Hit kolejki na zero. Jagiellonia bezbramkowo zremisowała z Legią

Aleksandar Vuković odetchnął z ulgą, gdy sędziujący spotkanie Szymon Marciniak po raz ostatni użył swojego gwizdka. Grająca przez około godzinę w osłabieniu Legia - ostatecznie wywiozła z Białegostoku jeden punkt, remisując 0:0.

Jagiellonia Białystok 0:0 Legia Warszawa

Składy:

Jagiellonia: Węglarz - Wójcicki, Runje, Arsenić, Guilherme - Romanczuk, Pospisil, Imaz - Bida (83' Kostal), Prikryl (56' Camara), Mudrinski (77' Klimala)

Legia: Majecki - Stolarski, Jędrzejczyk, Lewczuk, Rocha - Cafu, Antolić (43' Wieteska), Gwilia, Martins, Luquinhas (83' Nagy) - Niezgoda (66' Kante)

Gdy naprzeciw siebie stają drużyny znajdujące się w znakomitej formie - poziom spotkania nie może stać na miernym poziomie. Ostatnie starcia z udziałem Jagiellonii Białystok oraz Legii Warszawa udowodniły ich wysoką dyspozycję, rywale znajdowali się w ich cieniu, a to od samego początku rokowało bardzo dobrym widowisiem. Trener Ireneusz Mamrot już dawno nie miał tak komfortowej sytuacji kadrowej. Wszyscy zawodnicy byli zdrowi, a zespół był w naprawdę wysokiej formie. To było widać na boisku, gdzie białostoczanie od pierwszej minuty spotkania byli drużyną prowadzącą grę. Legioniści dotrzymywali im kroku zaledwie do 30. minuty spotkania, kiedy to za ostry faul na Martinie Pospisilu drugą żółtą, a zarazem czerwoną kartką ukarany został Luis Rocha. Portugalczyk nieprzemyślaną grą bardzo szybko osłabił swój zespół - burząc założenia Aleksandara Vukovicia.

Sędziujący to spotkanie Szymon Marciniak nie przebierał w środkach. Każde groźne i nieprzemyślane wejścia natychmiast było karane żółtym kartonikiem, co znacznie ostudziło zapędy piłkarzy obu drużyn. Mecz walki z czasem przeradzał się w spotkanie znacznie bardziej taktyczne, prowadzone pod dyktando białostoczan. Czerwona kartka Luisa Rochy sprawiła, że Legia musiała się głęboko cofnąć, za wszelką cenę broniąc korzystnego wyniku. To subtelnie starali się wykorzystać gospodarze, którzy atakami pozycyjnymi stwarzali ogromne problemy rywalom. Znów bardzo aktywny był Jesus Imaz, od którego zależało najwięcej. Hiszpański atakujący tak, jak na lidera drużyny przystało - starał się brać grę na siebie, co z czasem zaczęło przynosić pierwsze skutki. Ponadto idealną współpracę oglądaliśmy w linii pomocy. Rządzący nią Taras Romanczuk oraz Martin Pospisil, nie dawali zbyt wielu wariantów rywalowi. Podobnie jak w poprzednich spotkaniach - środek pola należał do białostoczan, przechylając szalę prowadzenia gry na stronę gospodarzy.

Prowadzenie gry, które w ostateczności nie dało zbyt wiele. Gospodarze pomimo zmasowanych prób ataku musieli zadowolić się jedynie podziałem punktów, który w dużej mierze został zapewniony, dzięki znakomitej grze defensorów przyjezdnych.

Swojego kata nie znaleźli również legioniści. W poprzednich starciach w szeregach wicemistrza Polski rządził i dzielił Jarosław Niezgoda. 24-letni napastnik w spotkaniach z dwoma beniaminkami zdobył pięć bramek - prowadząc swój zespół do triumfu. Tego nie osiągnął dzisiejszego wieczoru. Napastnik warszawskiego klubu przez całe spotkanie był odłączony od podań kolegów, którzy znów wyglądali miernie. Formacja ofensywna idealnie została zamknięta przez blok obronny gospodarzy, pomoc stała pod znakiem dominacji rywala, a jedyną wyróżniającą się strefą była ta, ustawiona przed Radosławem Majeckim. Linia obrony Arturem Jędrzejczykiem na czele przez ponad godzinę broniła się przed atakami gospodarzy, co w ostateczności przyniosło bardzo cenny remis.

Zagłębie Lubin 5:0 Wisła Płock (14' Zivec, 29' Czerwiński, 44' Bohar, 90' Slisz, 90+2' Pakulski)

Składy:

Zagłębie: Forenc - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić - Tosik, Slisz, Starzyński, Zivec (83' Mazek), Bohar (90' Pakulski) - Szysz

Wisła: Dahne - Stefańczyk, Fojut (46' Rzeźniczak), Uryga, Tomasik (66' Sahiti) - Ambrosiewicz (66' Michalski) , Furman, Szwoch - Merebashvili, Ricardinho, Kuświk

Mecz rozgrywany w Białymstoku nie był jedynym, który mogli śledzić kibice PKO Ekstraklasy. 7. kolejkę rozpoczęliśmy od starcia w Lubinie. Miejscowe Zagłębia podejmowało przed własną publicznością Wisłę Płock - prowadzoną przez Radosława Sobolewskiego. Gospodarze do starcia z zespołem "Nafciarzy" przystąpili bez trenera Bena van Daela. Holender przed dwoma tygodniami pożegnał się z dotychczasowym stanowiskiem - powierzając swoje obowiązki Pawłowi Karmelicie. Tymczasowy opiekun "Miedziowych" bezpardonowo wszedł w rozgrywki PKO Ekstraklasy, demolując płocczan 5:0. 

Spotkanie, pomimo jednostronnego wyniku nie należało do tego typu konfrontacji. Na boisku zaangażowanie było wyczuwalne od obu ekip. Zarówno gospodarze,  jak i przyjezdni starali się kreować akcję bramkowe, lecz skuteczność bezapelacyjnie należała do lubinian. Wynik tego spotkania już w 14. minucie meczu otworzył Sasa Zivec, który wykorzystał dogranie Bartosza Slisza. Kwadrans po golu Słoweńca rezultat podwyższył Alan Czerwiński. Strzelania na stadionie w Lubinie nie było końca, a po szybkich dwóch ciosach, swoje trafienia dołożyli również Damjan Bohar, Bartosz Slisz oraz Damian Pakulski - kompletnie pogrążając Wisłę. Zwycięstwo na własnym terenie pozwoliło Zagłębiu na pokaźny awans w tabeli i uwolnieniu się z pozycji spadkowej.