Bo grać to trzeba umieć. W Gdańsku potrafili - w Szczecinie już nie
Sobota zaczęła się naprawdę wybitnie. Jako przystawkę zaserwowano nam starcie Lechii Gdańsk ze Stalą Mielec, gdzie na dzień dobry padło sześć bramek. Nic więc dziwnego, że apetyt rósł w miarę jedzenia. Ostatecznie doprowadził jednak do tego, że mamy prawo czuć niedosyt. Do tego doprowadził już mecz w Szczecinie i zaledwie jedna bramka po rzucie karnym.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Lechia Gdańsk 4:2 Stal Mielec (4', 73' Paixao, 45+2' Conrado, 88' Nalepa - 23' Getinger, 44' Mak)
Lechia: Kuciak - Pietrzak, Kopacz, Nalepa, Fila - Makowski, Kubicki, Saief (75' Zwoliński), Conrado (82' Vikri), Haydary (90+1' Mihalik) - Paixao (90+1' Gajos)
Stal: Strączek - Getinger (64' Pawłowski), Żyro, Kościelny, Flis - Matras, Tomasiewicz (77' Dadok), Domański (77' Stasik), Mak, Prokić (46' Sus) - Zjawiński (46' Tomczyk)
Po upływie czterech kolejek możemy rzecz – wreszcie. W szeregach Lechii Gdańsk wreszcie coś ruszyło, a ich gra stała się naprawdę znośna. A przynajmniej takie wnioski nasuwają się po dzisiejszym spotkaniu ze Stalą Mielec. Podopieczni Piotra Stokowca w starciu z beniaminkiem wygrali przekonująco – 4:2. Zdarzały się jednak fragmenty, które mogły budzić niepokój.
Boże co ten Makowski gra, a w zasadzie nic nie gra, czy on ma jakiś atut poza wiekiem?
— Paweł Paczul (@PawelPaczul) September 19, 2020
Naprawdę trudno powiedzieć, z czego tak nierówna dyspozycja gdańsczzan wynika. Raz jest bowiem piękne. A raz wręcz przeciwnie. Wówczas należy użyć słowa "fatalnie" i łączyć się w bólu z Piotrem Stokowcem. Szkoleniowiec Lechii na przestrzeni całego starcia miał powody do niezadowolenia. Pomimo tego, że gospodarze wygrali wysoko - w ich grze zdarzały się błędy i mnóstwo niefrasobliwości. Jak chociażby ta po stronie Tomasza Makowskiego. Młodzieżowy reprezentant Polski w poprzednich rozgrywkach spisywał się bardzo dobrze i przede wszystkim równo. A przynajmniej na początku swojej przygody z Lechią. Niestety im dalej, tym bardziej w las. Dzisiejsze starcie z udziałem 21-latka było kolejnym poniżej oczekiwanego poziomu, co sprawia, że jedyną zaletą wychowanka gdańszczan pozostaje status młodzieżowca. Ten będzie obowiązywał do końca sezonu.
Ale przechodząc do konkretów, bo nie tylko słabym występem Makowskiego żyli w Gdańsku. Po przeciwnej stronie barykady znalazł się dziś Flavio Paixao. Portugalczyk dzięki dwóm bramkom dał zespołowi zwycięstwo. Poza nim trzy grosze do efektownego triumfu dołożyli Conrado oraz Michał Nalepa. Cztery bramki dla gospodarzy oznaczały natomiast już kolejną porażkę beniaminka w tym sezonie (dokładniej jedenastą). Aczkolwiek co by nie mówić – Stal walczyła naprawdę dzielnie. Bramki honorowe dla mielczan zdobyli Krystian Getinger oraz Mateusz Mak.
Pogoń Szczecin 1:0 Śląsk Wrocław (88' Kucharczyk)
Pogoń: Stipica - Stec, Zech, Triantafyllopoulos, Matynia - Żurawski (63' Benedyczak), Dąbrowski, Kowalczyk (81' Smoliński), Gorgon, Kucharczyk - Cibicki (63' Drygas)
Śląsk: Putnocky - Celeban, Golla, Tamas, Stiglec - Pałaszewski (85' Szpakowski), Sobota, Pich, Musonda (60' Pawłowski), Scalet (71' Exposito) - Samiec-Talar (46' Lewkot)
Hity mają to do siebie, iż często lubią zawodzić. A spotkanie z udziałem Pogoni Szczecin i Śląska Wrocław do miana takowego hitu z pewnością można było zakwalifikować. Mówiliśmy przecież od dwóch, stosunkowo silnych zespół, które na papierze prezentowały się... niestety lepiej niż na boisku. Bo jak inaczej opisać starcie, gdy najlepszą okazję na przestrzeni całego spotkania tworzy sobie defensor, a decydujący gol pada bo rzucie karnym? Chyba następująco - spotkanie było bardzo słabe.
I faktycznie - takie rzeczywiście było. Na przestrzeni całego starcia dogodnych sytuacji było raptem kilka. Te najprawdopodobniej policzymy na palcach jednej ręki. Bohatera zdołało się jednak wyłonić. Tym w końcówce został Michał Kucharczyk. Skrzydłowy "Portowców" zapewnił gospodarzom triumf po pewnie wykonanym rzucie karnym i tym akcentem zakończył mecz w Szczecinie. Mecz naprawdę marnej jakości...
TRZY PUNKTY ZOSTAJĄ W SZCZECINIE! 🔥
— Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) September 19, 2020
Po bramce Michała Kucharczyka z rzutu karnego granatowo-bordowi odnoszą pierwsze domowe zwycięstwo w tym sezonie 👏
Koniec | 1:0 | #POGŚLĄ
⚽️ 89' Kucharczyk (k) pic.twitter.com/Xh60ynhF2E