Lechia lepsza w meczu na szczycie i wielki powrót Jarosława Jacha
Lechia Gdańsk na poważnie wzięła do serca pogoń za czołówką. W spotkaniu 8. kolejki PKO Ekstraklasy rozprawili się ze słabnącym w oczach Lechem, pokonując go 2:0. Ponadto bardzo cenny triumf odniósł Raków Częstochowa, a spotkanie rozgrywane w Kielcach zakończyło się podziałem punktów.
Raków Częstochowa 2:0 Arka Gdynia (31' Jach, 80' Brown-Forbes)
Składy:
Raków: Gliwa - Petrasek, Azemović, Jach - Sapała, Schwarz, Kun, Bartl (74' Szymonowicz) - Szczepański (62' Skóraś), Musiolik, Brown-Forbes (82' Babenko)
Arka: Steinbors - Zbozień, Helstrup, Maghoma, Marciniak - Vejinović, Deja (62' Budziński), Nalepa, Łoś (65' Stępień), Jankowski - Skhirtladze (81' Serrarens)
Wpadka goni wpadkę, porażka porażkę, a trener Jacek Zieliński z każdym dniem jest coraz mniej pewny swojej posady. Spotkanie rozgrywane w Bełchatowie stanowczo oddało sytuację gdynian w obecnym czasie. Zapowiadało się jednak znacznie lepiej. Tym bardziej, że przed dwoma tygodniami Arka sięgnęła po komplet punktów, by już w pierwszym starciu po przerwie na kadrę znów pozostać z niczym. Z tak dysponowanym Rakowem nie dało się jednak ugrać zbyt wiele. Gra częstochowian coraz bardziej zaczyna przypominać tę z poprzedniego sezonu, gdy Raków z hukiem przeszedł rozgrywki Fortuna 1 Ligi. Pomimo obaw o spadek, z taką grą z pewnością stanie się jedynie historią, a podopieczni Marka Papszuna odetchną z ulgą.
Niezbędna jest jednak stabilizacja oraz spokój, których beniaminkowi PKO Ekstraklasy tego popołudnia nie brakowało. Jeszcze w pierwszej połowie wynik meczu otworzył Jarosław Jach. Wielki powrót byłego zawodnika Zagłębia Lubin stał się faktem, a 25-latek do Polski wrócił w najlepszym możliwym stylu. Poza zdobytą bramką, zanotował również znakomite spotkanie w linii obrony, kilkukrotnie przerywając groźne akcje rywala. W drugiej połowie dzieło Jacha dokończył jego klubowy kolega, Felicio Brown-Forbes. Kostarykanin od momentu przyjścia do Częstochowy staje się liderem beniaminka PKO Ekstraklasy, którego mogą pozazdrościć "Arkowcy". Rozgrywane przed dwoma tygodniami starcie z Górnikiem dawało odrobinę nadziei na lepsze jutro. Marko Vejinović ponownie wkomponował się w zespół, lecz dzisiejszy mecz idealnie odzwierciedlił sytuację Arki, która po prostu jest fatalna.
Jarosław Jach przywitał się z Czełchatowem #RCZARK
— Krzysztof Sędzicki (@ksedzicki) September 14, 2019
Jach scores on his debut for Raków! 1-0! #RCZARK
— Christopher Lash (@rightbankwarsaw) September 14, 2019
Lechia Gdańsk 2:1 Lech Poznań (23' Peszko, 33' Nalepa – 45' Gytkjaer)
Składy:
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Augustyn, Mladenović - Łukasik, Gajos (73' Makowski), Kubicki - Peszko (55' Haraslin), Udovicić (79' Wolski), Sobiech
Lech: van der Hart - Gumny, Rogne, Crnomarković, Kostevych (61' Dejewski) - Muhar, Tiba, Jevtić (75' Tomczyk), Puchacz (46' Jóźwiak), Amaral - Gytkjaer
Najbliższe tygodnie nie będą łatwe dla Lecha Poznań. Zespół od momentu remisu z Arką Gdynia znajduje się w ogromnym kryzysie. Gra zespołu siadła, a styl prezentowany na początku sezonu stał się przeszłością. Spotkanie rozgrywane na wyjeździe z Lechią Gdańsk pokazało, że "Kolejorz" bez lidera z prawdziwego zdarzenia nie istnieje. W pierwszych kolejkach był nim Darko Jevtić, lecz forma Szwajcara bardzo szybko dotknęła dna. Identycznie jak ta prezentowana przez Lecha, a próbkę umiejętności "Kolejorza" mogliśmy doświadczyć dzisiejszego popołudnia. Bezradna linia pomocy mogła jedynie obserwować poczynania rywali, którzy bez najmniejszych problemów przejęli środek pola. Blok defensywny od czasu do czasu zaczął przypominać ten z poprzedniego sezonu, co bardzo szybko wykorzystali gospodarze.
