Mistrz górą nad Koroną, wejście smoka Zwolińskiego
Korona potrzebuje punktów jak tlenu. Do 65. minuty prowadziła z Piastem Gliwice, ale osłabienie od 27. minuty w końcu musiało się odbić czkawką. Bronili się dosyć dzielnie, ale ostatecznie nie zdołali utrzymać nawet remisu, z czego cieszą się kibice Wisły Kraków. To się Górnik nie popisał, remisując 2:2 praktycznie wygrany mecz.
Już jutro spotkanie Bayer Leverkusen vs Bayern Monachium! Ten i wiele innych meczów pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem.| Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W pierwszym spotkanie 28. kolejki Ekstraklasy naprzeciw siebie stanęły zespoły z dwóch przeciwnych biegunów tabeli. To wcale nie znaczyło, że aktualny Mistrz Polski bez problemów rozprawi się z drużyną walczącą o utrzymanie w elicie, czyli Koroną Kielce. Oglądając ten mecz mogliśmy mieć pewność, że nie zabraknie tego, z czego najbardziej znamy polską piłkę: mnóstwo walki i zaangażowania.
Piast dzisiaj nie zachwycił (delikatnie mówiąc), ale udało się wykorzystać grę z przewagą jednego zawodnika i zdobyć 3 pkt na stadionie gdzie wygrywanie zwykle przychodzi nam bardzo trudno. Brawo za kolejną bramkę dla @JorgeFelix_22 walka o koronę króla strzelców trwa #KORPIA
— Raoul Duke (@Cantona_10) June 5, 2020
Kapitalny początek obu drużyn po przerwie
Przyjście - w zasadzie powrót - Macieja Bartoszka było idealnym posunięciem ze strony włodarzy Kieleckiego klubu, o czym świadczą dwie ostatnie wygrane. Pierwsza jeszcze przed przerwaniem rozgrywek, a druga już po wznowieniu, kiedy rozgromili Wisłę Płock 1:4. O ile jeszcze jakiś czas temu Korona Kielce była typowana jako jeden z głównych kandydatów do spadku, tak dziś od trzynastej w tabeli Wisły Kraków dzieliły ją zaledwie dwa punkty.
Piast Gliwice ma osiem punktów straty do liderującej Legii Warszawa, więc ciężko będzie obronić tytuł. Nie zmienia to jednak faktu, że z taką grą jak dotychczas nie muszą się martwić o utrzymanie miejsca gwarantującego grę w eliminacjach do europejskich pucharów. W ostatnich pięciu starciach zwyciężyli cztery razy, a jedyną porażkę zaliczyli z Rakowem Częstochowa 2:0. Wejście do gry po wznowieniu rozgrywek mieli równie mocne, co ich dzisiejszy rywal. Na starcie poradzili sobie z Wisłą Kraków, gromiąc ją 0:4 na wyjeździe.
Osłabiona Korona nie dowozi zwycięstwa.
Piast Gliwice nie mógł być zadowolony z początku spotkania, ponieważ już w 14. minucie Petteri Forsell otworzył wynik spotkania uderzeniem z rzutu wolnego. Lepiej przy tym strzale mógł zachować się bramkarz gości, któremu futbolówka przeleciała pod rękoma. Kielczanie zaczęli pięknie, ale już w 27. minucie z boiska po otrzymaniu drugiej żółtej kartki zszedł Jakub Żubrowski. Nieodpowiednie zachowanie pomocnika zmusiło graczy Macieja Bartoszka do skupienia się wyłącznie na obronie wyniku.
Bronili się dzielnie aż do 65. minuty, kiedy po zamieszaniu w polu karnym piłkę w siatce umieścił Sebastian Milewski. Zrobił to dzięki nieudolnemu uderzeniu Piotra Parzyszka, ale nie będziemy tu krytykować napastnika, ponieważ gol jest gol. Kilkanaście minut później ostateczny wynik meczu ustalił Jorge Felix, który strzałem po ziemi z pola karnego pokonał bramkarza Korony Kielce. Mogli wygrać nawet 1:3, ale przy akcji pod koniec spotkania nie popisał się Patryk Tuszyński, podający piłkę do znajdującego się na pozycji spalonej Sebastiana Milewskiego. Pomimo porażki, gracze Korony nie zaprezentowali się źle, utrzymanie w Ekstraklasie nadal pozostaje sprawą otwartą.
Korona Kielce 1:2 Piast Gliwice (Forsell 14' - Milewski 65', Felix 76')
Korona: Kozioł - Spychała, Tzimopoulos, Kovacevic, Gardawski (Szymusik 77') - Gnjatic, Żubrowski - Pucko (Cecaric 84'), Forsell, Cebula (Papadopulos 67') - Kiełb
Piast: Plach - Konczkowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov - Milewski, Hateley, Jodłowiec, Vida (Alves T 56') - Parzyszek (Tuszyński 70'), Felix (Sokołowski 80')
Żubrowski zasłużył na solidnego obwarzanka krakowskiego, takiego z makiem. Chyba zgoda?
