Sensacyjna porażka Legii z Podbeskidziem. Krakowska strzelanina dla Piasta
Od przerwania rozgrywek ekstraklasy do ich wznowienia minął przeszło miesiąc. A mimo to mamy poczucie, iż wspomnianej przerwy nie było wcale. U faworytów niezmiennie można dostrzec nutkę zawahania. W ramach pierwszej "wiosennej" kolejki zawiódł m.in. Raków Częstochowa, co nie było dobrym prognostykiem przed spotkaniami z udziałem Piasta Gliwice oraz Legii Warszawa. To właśnie w nich pokładano nieco większe oczekiwania. Gliwiczanie w niesamowitych okolicznościach pokonali Wisłę Kraków (4:3), a "Legioniści" sensacyjnie ulegli Podbeskidziu (0:1).
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Wisła Kraków - Piast Gliwice 3:4 (Burliga 5', Sadlok 12', Brown-Forbes 20' - Świerczok 37', 89', Steczyk 39', Vida 90+5')
Wisła: Buchalik - Burliga, Frydrych, Mehremić, Sadlok - Plewka, Zhukov (78' Starzyński), Savić - Yeboah (69' Błaszczykowski), Jean Carlos, Brown-Forbes (69' Medved)
Piast: Plach - Konczkowski, Czerwiński, Huk, Holubek - Sokołowski, Chrapek (34' Jodłowiec) - Lipski (61' Vida), Steczyk, Badia (61' Żyro) - Świerczok
Jeśli ktoś rozpoczął niedzielę od spotkania Wisły Kraków z Piastem Gliwice, najprawdopodobniej czuje się spełniony. Dość sporadycznie ogląda się przecież siedem bramek w starciu drużyn, którym bliżej do miejsc premiowanych spadkiem, aniżeli walki o najwyższe cele. Ale mniejsza oto. Mimo tego, że naprzeciw siebie stanęły zaledwie Wisła i Piast, działo się więcej niż w niejednym hicie kolejki. A kto nie wierzy, prześledzimy po kolei.
Piast, co wy tu dzisiaj zrobiliście, szacunek 😍
— Jakub Białek (@jakubbialek) January 31, 2021
Jeszcze przed spotkaniem zdania były podzielone. Trudno było wytypować faworyta, bo każdy z zespołów miał w sobie coś, co mogłoby przechylić szalę zwycięstwa na którąś korzyść. Mimo to lepiej zaczęli zawodnicy Białej Gwiazdy. I to zaczęli nie byle jak. Już po 20. minutach starcia tablica wyników wskazywała do bólu jednostronne (3:0). Na listę strzelców wpisywali się Łukasz Burliga, Maciej Sadlok oraz Felicio Brown-Forbes. Styl gry również był fenomenalny i gdyby nie fakt, iż wciąż mówimy o ekstraklasie, piłkarze Piasta mogliby rozpoczynać przygotowania do kolejnego spotkania. No właśnie. Mogliby. W Wiśle jednak coś pękło, która w przeciągu trzech minut straciła dwie bramki. Najpierw, po znakomitej akcji indywidualnej, trafił Jakub Świerczok. Chwilę później błąd Michała Buchalika wykorzystał Dominik Steczyk, komplikując sytuację Wisły.
I skomplikował jej na tyle, by gospodarze stracili komplet punktów. W 89. minucie rzut karny wykorzystał Świerczok. W doliczonym czasie dołożył Kristopher Vida i podsumował niedzielne spotkanie w najlepszy możliwy sposób. Było szybko, emocjonująco, skandalicznie i odlotowo.
La Cabaret
— Jarosław Królewski (@jarokrolewski) January 31, 2021
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Legia Warszawa 1:0 (48' Janicki)
Podbeskidzie: Pesković - Modelski, Janicki, Rundić, Mamić - Bieroński (82' Hora), Kocsis - Danielak (82' Sitek), Ubbink (67' Rzuchowski), Marzec (75' Miakuszko) - Roginić (67' Biliński)
Legia: Boruc - Juranović, Lewczuk, Hołownia, Mladenović - Andre Martins (53' Valencia) - Wszołek (59' Lopes), Slisz, Kapustka, Luquinhas - Pekhart
O ile to, co działo się w Krakowie było nie do przewidzenia, gra w Bielsku-Białej wyglądało dokładnie tak, jak można było się spodziewać. Legia przeważała, grała piłką, próbowała kreować akcje na połowie "Górali", a ci byli ustawieni w okolicach swojego pola karnego i - o dziwo - bardzo skutecznie odpierali próby ataków. Dlaczego o dziwo? Bo bardzo dobrze pamiętamy jak wyglądała gra obronna bielszczan w rundzie jesiennej, a Legia w pierwszych 45 minutach oddała zaledwie 2-3 niebezpieczne strzały. Jednocześnie gospodarze sami kilka razy zagrozili bramce Artura Boruca.
W przerwie spodziewaliśmy się, że "Legioniści" od początku drugiej części ruszą do ataku. Mogło też się wydawać, że przy takiej przewadze ich bramka jest kwestią czasu. Wyszło inaczej i to bielszczanie objęli prowadzenie. W zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się defensor gospodarzy, Rafał Janicki. Przyjezdni oczywiście zaczęli cisnąć na bramkę Michala Peskovicia. Znowu grali piłką i znowu niewiele z tego wynikało. Właściwie, to aż do 89. minuty nie mieli ani jednej klarownej szansy na zdobycie bramki. Wtedy do piłki zagranej w pole karne pędził Tomas Pekhart, ale minimalnie się spóźnił.
W dwóch ostatnich meczach Legia Warszawa mierzyła się z dwoma najgorszymi drużynami Ekstraklasy, w tym z jedną u siebie.
— Rafał Żochowski (@rafalzochowski) January 31, 2021
Bilans:
0 punktów.
2 bramki strzelone.
4 bramki stracone. pic.twitter.com/vujV0WCUk5