Lech w lidze i Lech w Europie? Dwa różne Lechy...
Przyszedł październik, przełom z listopadem, więc rozpoczęła się prawdziwa przygoda Lecha Poznań w Lidze Europy. A taki stan rzeczy sprawia, że nie wszystko, co dało się pogodzić do tej pory, można pogodzić teraz. Granie co trzy dni jest oczywiście przyczyną licznych zmian. Dziś obejrzeliśmy ich aż pięć i przekonaliśmy się, jak wygląda "Kolejorz" bez czołowych postaci. Co by nie mówić – wygląda przeciętnie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Innej opcji tak naprawdę nie było. W czwartek piłkarze "Kolejorza" mierzyli się na własnym obiekcie z Benficą. Starcie oczywiście przegrali, lecz co najważniejsze – nie przynieśli wstydu. Pomimo różnicy klas zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony i dali nadzieję na walkę w kolejnych starciach. Jedno z nich zostanie rozegrane już w zbliżającym się tygodniu. Rywalem Lecha będą wówczas piłkarze Rangers. Jednak gdy w przeciągu kilku dni są rozgrywane trzy spotkania, to logiczne jest, iż niezbędna będzie rotacja. Jej następstwem był dziś brak pięciu podstawowych ogniw, co było odczuwalne od pierwszego gwizdka sędziego. Względem czwartkowego spotkania z Benficą zabrakło dziś Tymoteusza Puchacza, Pedro Tiby, Jakuba Kamińskiego oraz Mikaela Ishaka. Do podstawy wrócił zaś Lubomir Satka, który zastąpił Tomasza Dejewskego, lecz był to tylko jeden z nielicznych plusów. Ponadto od pierwszych minut zagrali Vasyl Kravets, Karlo Muhar, Filip Marchwiński i Nika Kaczarawa. Zawód był oczywiście wielki, tym bardziej że Lech miewał problemy na każdej płaszczyźnie.
Nie ma Lecha bez Pedro Tiby
— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) October 25, 2020
Tym, co rzucało się w oczy najbardziej, był brak Tiby. Tak bezpłodnego w rozegraniu Lecha nie oglądaliśmy już dawno. Zdarzały się proste błędy, brak pomysłu na popchnięcie akcji i najprostszego rodzaju przyspieszenia. Karlo Muhar nie nadążał. Kuba Moder nie był w stanie ogarnąć wszystkiego. My przynajmniej wiemy, jak wygląda "Kolejorz" bez "maszynisty" na kierownicy. Aczkolwiek nie na samym rozegraniu kończyły się dziś problemy Lecha. Bo o ile przyzwyczailiśmy się, że nominalny napastnik "Kolejorza" - dotychczas Mikael Ishak - jest dosłownie wszędzie, o tyle dziś nie było go nigdzie. Ani w rozegraniu. Ani w ataku. Takie są właśnie wady Niki Kaczarawy. Jest wielki, silny, przepchnie się w polu karnym. Jednak gdy przyjdzie podłączyć się do gry kombinacyjnej, okazuje się bezużyteczny. Nic więc dziwnego, że jego przygoda na murawie trwała niespełna godzinę gry i została zakończona wymianą na lepszy model.
Z takimi problemami nie musieli się natomiast zmagać rywale. Pomimo kilku braków spowodowanych zakażeniem koronawirusem Michał Probierz posłał do boju wszystko to, co miał najlepszego w zanadrzu. I na pierwsze efekty nie musieliśmy długo czekać. Po dość przeciętnym fragmencie ze strony przyjezdnych na skrzydle pokazał się Milan Dimun. Słowak precyzyjnym dośrodkowaniem odnalazł Pelle van Amersfoorta i w dużym stopniu przyczynił się do bramki dla swojego zespołu. Holender rzecz jasna nie chybił. Piłki po jego uderzeniu zatrzepotała w siatce, lecz na miano bohatera zasłużył dziś kto inny.
W zasadzie to bohaterów było dwóch. Po pierwsze Karol Niemczycki. Golkiper Cracovii jeszcze przed przerwą fantastycznie wybronił uderzenie Daniego Ramireza. Kilka minut później starcie z młodym golkiperem przegrał Vasyl Kravets. W dodatku koncert 21-latka trwał również w drugiej odsłonie. Patentu na bramkarza Cracovii nie znaleźli Michał Skóraś oraz Mihael Ishak i w pewnym stopniu zadecydowali o remisie Lecha. Aczkolwiek i o tym mogliby zapomnieć, gdyby nie trzeźwy umysł Mohammada Awada. Napastnik "Kolejorza" trafił na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasu gry, dzięki czemu zapewnił punkt gospodarzom.
Bardzo obiecujące wejście do ligi kolegi Niemczyckiego.
— Damian Smyk (@D_Smyk) October 25, 2020
Lech Poznań 1:1 Cracovia (86' Awad - 30' van Amersfoort)
Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Crnomarković, Kravets - Muhar (46' Kamiński), Moder, Ramirez (64' Awad), Marchwiński, Skóraś (63' Puchacz) - Kaczarawa (46' Ishak)
Cracovia: Niemczycki - Rapa, Szymonowicz, Rodin, Gardawski - Zaucha (57' Diego), Sadiković, Dimun, Amersfoort - Piszczek (57' Thiago), Alvarez (90+1' Loshaj)
Jednak nie tylko remisem Lecha żyła dziś Ekstraklasa. Poza podziałem punktów ze strony "Kolejorza" z ich kompletu cieszyli się zawodnicy Rakowa Częstochowa. Taki rozwój zdarzeń nie powinien jednak nikogo dziwić. Częstochowianie od momentu porażki z Legią Warszawa – na inaugurację rozgrywek – są nie do zatrzymania. Na przestrzeni dwóch miesięcy odnieśli sześć zwycięstw. W międzyczasie zremisowali z Cracovią i podążając w kierunku szczytu, powiększyli przewagę nad resztą stawki. To zrobili zresztą i dziś. Za sprawą dwóch bramek Iviego Lopeza uporali się ze Stalą Mielec, ostatecznie wygrywając (2:1). W końcówce odpowiedział jeszcze Maciej Domański, lecz na odrabianie strat było za późno, a komplet punktów pozostał w Częst... to znaczy Bełchatowie.
Nowa gwiazda #Ekstraklasa? 🌟#RCZSTM 2:1 pic.twitter.com/hSewG9mykm
— PKO BP Ekstraklasa 😷 (@_Ekstraklasa_) October 25, 2020