''Portowcy'' nowym liderem. Falstart Zagłębia Lubin
Po ponad miesięcznej przerwie, po tylu dniach czekania nareszcie doczekaliśmy się powrotu Ekstraklasy! Każdy kto miłuje się w spotkaniach naszych ligowców, datę "29 stycznia 2021" miał zakreśloną na czerwono w swoim kalendarzu. Co ciekawe, pierwszy raz w historii ligi polskiej, jej mecz jest rozgrywany w styczniu. Na dzień dobry zawodnicy Wisły Płock rozprawili się na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. Hitem wieczoru było natomiast starcie w Częstochowie. A tam... triumfował nowy lider. Górą była Pogoń Szczecin.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Zagłębie Lubin - Wisła Płock 0:2 (23' Szwoch, 30' Kocyła)
Zagłębie: Hładun - Wójcicki, Jończy, Crnomarković, Balić - Baszkirow (82' Kruk) - Szysz, Poręba (71' Bednarczyk), Starzyński (82' Łakomy), Drazić - Mraz (71' Sirk)
Wisła: Kamiński - Zbozień, Uryga, Rzeźniczak, Cabezali - Lagator - Szwoch, Rasak (79' Merebashvili), Lesniak, Kocyła (89' Pyrdoł) - Tuszyński (73' Cabrera)
Przez tym spotkaniem największym problemem Zagłębia wydawała się środkowa część formacji defensywnej. Umówmy się - duet Djordje Crnomarković - Dominik Jończy nie wyglądał na najpewniejszy w historii ekstraklasy. Jeszcze więcej problemów pojawiło się z okolicach 20. minuty, gdy fatalnie w swoje pole karne podał Dejan Drazić, tam piłkę przejął Dawid Kocyła. Młodego skrzydłowego sfaulował Jończy i niedość, że sprokurował rzut karny, to jeszcze wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Natomiast jedenastkę na bramkę zamienił Mateusz Szwoch. Kilka minut później piłkę pod swoim polem karnym stracił Patryk Szysz, a tą do Dawida Kocyły zagrał Mateusz Szwoch. 18-letni skrzydłowy potężnym uderzeniem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie. Dwubramkowa zaliczka gości utrzymała się do przerwy.
Mateusz Szwoch.
— Jan Mazurek (@jan_mazi) January 29, 2021
Ostatni mecz rundy jesiennej: trzy asysty z Podbeskidziem.
Pierwszy mecz rundy wiosennej: gol i asysta po 30 minutach gry z Zagłębiem.
GOAT.
Po zmianie stron płocczanie w miarę kontrolowali boiskowe wydarzenia. Co prawda nie byli zbyt groźni pod bramką Zagłębia, ale nie pozwalali na zagrożenie pod ich polem karnym. To było tak naprawdę najważniejsze. "Nafciarze" skupiali się głównie na rozbijaniu ofensywnych prób rywali i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem nieźle. Najlepsze okazje dla przyjezdnych mieli Damian Rasak oraz Giorgi Merebashvili. Ich uderzenia były jednak niecelne. Za drugą połowę na pewno można pochwalić blok defensywny drużyny z Płocka. Podopieczni Martina Seveli praktycznie w ogóle nie zagrozili bramce Krzysztofa Kamińskiego i za to naprawdę duży plus dla obrońców zespołu Radosława Sobolewskiego.
Raków Częstochowa - Pogoń Szczecin 0:1 (Benedyczak 58')
Raków: Holec - Piątkowski, Niewulis, Schwarz - Tudor, Sapała, Poletanović (68' Papanikolaou), Bartl (60' Kun) - Tijanić (60' Cebula), Lopez (81' Szelągowski), Gutkovskis
Pogoń: Stipica - Bartkowski, Malec, Zech, Mata - Drygas (82' Zahović), Dąbrowski, Kowalczyk, Gorgon, Kucharczyk (82' Podstawski) - Benedyczak (69' Smoliński)
Pozycja wicelidera po rundzie jesiennej była największym osiągnięciem w historii Rakowa Częstochowa. Nic więc dziwnego, iż o zespole Marka Papszuna mówi się w kontekście wielkiego odkrycia, którego cele sięgają nieco wyżej, niż początkowo zakładano. W Częstochowie marzą bowiem o grze w europejskich pucharach. Szczytem marzeń byłoby wywalczenie mistrzostwa, lecz takie spotkanie, jak te piątkowe z pewnością nie pomagają w osiąganiu kolejnych założeń. Starcie z Pogonią zakończyło się porażką (0:1). Na taki rozwój zdarzeń wskazywało jednak niewiele.
Początek meczu jednogłośnie przemawiał bowiem za gospodarzami, którzy z upływem kolejnych minut kreowali sobie coraz to dogodniejsze sytuacje do zdobycia bramki. Za każdym razem brakowało jednak wykończenia. Znakomitych okazji nie wykorzystywali Ivi Lopez oraz David Tijanić. Po przerwie próbował również Igor Sapała, co ostatecznie musiało zadziałać na korzyść Pogoni. Ekipa ze Szczecina, choć przez znaczną część spotkania była bardzo niewidoczna, potrafiła postawić na swoim. W zasadzie to wystarczyła jedna wizyta pod bramką gospodarzy. W 58. minucie na listę strzelców wpisał się Adrian Benedyczak. Młodzieżowy reprezentant Polski wykorzystał dośrodkowanie Jakuba Bartkowskiego, czym sprawił ogromnego psikusa dotychczasowemu wiceliderowi. Dzięki dzisiejszemu nowym liderem zostali bowiem "Portowcy", którzy niecodzienną dla siebie pozycję utrzymają przynajmniej do niedzieli.
Raków jest rewelacją, tak? To Pogoń jest kim?
— Radosław Nawrot (@RadoslawNawrot) January 29, 2021