Pomyśleć, że Lechia i Piast byli zdobywcami trofeum sezon temu...
Nasz partner nazywa ten mecz "Derbami Betclic" - oba bowiem sponsoruje. Cóż, liczyliśmy na to, że charakterystyczne czerwono-białe logo nie będzie jedynym ważnym elementem tego spotkania. Liczyliśmy - tak jak i nasz partner - na dużo goli. Cóż, czy nasze prośby zostały wysłuchane? Nie do końca, przynajmniej w pierwszej części meczu pomiędzy Lechią a Piastem rozgrywanym w Gdańsku. A przecież - tak jak wskazuje tytuł - to jest mecz zespołów, które zdobywały trofea w sezonie 2018/2019.
Mnóstwo meczów Bundesligi, Serie A oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
3...2...1... Zaczęliśmy 5. #DerbyBetclic 🔥
— Betclic Polska (@BetclicPolska) June 24, 2020
Liczymy na mnóstwo goli⚽ #SorryDusan #SorryFrantisek pic.twitter.com/yyJY1rcsa1
Składy wyjściowe:
Lechia: Kuciak - Mladenović, Maloca, Nalepa, Fila - Tobers - Mihalik, Kubicki, Gajos, Ze Gomes - Paixao
Piast: Plach - Kirkeskov, Czerwiński, Korun, Konczkowski, Vida - Hateley, Jodłowiec, Milewski - Parzyszek, Felix
Rozpoczęliśmy ten mecz z grubej rury. Od takiego oto wykonania rzutu wolnego przez Jakuba Czerwińskiego:
Coz za rozegranie rzutu wolnego w wykonaniu Czerwinskiego pic.twitter.com/Dr8dLaT33L
— Michał Rączka (@majkel1999) June 24, 2020
Cóż, ten mecz nie mógł się nam podobać. I się nie podobał. Wymagaliśmy więcej. Pamiętajcie, że Piotra Stokowca i Waldemara Fornalika akurat ceni się jako trenerów w naszej lidze. Cóż, gdyby ich drużyny grały ciągle tak jak dziś, to nie słyszeliby tyle pochwał. Mieliśmy naprawdę nadzieję na to, że padnie sporo goli. Jorge Felix i Flavio Paixao coś tam bowiem postrzelali już w Ekstraklasie. Lechia po wznowieniu rozgrywek należała do zespołów, których mecze były pełne zdobywanych bramek (choć co ciekawe - jest jedynym zespołem, który nie zanotował jeszcze w tym sezonie gola młodzieżowca). Z meczu na mecz robi się jednak coraz bardziej metodyczna. Ma jedną metodę - nie rozpieszczać widza.
Pierwszy celny strzał którejkolwiek drużyny odnotowaliśmy... w 31. minucie. To jest groteska. "Zaczęliśmy ospale" - tak z kolei (bardzo eufemistycznie) ocenił pierwszą połowę Maciej Murawski, współkomentator tego meczu w Canal+. Można nawet powiedzieć, że ekipa telewizyjna znów była w lepszej formie niż piłkarze (jeśli wysyłasz na mecz Maję Strzelczyk, to wiadomo, że będzie pięknie).
A mecz? Cóż, narzekać można też było na tempo ataku. Celne strzały już odhaczyliśmy, więc teraz słowo o sytuacjach bramkowych. Po jednej takowej po każdej stronie - to był stan po 30 minutach. Wzięli się panowie do roboty już w ostatnim fragmencie pierwszego periodu. 3:6 na korzyść Piasta to jednak wynik, który nie oddawał słabych wrażeń. To są przecież kandydaci do eliminacji europucharów - Lechia walczy o nie w Pucharze Polski (tam będzie miała bliżej - dwa mecze od awansu), a Piast w lidze. Piast przecież przez niektórych był uważany za zespół, który rzuci się w pogoń za Legią. Choć drużyna z Warszawy ma swoje problemy, to jej gra jest lepsza niż podopiecznych Fornalika. W pierwszej połowie coś się w drużynie mistrzów zacięło.
