Mecz do jednej bramki przy Bułgarskiej. Piast tylko zremisował z Zagłębiem
Bezlitosny i zabójczy. Tylko i wyłącznie w taki sposób można opisać dzisiejsze poczynania Lecha Poznań. "Kolejorz" rozbił na własnym obiekcie Podbeskidzie Bielsko-Biała (4:0) i zmniejszył stratę do uciekającej czołówki. W pierwszym niedzielnym meczu dobrze punktujący ostatnio Piast Gliwice podejmował osłabione zaś Zagłębie Lubin. Po bardzo średnim spotkaniu oba zespoły podzieliły się punktami.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Piast Gliwice - Zagłębie Lubin 1:1 (Świerczok 10' - Mraz 14')
Piast: Plach - Konczkowski, Huk, Malarczyk, Holubek - Chrapek (75' Alves), Sokołowski - Badia (82' Żyro), Milewski (46' Jodłowiec) - Steczyk (82' Pyrka), Świerczok (88' Lipski)
Zagłębie: Hładun - Wójcicki, Jończy, Guldan, Bartolewski - Baszkirow - Szysz ('75 Żivec), Żubrowski, Poręba, Drazić (82' Bednarczyk) - Mraz (75' Sirk)
Trener Zagłębia, Martin Sevela miał przed tym spotkaniem dość spore problemy z zestawieniem linii defensywnej swojego zespołu. Nie mógł skorzystać z trzech zawodników stanowiących trzon tej formacji - Lorenco Simicia, Kacpra Chodyny i Sasy Balicia. Dyspozycja ich zastępców z pewnością stanowiła dużą niewiadomą. Początek był przeciętny w wykonaniu obu defensyw i w kilkanaście minut padły dwie bramki, a mogło być ich jeszcze więcej.
Piastowi prowadzenie fenomenalnym strzałem z okolic połowy boiska dał Jakub Świerczok, a kilka minut później wyrównał Samuel Mraz. Tak naprawdę to sam Świerczok mógł w tym czasie skompletować hattricka, ale brakowało mu skuteczności. Przez pozostałą część pierwszej połowy oba zespoły miały duże problemy z konstruowaniem akcji i kreowaniem sytuacji podbramkowych.
Jakub Świerczok z czwartym golem z rzędu. I to jakim! Gol Piątka z Ukrainą to przy tym pikuś! To jest inteligencja napastnika. Zauważył wysuniętego Hładuna i zdołał go przelobować z kilkudziesięciu metrów! #PIAZAG
— Wojciech Bąkowicz (@WBakowicz) December 6, 2020
Po zmianie stron przez około 25 minut nie działo się praktycznie nic wartego uwagi. Jedyną szansę na zdobycie bramki zmarnował Świerczok. Snajper drużyny z Gliwic w klarownej sytuacji uderzył prosto w bramkarza. W tym momencie Piast poczuł krew i raz po raz przeprowadzał akcje prawą stroną boiska, gdzie bardzo aktywny był Martin Konczkowski. Nie przyniosły one jednak efektu w postaci gola, a końcowy fragment spotkania wyglądał tak, jakby oba zespoły satysfakcjonował remis i więcej bramek w Gliwicach nie oglądaliśmy.
LECH POZNAŃ - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 4:0 (Rogne 31', Ishak 44', Tiba 47' Ramirez 53')
Lech: Bednarek - Czerwiński, Rogne, Crnomarković, Kravets - Tiba, Moder (81' Muhar) - Ramirez (71' Marchwiński), Kamiński (59' Skóraś), Sykora (59' Puchacz) - Ishak (59' Awaad)
Podbeskidzie: Pesković - Gutowski (76' Modelski), Bashlay, Rundić (51' Komor), Gach - Kocsis (76' Bieroński), Rzuchowski - Ubbink, Myakushko (62' Sitek), Marzec (62' Sierpina) - Roginić
Po czwartkowej porażce z Benficą w ramach rozgrywek Ligi Europy jasny był fakt, iż dzisiejsze spotkanie z beniaminkiem będzie obdarzone zdecydowanie wyższym priorytetem. O tym mówiła zresztą wyjściowa jedenastka z Portugalii, która ze względu na utracone szanse awansu, nabrała wartości rezerwowych. Dziś tym samym ujrzeliśmy pierwszy garnitur, który mimo małego falstartu poradził sobie znakomicie. A o jakim falstarcie mowa, gdy "Kolejorz" zwyciężył "do zera"?
Zanim strzelanie po stronie gospodarzy rozpoczęło się na dobre, Filipa Bednarka pokonał Marko Roginić. Gol zdobyty przez Chorwata uznany jednak nie został – dogranie do napastnika gości posłano już zza linii końcowej boiska – i wszystko zaczęło się od początku. Aczkolwiek i to nie trwało długo.
Ledwie trzy minuty po nieuznanej bramce dla Podbeskidzia wynik meczu – tym razem prawidłowo – otworzył Thomas Rogne. Bramka zdobyta przez Norwega zapoczątkowała jednocześnie serię ciosów i kolejne bramki dla podopiecznych Dariusza Żurawia. Jeszcze przed przerwą podwyższył Mikael Ishak. Po jej zakończeniu pięć groszy dołożył Pedro Tiba, a cały spektakl do jednej bramki zamknął Dani Ramirez. "Kolejorz" dzięki dzisiejszemu zwycięstwu przesunął się na 7. pozycję w tabeli Ekstraklasy i zmniejszył straty do uciekającej stawki.
Zeby trochę może ostudzić głowy to przypomnę ze PB przegrało na wyjeździe 2 razy tak wysoko. Z Lechia i Wisłą K. odpowednio 4-0 i 3-0, a Raków wsadził im w Bielsku 4-1
— Hubert Michnowicz (@Hubert__Michno) December 6, 2020