Hit na dwa z plusem. Legia z kompletem punktów
Hit zakończony - zwycięzcą Legia Warszawa. Piłkarze stołecznego zespołu pokonali na wyjeździe Lecha Poznań (1:0). Jedyną w tym spotkaniu bramką zdobył jeszcze przed przerwą Tomáš Pekhart.
Już w niedzielę spotkanie Paderborn vs Borussia Dortmund! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Hit kolejki, derby Polski i w końcu pojedynek dwóch najzdolniejszych młodzieżowców w lidze - Kamila Jóźwiaka oraz Michała Karbownika. Albo po prostu mecz, który nie różnił się niczym od zwykłego spotkania PKO Ekstraklasy. Bowiem starcie Lecha Poznań z Legią Warszawą nie było tym z rzędu górnolotnych. Oba zespoły wytrwale dążyły do zachowania czystego konta, na które szanse dość szybko stracili gospodarze. W dodatku stracili je w kuriozalny sposób, sami wbijając sobie piłkę do bramki. Już w 17. minucie spotkania próba piąstkowania Mickeya van der Harta zakończyła się na plecach Đorđe Crnomarkovicia, co na bramkę zamienił Tomáš Pekhart.
XDDDD #LPOLEG pic.twitter.com/nOCD9Saeip
— Dominik Szpik (@DSzpik) May 30, 2020
I na tym wszelkie atrakcje tak naprawdę się skończyły. Bowiem o ile rok w rok spotkanie Lecha z Legią jest nazywane hitem - od wielu lat prezentuje naprawdę niski poziom. I choć tym razem - jak co roku - nie obyło się bez kontrowersji, to sam rozwój samozwańczego hitu pozostawiał wiele do życzenia. O tym mówią przede wszystkim statystyki, które nie kłamią. Gdyby nie błąd z pierwszej odsłony - spotkanie najprawdopodobniej zakończyłoby się bezbramkowym remisem. Podobnie jak centymetrowy spalony Đorđe Crnomarkovicia - on również mógł zmienić oblicze tego spotkania.
Ktoś pamieta tak słaba polowe? #LPOLEG pic.twitter.com/9yfqQ5nrPV
— Hubert Michnowicz (@Hubert__Michno) May 30, 2020
(zdjęcie: Mateusz Kostrzewa, legia.com - zdjęcie wykorzystane z materiałów prasowych udostępnionych dla mediów)
A co było warte uwagi spośród fragmentów, które powinny zapaść w pamięć? Dariusz Żuraw kompletując jedenastkę "Kolejorza", zdecydował się rozpocząć spotkanie bez czołowego strzelca, Christiana Gytkjaera. Duńczyk starcie przed własną publicznością rozpoczął na ławce. Od pierwszych minut rozpoczął natomiast Timur Zhamaletdinov. Rosjanin co by nie mówić - zagrał przyzwoicie. Jeszcze przed przerwą miał doskonałą okazję do wyrównania, którą ostatecznie przegrał z Radosławem Majeckim. Ponadto kolejny dobry występ Pedro Tiby i tak naprawdę to wszystko. Legia skutecznie wyłączając najgroźniejsze ogniwa "Kolejorza", odłączyła mu prąd - ostatecznie dowożąc zwycięstwo do końca.
Zwycięstwo, które pozwoliło jednocześnie poprawić sytuację w tabeli. "Wojskowi" wykorzystując wczorajszy remis Śląska, powiększyli przewagę w tabeli. Obecnie ich przewaga nad wrocławskim zespołem wynosi 11 punktów. Między drugim Piastem wciąż dzieli ich natomiast osiem "oczek".
Mecz, który zdecydowanie nie porwał. Ale organizacja Legii na plus. Kilka aspektów funkcjonowało w zespole lidera bardzo dobrze. I bardzo ważne ogniwo – Radosław Majecki. Świetny powrót do bramki.
— Piotr Kamieniecki (@PKamieniecki) May 30, 2020
Lech Poznań 0:1 Legia Warszawa (17' Pekhart)
Lech: van der Hart - Butko, Satka, Crnomarković, Kostevych - Muhar (75' Moder), Tiba, Jóźwiak, Puchacz, Ramirez (60' Marchwiński) - Żamaletdinow (64' Gytkjaer)
Legia: Majecki - Jędrzejczyk, Lewczuk, Wieteska, Karbownik - Antolić, Martins (67' Slisz), Gwilia (74'Cholewiak), Vesović, Luquinhas (90+4' Remy) - Pekhart