Dramat Legii trwa. Górnik przełamał się w stolicy!
Niewielu jest w Ekstraklasie trenerów, którzy po jednym, stosunkowo słabszym sezonie są w stanie utrzymać swoje stanowisko. Wśród nich musi się jednak znaleźć nazwisko Marcina Brosza. Trenera, który w przeciągu dwóch miesięcy uczynił z Górnika polską wersję Blaugrany. I wypowiadamy te słowa bez zbędnej przesady. Po prostu ujrzeliśmy to na własne oczy i nie możemy wyjść z podziwu. A gdyby ktoś przegapił, przybliżamy. Górnik w fenomenalnym stylu rozprawił się przy Łazienkowskiej z Legią, dzięki czemu umocnił się na pozycji lidera.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Oglądamy i wręcz nie dowierzamy, co z szarawym Górnikiem – na przestrzeni dwóch miesięcy – uczynił Marcin Brosz. Ledwie pół roku temu mówiliśmy bowiem o zespole ze ścisłego peletonu broniącego się przed spadkiem. Dziś? Mamy do czynienia z totalnie przebudowaną drużyną, niespodziewanym liderem i najefektywniej grającą ekipą w lidze. Co zresztą oglądaliśmy w Warszawie.
W trzy minuty trzy razy Górnik zmusił pressingiem Legię do zagrania lagi z własnego pola karnego. Za trzecim razem przechwyt, błyskawiczna akcja i bramka.
— Leszek Milewski (@leszekmilewski) September 19, 2020
Kibice Górnika teraz pic.twitter.com/2y16P4sDai
Aczkolwiek zacznijmy od początku. Od samego początku, gdzie wraz z pierwszym gwizdkiem niesamowity styl narzucili przyjezdni. Mianowicie grali wysoko, odważnie i przede wszystkim ofensywnie. Tak też na pierwsze efekty nie było trzeba długo czekać. Głównie ze względu na to, iż Legia ponownie była cieniem samej siebie. A William Remy? Wielu krytyków powie, że francuskiego stopera w defensywie stołecznej drużyny być nie powinno. I my się z tym zgadzamy. Bo, choć wina za dzisiejszą porażkę nie leży tylko i wyłącznie po stronie Remy'ego, to na przestrzeni całego starcia zaprezentował się również fatalnie jak koledzy z defensywy. A ich dramat rozpoczął się już w 4. minucie spotkania.
Na samym początku zaznaczyliśmy, iż Marcin Brosz z szarawego Górnika utworzył polską wersję Blaugrany. I ten czysto kataloński styl dało się zobaczyć już przy pierwszej bramce. Mianowicie zabrzanie wjechali w pole karne Legii jak do siebie. Tam wymienili trzy szybkie podania skwitowane piętką Jesusa Jimeneza i znakomitym dograniem Bartosza Nowaka, co z zimną krwią wykorzystał Alex Sobczyk. Austriacki atakujący otworzył tym samym wynik starcia, lecz nie zniechęcił przyjezdnych do dalszych ataków. Choć takie były obawy bowiem szybko zdobyta bramka to w przypadku polskich zespołów przejście na tryb energooszczędny. Nie w przypadku Górnika. Podopieczni Marcina Brosza atakowali dalej i zaraz po upływie pierwszego kwadransa podstemplowali swoją przewagę po raz drugi. Tym razem za sprawą Bartosza Nowaka, który po kolejnej iście katalońskiej akcji pokonał Artura Boruca. I ponownie mogło się wydawać, że przyjezdni zwolnią. Ale oni wciąż atakowali, co zaraz po przerwie przyniosło FE-NO-ME-NAL-NE trafienie Jesusa Jimeneza.
Bartek Nowak powiedział mi kiedyś, że śmieją się z niego, iż mam procent od jego transferu do Ekstraklasy. No ale kurczę miałem rację 😂
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) September 19, 2020
Na tablicy wyników widniał już rezultat 3:0 i dopiero w tym momencie coś drgnęło. Co prawda z godzinnym opóźnieniem, ale pozytywów też należy szukać. Jednym z nich była dziś zadowalająca dyspozycja Bartosza Slisza. Młodzieżowy reprezentant Polski w 60. minucie spotkania zdobył bramkę honorową i dał tym samym sygnał do walki, z czego Legia faktycznie skorzystać zamierzała. Robiła to jednak na tyle nieskutecznie (brak wykończenie po stronie Jose Kante, Domagoja Antolicia oraz Pawła Wszołka), że komplet punktów ostatecznie trafił do Zabrza.
Górnik dzięki dzisiejszemu triumfowi umocnił się na pozycji lidera i z kompletem punktów pewnie spogląda na resztę stawki. A Legia? W tym momencie traci sześć punktów i bliżej jej do miejsca w środku tabeli niż walki o wyższe cele.
Legia Warszawa 1:3 Górnik Zabrze (60' Slisz - 4' Nowak, 17' Sobczyk, 47' Jimenez)
Legia: Boruc - Stolarski (83' Juranović), Jędrzejczyk, Remy, Mladenović - Antolić (62' Gwilia), Slisz, Luquinhas, Kapustka (46' Wszołek) - Kante (76' Rosołek), Pekhart (46' Lopes)
Górnik: Chudy - Wiśniewski, Koj, Gryszkiewicz - Manneh, Prochazka (63' Kubica), Nowak (63' Ściślak), Masouras, Janża - Jimenez (90+1' Hajda), Sobczyk (53' Krawczyk)