Legii dziś chodziło o zwycięstwo (WOW!) i takowe ma

Stadion w Płocku, arena tego meczu, nie jest już Estadio da Gruz. Szczęśliwie sprzątnięto pozostałości po trybunach, które pamiętają występy w europejskich pucharach... Polonii Warszawa. W telewizji chociaż coś widać, nie ma takiej odległości do murawy, jak na samym stadionie. Jeśli zatem włączyliście mecz Wisły Płock z Legią Warszawa, to raczej wasze oczy zostały oszczędzone - wrażenia ze śledzenia meczu były nieco lepsze. A co z jakością piłkarską? To osobna i bardziej złożona sprawa.

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Składy wyjściowe:

Wisła Płock: Kamiński - Żuk, Zbozień, Michalski, Uryga, Cabezali, Rasak, Lesniak, Gjertsen, Szwoch, Sheridan

Legia: Boruc - Mladenović, Jędrzejczyk, Remy, Karbownik - Slisz, Martins - Kapustka, Luquinhas - Kante, Pekhart

Legii w tym meczu chodziło o nadrobienie dystansu do czołówki tabeli po tym, jak w słabym stylu przegrała ona z Jagiellonią w 2. kolejce. Rok temu wyjazd do Płocka skończył się niefortunną porażką, ale teraz miało być inaczej - umówmy się, Wisła Płock to dziś słaba drużyna i z takimi Legia wygrywać po prostu musi. Zaczęła żwawo - Andre Martins obijający poprzeczkę, dobitkę Bartosza Kapustki musiał aż bronić Krzysztof Kamiński. Sądzimy, że Thomas Daehne z takim strzałem miałby problemy. Radosław Sobolewski miał z kolei inny cel - rozbijać ataki Legii, odbierać, bronić, robić to, w czym Sobolewski był najlepszy jeszcze w czasach swojej kariery.

Patrząc na ustawienie wyjściowe, Legia mogła się obawiać o Williama Remy'ego (słaby mecz z Jagiellonią)...

Remy https://t.co/gcwfwywS5o pic.twitter.com/h9DF9kLeCe

— Michał Rączka (@majkel1999) September 11, 2020

...i brak Domagoja Antolicia, którego przymierzano już od jakiegoś czasu do transferu zagranicznego (a jego absencja dziś akurat tej kwestii nie dotyczyła). Nie wyszedł za to Walerian Gwilia, za którego wszedł do składu Jose Kante. Dwóch napastników? Większy animusz? Ciekawe zestawienie i na pewno pokazujące, że nad czymś trener Vuković w końcu pomyślał i coś mu sierpniowe mecze podpowiedziały. Kwestią czasu był gol dla Legii. I dlaczego was nie powinno zdziwić, że Mladenović wrzucił piłkę idealnie do Pekharta? Gol głową, zgubiony Alan Uryga, mamy 1:0. Mamy też czwarte trafienie Pekharta w tym sezonie, co pokazuje, że na naszą ligę skrojony jest - jak na razie - idealnie. Trafia w każdym meczu ligowym tego sezonu. A Mladenović robi to, do czego przyzwyczaił w Lechii Gdańsk.

30' | Filip Mladenović do Tomasa Pekharta i strzałem głową napastnik daje Legii prowadzenie! 🔥#WPŁLEG 0⃣:1⃣ pic.twitter.com/ryViVRSO3E

— Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) September 11, 2020

Gol - Pekhart
Asysta - Mladenovic

Myślę, że taką kombinację będziemy oglądać w tym sezonie baaardzo często. Może i Pekhart nie jest przydatny dla drużyny w konstruowaniu akcji, ale jest królem pola karnego. W tym sezonie Ekstraklasy tylko on strzelał gole dla Legii. #WPŁLEG

— Football Info (@football_inf0) September 11, 2020

Legia tak naprawdę dopuszczała Wisłę Płock pod bramkę Boruca tylko po własnych błędach, kiedy sędzia Krzysztof Jakubik odgwizdywał rzuty wolne. Bardzo słabo było z ofensywą Płocka, który nie oddał ani jednego celnego strzału w pierwszej połowie spotkania. Tak naprawdę dla wielu piłkarzy Legii można było odszukać pozytywne słowa. Naprawdę wobec tego byłoby miło wreszcie zagrać w Europie na miarę potencjału, bo inaczej wstyd będzie ogromny.

