Legenda wskrzesiła Jagiellonię
Z wysokiego "C" nowy rozdział w swojej karierze rozpoczął Rafał Grzyb. Legenda, a zarazem nowy trener białostockiego zespołu poprowadził Jagiellonię do pewnego zwycięstwa nad Lechią Gdańsk (3:0).
Trudniejszego rywala na zakończenie rundy jesiennej na własnym terenie piłkarze Jagiellonii Białystok nie mogli sobie zażyczyć. Klątwa w postaci Lechii Gdańsk ciąży nad Żółto-Czerwonymi od lutego 2018 roku, kiedy to po raz ostatni okazali się lepsi od zespołu Piotra Stokowca. Wówczas spotkanie przy Słonecznej 1 zakończyło się zwycięstwem gospodarzy (4:1), lecz tamte wydarzenia pamięta niewielu. Guilherme, Taras Romanczuk i Martin Pospisil - spośród jedenastu graczy, którzy niespełna dwa lata temu przyczynili się do zwycięstwa, dziś tylko trzech wybiegło w podstawowym składzie białostoczan. Tym razem po wielkich zmianach. Od ubiegłej niedzieli funkcji szkoleniowca Jagiellonii nie pełni już Ireneusz Mamrot. Tymczasowym następcą 49-latka został jego asystent, Rafał Grzyb, który inaugurację w nowej roli rozpoczął z wysokiego "C".
Reakcja Guilherme po golu: podbiegł do ławki i podziękował Grzybowi za szansę #JAGLGD
— Kuba Cimoszko (@kubacimoszko) December 15, 2019
I nie tylko on, bo cała drużyna. Jagiellonia na starcie z Lechią Gdańsk wyszła odmieniona. W poprzednich kolejkach nudna, wolna i do bólu nieskuteczna. Dziś? Bardzo szybka i bezpardonowa w swoich działaniach, co jeszcze przed przerwą przyniosło bramkę do szatni. W 44. minucie dośrodkowanie z rzutu rożnego Guilherme wykorzystał Jesus Imaz - strzelając swoją dziesiątą bramkę w sezonie i wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Prowadzenie, na które białostoczanie pracowali od pierwszych minut, oddając masę strzałów w kierunku bramki gdańskiego zespołu. Jeszcze przed przerwą próby pokonania Zlatana Alomerovicia podejmowali Patryk Klimala, Jesus Imaz oraz Tomas Prikryl. Po przerwie, zaś cegiełkę starali się dołożyć Martin Pospisil, Bartosz Bida oraz ponownie Imaz, co na 10 minut przez końcem spotkania przyniosło drugą bramkę. Karny sprokurowany przez Mario Malocę wykorzystał Hiszpan, a w ostatnich minutach meczu jego wynik ustalił Tomas Prikryl.
Tak grającą Jagiellonię oglądaliśmy już dwa, trzy sezony temu. Wówczas prowadziło to do wicemistrzostw Polski - dziś do arcyważnego zwycięstwa, które dla białostoczan oznaczało coś więcej niż zwykłe przełamanie. To przede wszystkim godne pożegnania rundy jesiennej u boku swoich kibiców - w ostatnim czasie tracących cierpliwość do zawodników. Jagiellonia po dwóch porażkach z rzędu w końcu wygrała, notując awans do górnej i zapewniając sobie spokój przed wyjazdowym starciem z Górnikiem. A Lechia? Zespół prowadzony przez Piotra Stokowca rozegrał jedne z najgorszych zawodów w tym sezonie. Niemal pełna kontrola gospodarzy wybiła gdańszczan z rytmu, którzy po dwóch zwycięstwach z rzędu byli zmuszeni zejść z boiska w roli pokonanych.
1-0 HT. Gdybym taką Jagiellonię oglądałbym w ostatnich 10 meczach to byłaby pierwsza trójka. Fakt, kuleje skuteczność, ale w 45 minutach widzę sportową złość, pressing. Wszystko to co obiecywali za Mamrota, trenera już nie ma, zespół wrócił. Hmmm....#JAGLGD
— Wojciech Lideros (@Liderazzo) December 15, 2019
Jagiellonia Białystok 3:0 Lechia Gdańsk (44', 82' Imaz, 90' Prikryl)
Jagiellonia: Sandomierski - Kadlec, Kwiecień, Arsenić, Guilherme - Pospisil, Romanczuk, Imaz - Prikryl (90' Savković), Bida (90' Toporkiewicz), Klimala (75' Camara)
Lechia: Alomerović - Fila (33' Łukasik), Maloca, Nalepa, Mladenović - Makowski, Lipski, Paixao - Wolski (75' Arak), Haraslin, Sobiech (61' Peszko)