Osiem goli w derbach Dolnego Śląska, kolejne porażki Korony oraz ŁKS-u...
Sobota z PKO Ekstraklasą przebiegła w zawrotnym tempie. Po wielkim otwarciu w Łodzi i nieco słabszym starciu Lechii z Koroną, sprawy w swoje ręce wzięli piłkarze Śląska oraz Zagłębia. W derbach Dolnego Śląska obejrzeliśmy aż 8 goli, a wynik starcia rozstrzygnął się dopiero w ostatnich minutach.
ŁKS Łódź 1:4 Arka Gdynia (52' Kujawa - 21', 43' Skhirtladze, 58' Nalepa, 72' Jankowski)
Składy:
ŁKS: Malarz - Grzesik, Juraszek, Sobociński, Bogusz - Wolski (46' Trąbka), Guima (81' Srnić), Piątek - Pirulo, Ramirez (81' Pyrdol), Kujawa
Arka: Steinbors - Zbozień, Maghoma, Marciniak. Wawszczyk - Nalepa (78' Deja), Vejinović, Budziński, Busuladzić - Jankowski (90+3' Nando), Skhirtladze (87' Wilczyński)
Wstyd, hańba, kompromitacja - nie wracajcie do domu, mogliby wykrzyczeć kibice ŁKS-u Łódź, gdyby nie fakt, że starcie z Arką Gdynia było rozgrywane na własnym terenie. Tak "śmiertelnych żniw" przed własną publicznością beniaminek PKO Ekstraklasy nie zebrał już dawno, a spotkanie rozgrywane przy Al. Unii Lubelskiej 2 było prawdziwą kumulacją błędów. Już w 21. minucie starcia jego wynik otworzył Davit Skhirtladze, który wykorzystał dogranie Michała Nalepy. Na kilka minut przed końcem pierwszej odsłony Gruzin zaatakował po raz drugi, tym razem wykorzystując niefrasobliwość w linii defensywy. Oba gole strzelone przez "Arkowców" były poprzedzone szeregiem błędów, popełnianych przez łódzki blok obronny. Przy pierwszej bramce w dziecinny sposób został ograny Rafał Wolski, 20 minut później dwójka stoperów stanęła jak zamurowana - z odległości kilku metrów przyglądając się Arkadiuszowi Malarzowi, który po raz drugi wyjmował piłkę z siatki.
To znowu on. #ŁKSARK pic.twitter.com/dhOW5cdJip
— Łukasz Jesionowski (@lukasz_je) September 21, 2019
Zespół. który jeszcze przed miesiącem czarował nas swoją znakomitą dyspozycją i ultra ułożoną grą - zaginął. Gdzie? To pytanie zadaje sobie każdy, Podobnie jak z obecnością Daniego Ramireza. Hiszpański pomocnik po raz kolejny znalazł się w cieniu swojego vis-a-vis, tym razem w postaci Michała Nalepy. To właśnie pomocnik przyjezdnych podwyższył na 3:1, a kwadrans po golu 24-latka, wynik meczu ustalił Maciej Jankowski. Kilka chwil po rozpoczęciu drugiej odsłony gola honorowego zdobył Rafał Kujawa, lecz dobre nowiny na tym się kończą, a ŁKS z wielką upartością trzyma się dna tabeli.
Lechia Gdańsk 2:0 Korona Kielce (36' Gajos, 52' Haraslin)
Składy:
Lechia: Kuciak - Fila, Augustyn, Nalepa, Mladenović -Kubicki, Gajos (83' Mihalik), Łukasik - Udovicić, Haraslin (65' Wolski), Sobiech (55' Paixao)
Korona: Kozioł - Spychała, Marquez, Kovacević, Gardawski - Gnjatić, Radin, Jukić (70' Djuranović), Cebula (46' Pucko) - Papadopoulos (79' Żyro), Pacinda
Z formą reprezentowaną przez ŁKS Łódź, może w tym momencie rywalizować tylko jeden klub. Korona Kielce od ośmiu spotkań nie zdołała zaznać smaku zwycięstwa, a nowy szkoleniowiec Mirosław Smyła będzie musiał całkowicie odmienić oblicze zespołu. Występująca dziś w roli gospodarza Lechia Gdańsk, przejechała się po rywalu z Kielc, który podobnie jak w poprzednich starciach - nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Bramki Macieja Gajosa oraz Lukasa Haraslin dały podopiecznym Piotra Stokowca dwubramkowe zwycięstwo oraz awans w tabeli PKO Ekstraklasy.
