Legia wciąż ma problem, ale przynajmniej wygrywa
Po niedzielnym wyczynie przeciwko Zagłębiu Lubin o Tomasie Pekharcie mówiło się niemal wszędzie. Nawet w kontekście ewentualnego powołania do reprezentacji Czech, które miało być zwieńczeniem znakomitego początku w barwach "Wojskowych". Te w wykonaniu 31-latka zdążyło już przebić pierwsze miesiące Nemanji Nikolicia, Aleksandara Prijovicia czy Carlitosa. Tak skutecznego napastnika Legia nie miała dawno, lecz często zdarzają się spotkania, w których Czech swoją grą działa na niekorzyść. Jak chociażby to przeciwko Śląskowi Wrocław.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
W starciu z Zagłębiem Lubin spisał się na medal. Kończył, co miał do skończenia i przez dwie doby po ostatnim gwizdku był ulubieńcem wśród kibiców. Na takie traktowanie z pewnością zasłużył, lecz dość szybko się przekonał, iż nic nie trwa wiecznie. W niedzielę był kochany. Dziś został wyśmiany. A wystarczyły zaledwie dwa niecelne uderzenia, które dosadnie podsumowały ofensywną dyspozycję "Wojskowych". Ta prezentowała się dziś poniżej oczekiwań. Oliwy do ognia dolewał Pekhart, który partolił kolejne sytuacje. Najpierw nie trafił w piłkę, będąc niekrytym na drugim metrze od bramki. Kilka minut później jego uderzenie wylądowało na aucie i gdyby nie pojedyncze przebłyski Erika Exposito z Czecha śmiano by się przez kolejne kilka dni.
Tomas Pekhart awesome skill show #LEGŚLA pic.twitter.com/z0ph1k0926
— Juliusz Słaboński (@RocknRollStar8) October 21, 2020
Otóż i Hiszpanowi przydarzyły się pewnego rodzaju błędy związane z nastawieniem celownika. Pomimo tego, że napastnik Śląska już w pierwszych minutach spotkania pokonał Artura Boruca, w następnych sytuacjach ładował dosłownie wszędzie, gdzie popadnie. Od trybun, po spektakularne uderzenie w aut, które nieco przypomniało o zeszłosezonowych wyczynach. Wówczas również strzelano po liniach ograniczających boczne sektory boiska. Ale nie o tym. Bramka Hiszpana ostatecznie uznana nie została. Sędzia Sebastian Jarzębak wskazał pozycję spaloną, nakazując grać dalej. I tak się to toczyło przez kwadrans, drugi, trzeci. Bez zbędnych emocji i spektakularnego zagrożenia z poszczególnych stron. Aż w końcu nadeszła druga połowa i chwila nieuwagi po stronie przyjezdnych.
Czysto fenomenalnym uderzeniem popisał się Josip Juranović. Piłka po uderzeniu Chorwata wylądowała przy słupku bramki strzeżonej przez Matusa Putnockiego i rozruszała przeciętne 45 minut pierwszej odsłony. Aczkolwiek nie możemy też powiedzieć, że druga należała do nie wiadomo jak zadowalających. Uznajmy, że była w porządku. Działo się w niej nieco więcej, zespołem dominującym wciąż byli "Wojskowi", lecz w przeciwieństwie do poprzedniczki - padały w niej gole. A uderzenie prawego defensora Legii nie było ostatnim w tym spotkaniu. Po upływie kolejnego kwadransa próbę rekompensaty podjął Pekhart. Czech znakomicie odnalazł się w polu karnym, już standardowo wygrał pojedynek z rosłymi defensorami i umieścił piłkę w siatce. Trafienie ze Śląskiem było dla 31-latka siódmą bramką w trwających rozgrywkach. Szczerze mówiąc bardzo dobry wynik, lecz nie był to koniec strzelania przy Łazienkowskiej.
Jak to bywa w spotkaniach z udziałem Legii, pomimo znakomitej gry musi się coś "wylać". Na dziesięć minut przed końcem "wylał się" Artur Jędrzejczyk. Kapitan "Wojskowych" otworzył drogę do bramki Fabianowi Piaseckiemu, który w stuprocentowej sytuacji nie dał szans Arturowi Borucowi. Śląsk złapał tym samym kontakt, lecz na odrabianie strat było już za późno. Pomimo licznych prób na przestrzeni ostatnich minut z kompletu puntów cieszyła się Legia Warszawa, która odniosła drugie zwycięstwo z rzędu.
Erik Exposito podjął rękawice. Hiszpan postanowił, że będzie konkurował z Tomasem Pekhartem o miano najzabawniejszego występu napastnika. Właśnie popisał się strzałem z dystansu w aut 😆#LEGŚLĄ
— Kamil Warzocha (@WarzochaKamil) October 21, 2020
Legia Warszawa 2:1 Śląsk Wrocław (46' Juranović, 73' Pekhart - 81' Piasecki)
Legia: Boruc - Juranović, Lewczuk, Jędrzejczyk, Mladenović - Slisz, Gwilia (77' Antolić), Karbownik (81' Lopes) - Wszołek, Luquinhas, Pekhart (90' Valencia)
Śląsk: Putnocky - Celeban, Golla, Tamas, Stiglec - Mączyński (76' Samiec-Talar), Sobota (75' Pałaszewski)), Musonda (76' Pawłowski), Praszelik (67' Zylla), Pich - Exposito (66' Piasecki)