początkowych obaw, gra "Białej Gwiazdy" wygląda bardzo dobrze. Podopieczni Marcina Stolarczyka pewnie okopują środek tabeli, a przy obecnym stylu gry trudno zestawiać ich z Koroną Kielce, ŁKS-em czy nawet Zagłębiem Lubin.
A teraz profesura Pawła Brożka - sposób w jaki przełożył sobie piłkę, by strzelić. Dokładnie jak za lat... dawniejszych ;) #WISZAG
— Przemysław Gajzler (@przemekgajzler) August 31, 2019
Śmichy-chichy z tego nawoływania do powołania Brożka, ale w tej chwili to najlepszy polski napastnik w Ekstraklasie #WISZAG
— Kamil Kania (@KamillKania) August 31, 2019
Lubinianie nadal kontynuuje fatalną passę, która co kolejkę spycha ich na dno tabeli. Nad ostatnim zespołem przewaga robi się coraz mniejsza, letnie osłabienia dają w kość, a Ben van Dael powoli może się martwić o swoją pozycję w klubie. Tak słabego Zagłębia nie oglądaliśmy już dawno, a polot z poprzedniego sezonu, jak zaginął, tak nie zamierza się odnaleźć...