Aż w końcu nadeszła akcja bramkowa! I co? I wszystkie te rzeczy były na nic! Filip Mladenović postanowił raz ostatni przydać się na coś Lechii, zagrał bardzo dobrze do Jaroslava Mihalika. Ten miał dużo miejsca, wrzucił piłkę do Flavio Paixao, który skorzystał z pustego przelotu Frantiska Placha (który wcześniej interweniował po strzale Ze Gomesa). Nie zatrzymała go defensywa Piasta, a Portugalczyk zatrzymał się sam. Bo zdobył gola tak idealnie pod rocznicę sprzed dwóch dni - tak jak Diego Maradona z Anglią. Zdobył gola ręką. I Tomasz Kwiatkowski nie miał wyboru - anulował gola. A Piast dostał ostrzeżenie - musiał zagrać jeszcze odważniej.
Halo @LechiaGdanskSA , halo @PiastGliwiceSA może jakieś gole po przerwie, co?😏#DerbyBetclic #LGDPIA pic.twitter.com/4Dh37y2vDl
— Betclic Polska (@BetclicPolska) June 24, 2020
Przed drugą połową zerkaliśmy na kartki ze składami. Znowu Conrado na ławce, na niej znalazł się także Saief, strzelec gola w meczu Lechii z Pogonią. Zgadywać można było, że jako pierwszy wejdzie znów w Piaście Patryk Tuszyński. Tak się stało, zastąpił on jednak Kristophera Vidę. A nie Piotra Parzyszka, który... zszedł z boiska niedługo później. Znów nie rozegrał całego meczu w lidze.
NAAJAK pic.twitter.com/bgge7HfuGe
— Jakub Białek (@jakubbialek) June 24, 2020
A wiecie, dlaczego było nam smutno, że nie ma goli? Bo naprawdę mieliśmy tutaj wiele symptomów, że mogło być lepiej. Trener Stokowiec wpuścił Conrado i "zrobiło się lepiej". Taka prawda - Brazylijczyk rozruszał jedną z akcji, a sfaulował go w polu karnym Uros Korun, ten sam, który nie pokrył Flavio przy anulowanym golu. Paixao mógł zrobić jedno, strzelił na 1:0 i DJ mógł puścić nasz ulubiony jingiel bramkowy w Ekstraklasie.
A kiedy "szczeli" Piast, Lechia lub Raków, to słyszymy to.
— Liga Minus dancing to random songs (@LigaSongs) June 14, 2020
scooter - maria (i like it loud)@LigaMinus @W_Kowal @WeszloCom @weszlofm #weszlofm pic.twitter.com/Enb41NkYbL
13 minut pograł Conrado i wywalczył karnego. Co za gość 😍
— Paweł Paczul (@PawelPaczul) June 24, 2020
Conrado? co za gość!
— daga vercetti (@dagavercetti) June 24, 2020
Nie miał z kolei później szczęścia Patryk Tuszyński - on po prostu nie umie się wstrzelić na tyle, by trafić do siatki. Albo pudłuje z metra, albo jego strzał broni krytykowany mocno Mickey van der Hart, albo tak jak dziś broni Dusan Kuciak (którego lubimy i szanujemy w tym sezonie). Ta sytuacja po części sprawiła, że mecz o tytuł coraz bliżej. Jeśli Legia wygra z Jagiellonią, będzie coraz bliżej celu. Piast z kolei też jeszcze dziś zostanie wyprzedzony przez Lecha, który gra z Pogonią. A skoro gra z Pogonią, to wiecie, co to oznacza.
A Lechia pożegnała Filipa Mladenovicia. Wzruszające było to dla niego pożegnanie, kibice pozdrawiali go z trybun, do których podszedł razem z synkiem Michajłem, który urodził się zresztą w Gdańsku. Na sam koniec Piotr Stokowiec symbolicznie pokazał mu jeszcze kartki (śrubował zawsze statystyki w tej kategorii, zresztą w meczu też wyłapał jedną za rozmowy z sędzią Kwiatkowskim), koledzy podrzucili do góry. Cóż, dwa trofea piechotą nie chodzą, Mladenović pomógł w tworzeniu nowej historii Lechii, więc jest to naprawdę ładne wydarzenie.
Filip, dziękujemy Ci za wszystko 💚 Powodzenia w dalszej karierze! 💪🇳🇬https://t.co/YtWPl6ZEJj
— Lechia Gdańsk SA (@LechiaGdanskSA) June 24, 2020