Ale Slisz jest popierdolony XD To będzie mój ulubiony piłkarz czuję

— Grzegorz Gancewski (@gr3gor_g3) September 11, 2020

Potencjał Legii na skrzydłach gigantyczny. Z takimi rywalami pewnie będą tak grać częściej. Boki obrony mogą poszaleć. Pewnie jak się rozkręcą, zacznie wpadać, dolatywać na miejsce, to kilka meczów skończy się wysoko.

— Dominik Piechota (@dominikpiechota) September 11, 2020

Do znudzenia. https://t.co/CiSBWFcZsS

— Damian Smyk (@D_Smyk) September 11, 2020

Pekhart's not very good at anything else but boy is he great in the air. 1-0 Legia #WPŁLEG

— Christopher Lash (@rightbankwarsaw) September 11, 2020

Legijne akcenty w Płocku nie pomogły - Jakub Rzeźniczak dziś zagrać nie mógł, Marek Jóźwiak jest w mieście Orlenu od czegoś innego (a właściwie robi podobną robotę, jak w Legii - czyli oceniać można różnie, ze wskazaniem na coś negatywnego i dziwnego). A Mateusz Szwoch? Cóż, dziś ponownie nie złapał za skrzypce. To jednak nie jest Stal Mielec, która pozwoli ci strzelić gola na wagę niezasłużonego remisu. Wisła od początku tego sezonu obraziła się z ofensywnym futbolem, a przecież gra trzema środkowymi obrońcami (w teorii to jest system, który implementuje coraz więcej drużyn, które chcą grać w sposób atakujący).

W dodatku dwie zmiany w stosunku do spotkania z Lechem Poznań (zremisowane w szczęśliwych okolicznościach 2:2) okazały się być bezużyteczne. I Paweł Żuk, i Torgil Gjertsen zagrali po 45 minut i tyle ich widzieliśmy. W drugiej połowie Wiśle jednak trzeba oddać, że umiała stworzyć sobie dobre sytuacje - nieco popracował Artur Boruc, często w odbiorze popracował Bartosz Slisz, który wybijał też piłkę z linii bramkowej po próbie Cilliana Sheridana. Legii jednak do radości ze zwycięstwa jeszcze brakowało trochę czasu (a radość w międzyczasie trwała w okolicach Warszawy, gdzie ktoś wygrał w Eurojackpot prawie 97 milionów złotych - także brawo). Oddanie inicjatywy Wiśle niezbyt spodobało się tym, którzy liczyli w końcu na jakieś spokojniejsze zwycięstwo. Na domiar złego znów wrócono do ustawienia z Gwilią za Pekhartem...

żenująca na razie ta druga połowa, oczy krwawią

— Andrzej Cała (@andrzejcala) September 11, 2020

Spójrzcie na to w ten sposób. Wisła Płock po przerwie oddała trzy celne strzały. Legia w sumie przez cały mecz uzbierała dwa takie uderzenia, a były te wspominane już tutaj próby Kapustki oraz gol Pekharta. Milion wrzutek, murowanie, gra minimalistyczna - jakości zaczynało powoli brakować w ekipie mistrza Polski. Pani Agnieszka szukała jednak pozytywów:

Jedyne przyjemne momenty drugiej połowy to zbliżenia na Boruca.

— Gunia Be. (@GuniaBe) September 11, 2020

Poza tym mieliśmy sporo żółtych kartek, jeden przebojowy zryw Slisza, atak wściekłości Vukovicia, który krzyczał na sędziego, że powinien dawać nawet więcej drugich żółtych kartek. Aha, jeszcze było to. Na tym kończymy relację z tego meczu, który naprawdę byłby kandydatem do "antymeczu" lub "podmeczu", gdyby nie ta obiecująca pierwsza połowa.

83' | Mamy debiut! Rafa Lopes i Maciej Rosołek meldują się na murawie. Boisko opuścili Andre Martins i Bartosz Kapustka. #WPŁLEG 0⃣:1⃣ pic.twitter.com/UgPr4ZKhoh

— Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) September 11, 2020

Autor

Rafał Majchrzak

RMnaTT