Najmocniejszy beniaminek? Warta. Przegrany wieczoru? Lechia...

Sobota przyniosła nam niespodziankę w postaci porażki Lecha Poznań. W niedzielę ulegli zawodnicy Śląska. Dziś punkty na własnym terenie utraciła gdańska Lechia. Podopieczni Piotra Stokowca ulegli Pogoni Szczecin (0:1). Nieco lepiej spisał się natomiast drugi z zespołów przywdziany w zielone barwy. Piłkarze Warty Poznań rozprawili się z Podbeskidziem Bielsko-Biała i po raz pierwszy w tym sezonie trafili do nieco bezpieczniejszej strefy. Oba spotkania oczywiście nie zachwyciły. 

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi. 

Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2 Warta Poznań (58' Sitek - 47' Kuzimski, 86' Kupczak)

Podbeskidzie: Leszczyński - Modelski, Komor, Bashlay, Gach - Nowak, Figiel (78' Martin), Rzuchowski - Danielak (34' Sierpina), Laskowski (54' Sitek), Biliński

Warta: Bielica - Kuzdra, Ławniczak, Ivanov, Grzesik (76' Spychała) - Kupczak, Rodriguez (76' Jaroch), Rybicki (70' Szmyt), Janicki (62' Trałka), Laskowski - Kuzimski

Naprawdę nie odczujemy większego zdziwienia, jeśli ktoś po obejrzeniu pełnego sezonu Ekstraklasy nagle zaprotestuje przeciwko powiększeniu ligi do osiemnastu zespołów.  Z punktu widzenia ekstraklasowych obserwatorów wprowadzenie trzech beniaminków na najwyższy poziom rozgrywkowy było niczym strzał w kolano. Na niekorzyść działa niestety fakt, iż lada moment trafi tu kolejny tercet. A dlaczego o tym mowa? 

Otóż po rozegraniu 6. kolejek wyróżnione trio znajdowało się na szarym końcu. Mniej skuteczny był tylko Piast Gliwice, który nieco dostosował się do poziomu prezentowanego przez "ligowych świeżaków". Ci od początku sezonu zawodzą. Spotkania z ich udziałem zwykle kończą się pogromem jednej ze stron, a gdy już dochodzi do bezpośredniego starcia - musi ono zostać wrzucone do worka z ligowym dżemikiem. Tak też było w spotkaniu Podbeskidzia Bielsko-Biała z Wartą Poznań, gdzie strzelanie rozpoczęło się dopiero po przerwie.

Jako pierwszy – w 47. minucie – trafił Mateusz Kuzimski. Atakujący poznaniaków wykorzystał nieporadność w poczynaniach golkipera rywali i uderzeniem z woleja dał prowadzenie swojemu zespołowi. Euforia w szeregach przyjezdnych nie trwała jednak długo. Ledwie dziesięć minut po bramce otwierającej wynik spotkania odpowiedział Maksymilian Sitek. Młody atakujący Podbeskidzia pobudził jednocześnie swój zespół do walki. Przez kolejne dwa kwadranse zespołem przeważającym byli bielszczanie, a dogodną sytuację do zdobycia bramki miał między innymi Ivan Martin. Nieco wcześniej próbował również Kamil Biliński, lecz skuteczność i opanowanie nie stały dziś po stronie gospodarzy. Tym charakteryzowała się natomiast Warta, która z zimną krwią wykorzystała to, co do wykorzystania miała. I dzięki temu zapewniła sobie komplet punktów.

Na kilka chwil przed gwizdkiem kończącym starcie do bramki Podbeskidzia trafił Mateusz Kupczak. Gol doświadczonego pomocnika zapewnił poznaniakom drugie zwycięstwo w tym sezonie, dzięki czemu przesunęli się na jedenastce miejsce w tabeli Ekstraklasy. I tak naprawdę był to jedyny aspekt, który można traktować jako pewnego rodzaju pozytyw. Spotkanie zawiodło bowiem na całej linii i chyba raz na zawsze udowodniło, iż wprowadzenie trzech beniaminków na najwyższy poziom powinno być karane dożywotnim wykonywaniem prac społecznych. Aczkolwiek nie było to ostatnie starcie, w trakcie którego przecieraliśmy oczy ze zmęczenia.

Lechia Gdańsk 0:1 Pogoń Szczecin (23' Gorgon)

Lechia: Kuciak - Fila, Kopacz, Nalepa, Pietrzak - Makowski (79' Sopoćko), Kubicki, Saief (79' Gajos), Conrado (62' Vikri), Haydary (73' Żukowski) - Paixao (62' Zwoliński)

Pogoń: Stipica - Stec, Triantafyllopoulos, Malec (42' Zech), Matynia (66' Mata) - Dąbrowski, Smoliński (66' Żurawski), Kowalczyk (86' Podstawski), Gorgon (86' Hostikka), Kucharczyk - Zahović

Poza przeciętnym do granic możliwości starciem Podbeskidzia z Wartą nie zachwyciło również spotkanie z Gdańsku, gdzie miejscowa Lechia podejmowała piłkarzy Pogoni Szczecin. Pomimo tego, że naprzeciw siebie stanęły dwie duże marki, z gry oglądaliśmy niewiele. Niewiele było również strzałów, klarownych sytuacji oraz podbramkowych incydentów. Przez niemal całe spotkanie gra toczyła się głównie w środkowej części boiska i dość sporadycznie zbliżała się do którejś z "szesnastek". A jeśli takowy zamiar faktycznie był, to kończył się taktycznym "facepalmem", uśmiechem na ustach egzekutora i wznowieniem od bramki. Ten pojawił się również na twarzy Alexandra Gorgona, gdy jeszcze przed przerwą dał prowadzenie przyjezdnym.

W 23.minucie atakujący "Portowców" otrzymał doskonałe podanie od Luki Zahovicia i strzałem w stylu Toniego Kroosa otworzył wynik spotkania. Aczkolwiek stwierdzenie "strzał" może być nieco nieadekwatny do zaistniałej sytuacji. Skrzydłowy szczecinian umieścił piłkę w siatce po marnej jakości podaniu, jednocześnie zapewniając zwycięstwo Pogoni. A co można powiedzieć o grze Lechii?

Otóż podopieczni Piotra Stokowca po raz pierwszy w tym sezonie zdecydowali się prowadzić grę. Grali naprawdę odważnie, byli bardziej zdecydowani w środku pola i konkretni na skrzydłach. Można było stwierdzić, iż wyszli jako zespół odmieniony, bowiem nie często zdarza się, by to oni częściej operowali piłką. A jakie były skutki? Zwracając uwagę na końcowy rezultat - raczej błahe. Zespołem lepszym okazali się ostatecznie "Portowcy". Dzięki zwycięstwu na trudnym terenie Pogoń awansowała na szóste miejsce w tabeli i zmniejszyła straty do uciekającej stawki. Ponadto wciąż ma do rozegrania dwa zaległe mecze.