ŁKS myśli o zapleczu. Słoweńskie show rozbiło łodzian
Ósme spotkanie z rzędu i ósme zakończone porażką. Trener Kazimierz Moskal znów wraca pokonany, a jego zespół pomimo wielu prób coraz bardziej zadomowia się na dnie tabeli. A wyobrażenia były przecież inne...
Zagłębie Lubin 3:0 ŁKS Łódź (16', 57' Bohar, 20' Zivec - 50' Pyrdoł)
Składy:
Zagłębie: Hładun - Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić (53' Oko) - Tosik, Starzyński (90+4' Poręba), Ślisz, Bohar, Zivec - Szysz (78' Sirk)
ŁKS: Malarz - Grzesik, Rozwandowicz, Sobociński, Bogusz - Piątek (73' Pirulo), Srnić (46' Pyrdoł), Guima, Ramirez, Trąbka - Kujawa
Droga po utrzymanie nie miała być prosta. W Łodzi zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do Ekstraklasy może okazać się brutalny, kadra niewystarczająco mocna na utrzymanie się w lidze. Po siedmiu porażkach z rzędu - przełamania nie spodziewano się również podczas starcia w Lubinie. I bardzo słusznie, gdyż zespół pomimo starań, znów musiał uznać wyższość rywala. Bombardowanie bramki Dominika Hładuna nie przyniosło efektów. Prób pokonania golkipera gospodarzy próbował dosłownie każdy, lecz jedynym, który tego dokonał, był Piotr Pyrdoł. Wprowadzony w drugiej odsłonie pomocnik dał sygnał do walki. Młody zawodnik ŁKS-u bardzo dobrze radził sobie w środku pola, łatając dziurę po przeciętnych w pierwszej odsłonie Łukaszu Piątku oraz Dragoljubie Srniciu. 20-letni gracz przyjezdnych zaledwie pięć minut po wejściu na boisko wpisał się na listę strzelców - niwelując straty do rywala. Zaangażowanie młodego gracza poszło jednak na marne. Próby łodzian były jedynie próbami, a gości bardzo celnie punktowało Zagłębie.
Brawo Piotrek! Zasłużyłeś na tego gola. Wychowanek, ełkaesiak... Takie bramki zawsze cieszą! #ZAGŁKS
— Krzysztof Wroński (@krzysiekwronski) September 30, 2019
Spotkanie rozgrywane w Lubinie rozpoczęło się od trafienia Damjana Bohara. Słoweński skrzydłowy w najlepszy możliwy sposób wykorzystał zamieszanie w polu karnym i pewnym strzałem pod poprzeczkę otworzył wynik starcia. Trzy grosze do bramki gospodarzy znów dołożył blok obronny. Maksymilian Rozwandowicz oraz Jan Sobiciński znów zagrali poniżej oczekiwań. Różnica klas pomiędzy Ekstraklasą, a Fortuna 1 Ligą jest widoczna na podstawie młodych stoperów, którzy pomimo upływu czasu nadal popełniają rażące błędy. Tak biernej postawy defensywy żal było nie wykorzystywać, a jeszcze przed przerwą wynik meczu podwyższył Sasa Zivec. Rodak Damjana Bohara całkowicie odmienił grę "Miedziowych". Trener Martin Sevela doskonale wie, jak skorzystać z usług byłego gracza Piasta Gliwice, a ten odwdzięcza się mu w najlepszy możliwy sposób. Po trzech golach w trzech meczach oraz jednym spotkaniu posuchy (z Koroną przed tygodniem), 28-latek znów wpisał się na listę strzelców. Tym razem pokonując Arkadiusza Malarza.
Wyższość gospodarzy w starciu z beniaminkiem było widać w każdym aspekcie. Więcej ruchu, zaangażowania, ale przede wszystkim trafności podejmowania decyzji i nie spoczywaniu na laurach. Gol Piotra Pyrdoła zaraz po przerwie nieco rozluźnił przejezdnych. ŁKS chciał więcej i więcej, co po chwili zostało zamienione na trzecią bramkę. Autorem znów był Bohar, a słoweńskie show sprawiło, że "Rycerze Wiosny" zapisali na swoje konto ósmą porażkę z rzędu - coraz poważniej rozważając powrót na zaplecze PKO Ekstraklasy.