Zwycięstwo z rywalem formatu Korony Kielce nie jest jednak żadnym wyczynem. Niefrasobliwość w szeregach przyjezdnych pojawiała się na każdym kroku, a nieudolność gry piłką raziła w oczy. Nic więc dziwnego, że drużyna objęta przez Mirosława Smyła zakotwiczyła się na dobre na dnie tabeli, a przy tak fatalnej grze, spadek jest bardzo prawdopodobny. Spadek, którego w Kielcach boją się, jak ognia, lecz co ma zrobić zespół, w którego szeregach nie ma wyróżniającej się postaci... Tym bardziej, jeśli mierzymy się ze zdobywcą Pucharu Polski, który drużynę poukładał od bramki aż po sam atak, a co najważniejsze - ma pomysł na grę.
#LGDKOR czy jedyn pomysłem Korony w ataku jest wrzutka na aferę? Zeby chcociaz jeszcze co czwarta była dokładna. Tragedia. Nowa miotła o dziadostwo to samo
— Markotny Marcin (@MarkotnyMarcin) September 21, 2019
Śląsk Wrocław 4:4 Zagłębie Lubin (22', 38', 90' Exposito, 66' Stiglec - 32' Starzyński, 45+3' Kopacz, 64' Zivec, 69' Slisz)
Składy:
Śląsk: Putnocky - Broź, Golla, Puerto, Stiglec - Chrapek, Łabojko, Pich (73' Marković) - Musonda (84' Cholewiak), Płacheta (90+3' Hołownia), Exposito
Zagłębie: Forenc - Czerwiński, Guldan, Kopacz, Balić - Tosik (84' Poręba), Slisz, Starzyński, Zivec, Bohar - Sirk (69' Dąbrowski)
Szkoleniowcy podbijający zagranicę, wreszcie podbili PKO Ekstraklasę i serca wszystkich jej kibiców. Debiutujący w roli szkoleniowca lubinian Martin Sevela w najlepszy możliwy sposób przywitał się z polską ligą. Prowadzone przez niego Zagłębie po fenomenalnym spotkaniu - nie przypominającym PKO Ekstraklasy, rozprawiło się ze Śląskiem Wrocław 4:3.
Zarysy wielkiego widowiska tworzyły się od pierwszej minuty. Po kwadransie dominacji ze strony gospodarzy do głosu zaczęli dochodzić również gracze przyjezdnych. Pałeczka co chwilę zmieniała właściciela, a wybór bohatera tego starcia nie był prosty. Strzelanie na stadionie we Wrocławiu rozpoczął Erik Exposito. Dotychczas niewidoczny, ale przede wszystkim nieskuteczny napastnik, rozegrał tego wieczoru najlepsze spotkanie w tym sezonie. Hiszpan jeszcze przed przerwą ustrzelił dublet, a na kilka minut przed gwizdkiem kończącym spotkanie, zapewnił zespołowi remis, przy okazji kompletując hat-tricka. Apetyt wicelidera PKO Ekstraklasy rósł w miarę jedzenia, a kilkanaście minut po przerwie piękną bramkę po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego zdobył Dino Stiglec. Chorwacki pomocnik oprócz gola dołożył również asystę, po raz kolejny meldując się w gronie najlepszych graczy Śląska. Dłużni nie pozostawali jednak rywale, którzy również poczuli się jak na strzelnicy.
Et la réponse du berger à la bergère! (3-3) #ŚLAZAG pic.twitter.com/eTPUfaVrXf
— Pilka & Nozna 🇵🇱 (@OwskiMateusz) September 21, 2019
Podopieczni Martina Seveli strzelanie w tym meczu rozpoczęli jeszcze w pierwszej odsłonie. Najpierw z rzutu karnego trafił Filip Starzyński, a tuż przed przerwą do remisu doprowadził Dawid Kopacz. Pogoń przyjezdnych nie trwała jednak długo, a druga połowa przebiegała pod ich dyktando. Szczególnie aktywny był tego dnia Damjan Bohar. Słoweński skrzydłowy aż do ósmej kolejki kazał czekać na optymalną dyspozycję. Po golu przeciwko Wiśle Płock, dołożył również asystę w starciu ze Śląskiem. Podanie Słoweńca na gola zamienił jego rodak, Sasa Zivec, a chwilę później trafienie dołożył również Bartosz Slisz - zdobywając bramkę w drugim kolejnym spotkaniu. Do odniesienia zwycięstwa było to jednak za mało, a w ostatnich minutach starcia gola na wagę remisu zdobył wyżej wspomniany Exposito.