Legia wraca na pozycję lidera, Wisła znów na kolanach... - po meczu Wisła - Arka (akt.)
Dwa mecze - 12 goli. Forma Legii przed własną publicznością weszła na nieznany dotąd poziom. Zwycięstwo (5:1) z Górnikiem Zabrze podtrzymało wysoką dyspozycję i pozwoliło legionistom powrócić na pozycję lidera Ekstraklasy.
Niekonwencjonalne zagrania, najdziwniejsze rozwiązania akcji i co najważniejsze bez bramek. Opis ekstraklasowych hitów mamy już gotowy, a po dodaniu wstępu, w którym akcją meczu jest dośrodkowanie w pole karne zakończone niecelnym uderzeniem, tworzy nam się ramówka polskiej ligi. W przebieg miało dzisiejsze spotkanie w Płocku, gdzie jakby nie patrzeć, bili się o pozycję lidera...
#AkcjaMeczu
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 9, 2019
Pelle van Amersfoort mógł zapewnić @MKSCracoviaSSA trzy punkty w meczu z @WislaPlockSA. Ostatecznie skończyło się remisem 0:0! pic.twitter.com/dwgeElNbDm
Legia Warszawa 5:1 Górnik Zabrze (28', 56' Wszołek, 54' Bochniewicz [sam], 58' Novikovas, 63' Niezgoda - 75' Wiśniewski)
Składy:
Legia: Majecki - Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska, Karbownik - Antolić (59' Gvilia), Martins, Luquinhas (61' Rosołek), Novikovas, Wszołek - Niezgoda (76' Kostorz)
Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Bochniewicz, Janza - Bainović (39' Matras), Matuszek, Jimenez, Zapolnik (69' Ściślak), Wolsztyński (58' Kopacz) - Angulo
Kibice zgromadzeni przy Łazienkowskiej 3 znów dostali widowisko niczym z lig zachodnich. Przed dwoma tygodniami zakończyło się wysokim zwycięstwem z Wisłą Kraków. Wówczas gospodarze zwyciężyli 7:0, a dziś osiągnięcie to starali się powtórzyć. Legia wreszcie zaprezentowała równy, jak na swoje warunki poziom. Ich gra w kolejnym meczu z rzędu wyglądała co najmniej poprawnie (średnio zaniża spotkanie w Gdyni), a niemal wszystkie stuprocentowe sytuacje kończyły się bramkami. Widowisko dwóch skrzydłowych i niezawodnego napastnika przyniosło pięć trafień, a całą zabawę jeszcze w pierwszej odsłonie otworzył Paweł Wszołek. Skrzydłowy wicemistrza Polski dzięki ogromnej pomocy Pawła Bochniewicza umieścił piłkę obok bezradnego bramkarza, a wieczorna pora nie była najlepszą dla stopera Zabrzan.
Ten kilka chwil po rozpoczęciu drugiej połowy znów zaskoczył Martina Chudego, a cała gra przyjezdnych momentalnie padła na łopatki. Kolejne bramki zdobywali Paweł Wszołek, Arvydas Novikovas oraz Jarosław Niezgoda. Dla gości zaś trafił Przemysław Wiśniewski, a gol młodego obrońcy był tak naprawdę jedynym pozytywnym aspektem. Górnik przy Łazienkowskiej nie zachwycił. Na drugą połowę wyszedł przestraszony, co momentalnie się zemściło, a kolejne gole były tylko kwestią czasu. 9 minut, które zawładnęły Warszawą okazały się kluczowe, a Górnik bez niespodzianki wróci do domu z pustymi rękoma...
Kontrataki Legii nadają się na piłkarski elementarz, który powinno się przedstawić całej Ekstraklasie. Co idzie, to wpada. Dwa ostatnie mecze przy Łazienkowskiej - 12 goli gospodarzy.
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) November 9, 2019
A jeszcze kwadrans do końca. #LEGGOR
Podobnie zresztą jak Wisła Kraków. "Biała Gwiazda" nie musiała nawet wracać, a trafienie Macieja Jankowskiego zapewniło Arce trzy punkty, które wydostały ją ze strefy spadkowej. Na trybunach unosiły się gorzkie słowa, na murawie zaś triumfowali gdynianie. Triumfowali póki czas, bo już za dwa tygodnie udadzą się do Białegostoku, gdzie o komplet punktów będzie znacznie trudniej niż dziś...