Co powinno być atutem bocznego obrońcy? Dobre, "mierzone" dośrodkowanie.
— Al Bundy (@VIPMaxwell) September 14, 2019
Czego najbardziej brakuje Kostevychowi? Dobrego, "mierzonego" dośrodkowania...#LGDLPO
Piłkarze Lechii od dwóch sezonów prezentują to samo. Ich gra nie uległa drastycznej zmianie, a za każdym razem największe zagrożenie płynie z szybkich ataków oskrzydlających oraz stałych fragmentów gry. W taki sam sposób pokonany został również Lech, którego katem okazali się Sławomir Peszko oraz Michał Nalepa. Były reprezentant Polski zyskuje w ostatnich dniach drugie życie. Świetne mecze doświadczonego skrzydłowego doprowadziły do posadzenia na ławce rezerwowych gwiazdy zespołu - Lukasa Haraslina, który na powrót do podstawowej jedenastki musi mocno zapracować. Zadanie będzie jednak bardzo trudne, gdyż Lechia zdobywa kolejne punkty, a konkurenci do regularnej gry prowadzą zespół do triumfów, jak chociażby tego z "Kolejorzem".
Peszko w formie reprezentacyjnej, ale pewnie zamiast niego powołanie dostanie ktoś od atmosfery... #LGDLPO
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) September 14, 2019
Korona Kielce 1:1 Wisła Kraków (47' Pacinda - 38' Brożek)
Składy:
Korona: Kozioł - Spychała, Marquez, Kovacević, Gardawski - Radin, Gnjatić (84' Pierzchała), Jukić, Cebula (76' Pucko) - Pacinda, Papadopoulos (72' Djuranović)
Wisła: Buchalik - Niepsuj, Klemenz, Janicki, Sadlok - Savicević, Boguski, Wojtkowski - Mak (82' Carlos), Chuca (46' Basha), Brożek (89' Zdybowicz)
Arka Gdynia, ŁKS Łódź i Korona Kielce - te zespoły zawodzą najbardziej, o czym przekonaliśmy się również w 8. kolejce PKO Ekstraklasy. Grająca przez niemal godzinę w przewadze Korona, nie zdołała rozprawić się z Wisłą Kraków, ostatecznie remisując 1:1. Gola dla gospodarzy zdobył Erik Pacinda, a w pierwszej połowie wynik meczu otworzył Paweł Brożek.
Gdy naprzeciw siebie stają zespoły o dwóch różnych nastawieniach, to spotkanie nie może należeć do ciekawych. Wczoraj doświadczyliśmy tego w starciu Jagiellonii z Legia, dziś Korony z Wisłą Kraków. "Biała Gwiazda" przyjechała do Kielc po pewne zwycięstwo, tym bardziej, że ich dzisiejszy rywal zmagał się z ogromnymi problemami. Szkoleniowcem zespołu nie jest już Gino Lettieri, a gra Korony nadal prezentuje się fatalnie. W przeciwieństwie do Wisły Kraków, która pomimo kontuzji Jakuba Błaszczykowskiego znów rozpoczęła starcie z wysokiego "C". Jeszcze w pierwszej odsłonie starcia do bramki rywala trafił Paweł Brożek. Wiecznie młody i bramkostrzelny napastnik w zawrotnym tempie goni podium najlepszych strzelców w historii Ekstraklasy, a przy takiej formie cel może zostać osiągnięty.
Wisła gówno gra, Boguski dostaje czerwo, chwilę później strzelamy na 1:0. Ja nic nie sugeruję.
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) September 14, 2019
Na przeszkodzie atakującego "Białej Gwiazdy" stanął jednak Rafał Boguski. Doświadczony pomocnik bardzo szybko zakończył swoje spotkanie, osłabiając zespół jeszcze przed przerwą. To bezlitośnie mogła wykorzystać Korona, lecz jak na zespół tej klasy przystało - znów obeszli się smakiem, zapewniając sobie jeden punkt. Bramkę na jego wagę zdobył w drugiej połowie Erik Pacinda, ustanawiając wynik kolejnego fatalnego starcia.