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) June 5, 2020
Drugim opisywanym przez nas meczem było starcie Górnika Zabrze z Lechią Gdańsk. Gracze Marcina Brosza nie rozegrali fenomenalnego spotkania z ŁKS-em, ale mimo wszystko odnieśli ważne zwycięstwo, które pozwoliło im oddalić się od strefy spadkowej. Lechia Gdańsk przyjechała do Zabrza niesiona po dramatycznym boju w derbach Trójmiasta. Jak spisali się dziś?
Zaskakująco duże problemy z długimi piłkami i dośrodkowaniami mają piłkarze Lechii. Ja natomiast niezmiennie pozostaję fanem Manneh, bo choć niekiedy był zbyt dyskretny w swych poczynaniach to techniki i przeglądu pola nie można mu odmówić, byle tylko trochę więcej odwagi!#GÓRLGD
— Domowy Scouting - Piłkarze warci uwagi! (@DomowyScouting) June 5, 2020
Kapitalne derby Trójmiasta
Górnik Zabrze zdobył trzy punkty w starciu z ŁKS-em Łódź, który pod wodzą nowego szkoleniowca kapitalnie utrzymywał się przy piłce, teoretycznie kontrolował grę, ale to nie wystarczyło na Zabrzan. Jedyną bramkę w meczu z łódzkim zespołem strzelił Giakoumakis, który zdążył zagrać dopiero w trzech spotkaniach gospodarzy. W ostatnich pięciu kolejkach trzy razy wygrali i dwa razy ulegli przeciwnikom. Górnik słynący jeszcze jakiś czas temu z wystawiania i promowania młodzieżowców, na mecz Lechią wybiegł z dziewięcioma obcokrajowcami w składzie. Za to na ławce rezerwowych sami Polacy, tak się bawią w Zabrzu.
Lechia Gdańsk w poprzedniej kolejce zapewniła nam solidną dawkę rozrywki, wygrywając 4:3 w derbach z Arką Gdynia po dosyć dramatycznym boju. Fenomenalnie w derbach spisał się wchodzący z ławki rezerwowych Conrado, który tym razem również nie wyszedł w podstawowej jedenastce. Na dzisiejszy pojedynek z Górnikiem Zabrze piłkarze Piotra Stokowca wybrali się na dwa sposoby. Część piłkarzy rozsiadła się wygodnie w samolocie, a reszta musiała dojechała do Zabrza autokarem. Takie już mamy koronawirusowe realia, jakoś trzeba z tym żyć. Czy miało to jakiś wpływ na formę piłkarzy, którzy o 20:30 wyszli na murawę w Zabrzu?
Remis na własne życzenie
Górnik Zabrze może pluć sobie w brodę po dzisiejszym meczu. Zamiast trzech punktów, które miał w garści do 79. minuty, zgarnia zaledwie jeden. Gospodarze wyszli na prowadzenie za sprawą Erika Jirki, dobijającego wyplutą piłkę przez Dusana Kuciaka po uderzeniu z głowy Pawła Bochniewicza. W pierwszej połowie obydwaj bramkarze popisali się świetnymi interwencjami, ratującymi ich zespoły przed utratą bramek. Ten sam zawodnik Górnika strzałem na dalszy słupek podwyższył wynik meczu na 2:0.
Wydawało się, że spotkanie skończy się takim wynikiem, ale wtedy do głosu doszedł Łukasz Zwoliński, który pojawił się na boisku w drugiej połowie. W 79. minucie Kenny Saief popisał się pięknym rajdem, po czym podał piłkę do ustawionego na skraju pola karnego Zwolińskiego, a ten uderzył w prawy róg bramki strzeżonej przez Martina Chudego. Bramkarz mógł w tej sytuacji zachować się lepiej. Zaliczył w tym meczu dwie udane interwencje, trzeciej już się nie udało. W 87. minucie po zamieszaniu w polu karnym Łukasz Zwoliński po raz drugi wpakował futbolówkę do siatki, ale sędzia boczny podniósł chorągiewkę do góry. Dopiero po analizie VAR sędzia Tomasz Musiał uznał bramkę.
Górnik Zabrze 2:2 Lechia Gdańsk (Jirka 19, 66' - Zwoliński 79', 87')
Górnik: Chudy - Vasilantonopoulos, Wiśniewski, Bochniewicz, Janza - Jirka, Prochazka, Manneh (Matuszek (63'), Jimenez - Giakoumakis (Zapolnik 58') - Angulo (Koj 85')
Lechia: Kuciak - Fila, Nalepa, Maloca, Pietrzak (Saief 74')- Gajos - Gomes (Zwoliński 46'), Lipski (Mladenovic 56'), Makowski, Mihalik - Paixao
Fajnie się Zwoliński wprowadził do @LechiaGdanskSA. Czwarty gol. W Zabrzu pokazał co to znaczy napastnik i walka o pierwszy skład. Idealna zmiana. #GÓRLGD
— Piotr Wiśniewski (@PiWisniewski) June 5, 2020